Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2014, 13:56   #40
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Słowa mężczyzny trafiły do Kurta mimo iż nie były wypowiedziane w jego stronę. Bez wątpienia jednak tyczyły Borysa, a to wystarczyło, by przedrzeć się do umysłu jego brata bez znaczenia na czym skupiony był umysł topornika.

- Pilnuj duktu.
Rzucił sucho do najbliższego wieśniaka obracając się dookoła niego ze zwinnością i gracją o jaką nie szło go podejrzewać. Przeciśnięcie się pomiędzy dwoma kolejnymi, ciasno trzymającymi się mężczyznami wymagało już bardziej siły niż gracji, lecz szczęściem tej posiadał znacznie więcej.

Zatrzymał się pomiędzy dwoma łucznikami opierając topór na ramieniu i zimno patrząc w oblicze swojego brata. Mierzyli się wzrokiem nie dłużej niż trzy uderzenia serca nim jedne z nich musiał odpuścić
- Pies cię jebał i tych twoich kompanów - wycedził pod nosem Borys obracając się momentalnie w stronę walczących. Strzała spoczywająca na cięciwie zbyt długo już parzyła go w palce, strzał był trudny, ale ryzyko pozwalało rozładować napięcie. Wstrzymał oddech. Zwolnił palce. Wzrok pomknął do przodu szybciej niż strzała, której tor miał rozpocząć się tuż przy boku Lyn, minąć o kilka cali dzierżącą bicz dłoń Dantego, podzielić na pół odległość pomiędzy Ponurym i opancerzonym Niedźwiedziem i zakończyć się głośnym trzaśnięciem w czaszce ghula siłującego się z Albheimem...

Kurt odwrócił się do mężczyzny zwanego Ralfem i skinął mu porozumiewawczo. Czuł, że całość zmierza w złym kierunku, ale nie miał wpływu na żadną ze stron.

Uchodzącego Kmietka dostrzegł gdy ten zniknął właśnie między krzakami całkowicie odcinającymi go od grupy. Nie dziwiło go tchórzostwo, bo znajdowali się w sytuacji, nie zwyczajnej dla prostego wieśniaka. Strach jest jednak złym doradcą i Kurt czuł, że tym razem pchnął młodego w objęcia samotnej śmierci. Te trzy stwory, z którymi mocowała się część grupy nie mogły być jedynymi. Najbliżej jego prawej stał nieodzywający się do tej pory łucznik, a choć Kurt nie wiedział, że nie odezwie się wcale, w odpowiedzi na krótkie pytanie - Idziemy? - liczył tylko na skinienie głowy.
 

Ostatnio edytowane przez Akwus : 19-01-2014 o 13:59.
Akwus jest offline