Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-01-2014, 22:09   #31
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Arab zdawał sobie sprawę, że znalazł się w niezłych tarapatach. A wszystko przez lekceważenie tych ślepi błyszczących co je widział. Wciąż nie udawało mu się dobyć broni a tu nowe stwory zbliżały się ku niemu chcąc rozszarpać na strzępy. Co gorsza ten, z którym walczył był silny. Zbyt silny. Ale Albhelm nie dawał za wygraną. Skoro udało mu się odsunąć zębiska potwora od swojego ciała, to widać Bóg czówał nad nim. Ciągła obrona mogła się dla niego źle skończyć więc jedyną opcją było zaatakować tym co się miało pod ręką. Nie, nie bronią, by nie tracić czasu. W mroku nocy rozegło się głośne wołanie, a właściwie ryk wściekłości i desperacyji.
- ALLAH AKBARRR!!!! - a potem zaległa cisza bowiem Albhelm spróbował nagiąć łep stwora i wbić w jego szyję swoje zęby by przegryźć grdykę, wyrwać zębami kawał mięsa mając nadzieję, szczerą nadzieję, że stwór zadławi się swoją krwią a inne rzucą się na truchło. Miał też nadzieję, iż w tej trudnej chwili Bóg nie odwróci się od swojego wiernego wyznawcy. Pomimo tych nadziei w myślach modlił się. Nie, o powodzenie. Wymawiał słowa modlitwy za konających, bowiem jeśli jego plan zawiedzie a drużyna nie przyjdzie mu na czas w sukurs to on będzie martwy całkowicie i nieodwołalnie, a chciałby dożyć końca tej historii.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 16-01-2014, 23:17   #32
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Ponury bór powodował przyjemne mrowienie karku. Eusebio szedł raźnym krokiem na spotkanie przeznaczenia. Łańcuszki zwisające z metalowej obręczy dzwoniły przy każdym stąpnięciu.

Wieśniacy mogli mieć wrażenie, że jakieś upiorne widmo kroczy ich śladem. Fanatyk przestał wieszczyć śmierć, bo i bez tego nastrój był wystarczająco grobowy. Nie chciał, by miejscowi opuścili pochód. Wyczuwał ich strach. Sam już od bardzo dawna nie zaznał tego uczucia.

Obłędna wiara rozpalała serce wojownika. Obawiał się tylko, czy swoim poświęceniem zdoła zadowolić Boga...

Myśli polecał Sigmarowi, to on sprowadził go na ścieżki sylwańskiego lasu. Biczownik spełniał jedynie jego świętą wolę. Poprawił puklerz osłaniający lewe ramię oraz zatknięty za pasem morgensztern.

Odczuwał ogromną żądzę walki, lecz był cierpliwy. Wiedział, że to również może być próba. Pan sprawdza siłę woli, dając lekcję pokory swemu wiernemu słudze. Nie chciał swoją porywczością go obrazić....
Jego modlitwy niebawem zostały wysłuchane, a cierpliwość nagrodzona.

Już wcześniej wyczuł, że coś się zbliża. Zawczasu przyśpieszył kroku, przechodząc w lekki trucht. Kiedy do jego uszu dotarł tętent spłoszonego zwierzęcia, a idąca przed nim grupa rozproszyła się w panice, Eusebio wyszarpnął korbacz. Szczęśliwie koń minął go ledwie o włos, smagając tylko pędem powietrza.
- Z drogi! - zakrzyknął szaleńczo na maruderów na dukcie. Nie musiał tego czynić, gdyż każdy z nich miał świadomość, że wielce nierozsądnym byłoby stanąć na drodze rozpędzonego fanatyka. Zresztą nie kwapili się do walki. Wymachując pochodnią ruszył w kierunku odgłosów szarpaniny. Połyskujący korbacz tańczył w drugiej ręce. Eusebio biegł co sił w nogach. Błyskawicznie zrównał się z Lyndis, a po chwili wyprzedził.

Kiedy zobaczył towarzysza rozciągniętego na ziemi, w rozpaczliwej walce o życie ze stworem rodem z koszmaru, skierował się w jego stronę. Jednakże na jego drodze pojawili się dwaj kolejni upiorni przeciwnicy. Rzucił się na pierwszego z nich z imieniem Sigmara na ustach. Rozpoczął płomienne kazanie, ciskając z impetem pochodnią, a potem wtórując korbaczem.
To była radosna noc... Eusebio był szczęśliwy.

Kostnica
Kostnica


Pochodnia zasypała stwora snopem iskier. Cios korbaczem niemal oderwał prawe ramię ghoula. Wydawało się jednak, że potwór tego nie zauważył... Zaatakował, ale zbyt wolno, by zaskoczyć wojownika. Eusebio zręcznie sparował, pazury umarlaka zazgrzytały o puklerz. Odepchnął istotę i kolejnym uderzeniem zmasakrował jej czerep, rozrzucając wokół kawałki kości i mięsa. Gorliwiec z furią kopnął bezwładne ciało, które legło na ziemię...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 17-01-2014 o 09:20.
Deszatie jest offline  
Stary 17-01-2014, 00:43   #33
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Mimo iż szli skoncentrowani, nagłe poruszenie zachwiało zmysłami obu zmuszając do błyskawicznego podejmowania decyzji. Borys nie wahał się ani przez uderzenie serca gdzie powinien się znaleźć, podobnie Kurt.

Pokutnik okazał się szybszy niż wskazywała by na to jego postura i Borys miał niemal problem by dotrzymać mu kroku. Szczęściem, gdy zrównali się z Lyn dla Eusebia była to dopiero połowa drogi, Borys zaś dotarł dokładnie tam gdzie zamierzał i wytracając energię ruchu zdołał się jeszcze obrócić plecami do kobiety rzucając ostre spojrzenie w stronę wieśniaków. Lewa dłoń spokojnie ściskała już krótki cisowy łuk, gdy prawa gładziła cętkowane pióra lotek. Do grupy z Volkenplatz dzieliło ich kilka ładnych metrów, dość by zdążyli dopaść do niego w trzech krokach, ale też dość, by zdążył wypuścić pierwszą strzałę i zmienić broń na coś bardziej przystającego do walki bezpośredniej nim Kurt zdoła zatrzymać potencjalne zagrożenie.

Miało się jednak okazać. że bracia podjęli inne decyzje i gdy łucznik postępował krok w krok za biczownikiem Kurt podrzucił do góry swoje stylisko i osłaniając się nim jedynie zwrócił się w stronę z której przyszli. Dla potężnego topornika to nie wieśniacy stanowili zagrożenie, a stwory którym cała kompania lazła w paszczę. Czuł, że grupa nawet dla prymitywnego umysłu musi stanowić, choćby przez swoją liczebność, zdobycz, która musi wiązać się za ryzykiem, a tego stwory mogły nie podjąć nie mając choć przewagi liczebnej - atak z jednej strony, nie miał wielkich szans, ani na pokonanie, ani choć rozbicie grupy, mógł być jednak doskonałym pomysłem na odwrócenie uwagi stada. Kurt cofał się powoli, bacznie obserwując szlak, cofał, aż nie poczuł za swoimi plecami mężczyzn z Volkenplatz...
 
Akwus jest offline  
Stary 17-01-2014, 11:07   #34
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Skinął głową na słowa i gesty towarzyszy. Wiedzieli w co się pakują i żaden z nich nie miał wyjścia. Zacisnął mocno zgrubiałe dłonie na stylisku prowizorycznej broni, wiedząc doskonale, że nie ma najmniejszych szans zrobić poważnej krzywdy temu, co wyjdzie z ciemności. Zwłaszcza jeżeli będzie to to, czego szukają.

Olaf kilka razy bywał po zmierzchu w okolicznych lasach. Zawsze było to złe wyczucie czasu, lub paskudna pogoda, która dopadła go zanim zdołał wrócić. Teraz to był pierwszy raz, gdy pakował się w paszczę istot zamieszkujących ostępy, kryjące się w dziurach, starych ruinach i cmentarzach. Stąpał ostrożnie. Nie widział wiele, ale mimo dzierżenia postawionej na sztorc kosy, poruszał się cicho niczym doświadczony myśliwy. Od czasu do czasu tylko szeptał coś do siebie, wyganiając złe myśli ze łba.
Bał się, głupi byłby, gdyby tego nie robił. I wcale nie zamierzał ryzykować ataku na kogokolwiek. Po co? Pozycję mieli dobrą. Ożywce, jak i inne drapieżniki, atakowały przód lub tył. A mieszkańcy wsi byli w środku.

Niedługo trwało, gdy się okazało, że miał rację. Krzyk, kwik konia, wszystko to oznaczało atak. Koń przebiegł tuż obok. Żyła lubił zwierzęta. Nie były takimi skurwysynami jak ludzie, więc powstrzymał się przed atakiem. Lepiej oszczędzić. Może komu lepszemu posłuży.
- Stajati! - warknął do swoich towarzyszy ze wsi. I ani drgnął. - Niechaj sami ići sji pobic.
Nikt mu nie kazał ryzykować dla obcych. A i strach swoje robił. Obniżył kosę, trzymając ją niczym włócznię i zaczął się cofać, starając się dotrzeć do konia i uspokoić go. Nie jego walka. Straty po stronie obcych były im na rękę. Sami tu przyleźli, sami słuchali małego pana z Ostermarka. To i niech sami giną.
 
Sekal jest offline  
Stary 17-01-2014, 16:11   #35
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację
Nowa broń dodała mu otuchy pomimo tego, że nigdy jej nie używał. Kilka razy widział jak inni to robili, ale sam nie miał okazji. Wolał jednak, żeby nie musiał tego robić. Stary, sprawdzony oręż był pewniejszy.
Nocny pobyt w lesie był złym pomysłem, a jak okazało się po chwili, pozwolenie amatorowi na wykonywanie jego obowiązków w takich warunkach mogło źle się skończyć. Gdy ghoule zaatakowały, Dante poczuł się winny, nie taką decyzję powinien podjąć i powstrzymać Araba choćby siłą, ale czuł się również szczęśliwy, bo mógł być teraz na jego miejscu.

Przez tą chwilę, w której walczył w nim sprzeczne emocje, część drużyny zdążyła zaatakować. Ruszył za Eusebiem, dobywając bicza. Zatrzymał się na odpowiedniej odległości i zaatakował jedynego wolnego wroga. Broń momentalnie dopadła przeciwnika i unieruchomiła go, jednak nie wyrządziła żadnej szkody. Sam fakt obezwładnienia wroga był jednak wystarczający w tym momencie.
-Szybko! Zabijcie to, dopóki nie może się bronić!
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 18-01-2014, 09:13   #36
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Ganredowi pomysł nocnej wycieczki do lasu w poszukiwaniu jakiegoś wampira zupełnie się nie podobał. Pomijał fakt, że takowy pomysł był co najmniej idiotyczny, ale kto takiemu 'panowi' wytłumaczy. Widocznie niektórzy bardziej cenią sobie wyimaginowane skarby i chwałę nad życie własne i innych.

Idąc borem otuchy dodawały mu twarze wieśniaków, których zna niemalże od urodzenia oraz bliskość wilka. Już od dłuższego czasu odczytywał niespokojne ruchy i reakcje Warena, jednak nie miał najmniejszego zamiaru się tym dzielić z obcymi. Ci co powinni wiedzieli już niebezpieczeństwie czyhającym niedaleko. Gdy tylko ghoul zaatakował jednego z najmitów, Waren zdążył raz szczeknąć. Jednak szczeknięcie to szybko zostało urwane przez silne pociągnięcie łańcucha i od tego momentu wilk jedyne co robił to groźnie warczał w kierunku walczących.

Ganred do walki miał zamiar wkroczyć dopiero w momencie gdy któryś z mieszkańców Volkenplatz byłby zagrożony, jednak w chwili obecnej wszystko wskazywało na to, że są oni bezpieczni.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 18-01-2014, 12:31   #37
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Gdyby ktoś teraz jechał spokojnie przez puszczę w tej niezmąconej, wszechogarniającej świat ciszy mógłby dostrzec w orszaku zbrojnych upiora. A raczej coś pośredniego między upiorem, a człowiekiem. Istota ta jechała obok pani Lyndis i Dantego. Jej skóra połyskiwała bielą, cała była zlana potem mimo raczej zimnej nocy. Oczy upiora były podkrążone, zaczerwienione i z nutką obłędu przyglądały się otoczeniu. Ręce stwory drżały nieznacznie, a jego szczęka cichutko zgrzytała. Upiór jechał konno, a jego drgawki zauważyć można było dopiero przy bliższym podejściu.

Upiór ten, imieniem Niedźwiedź, miał wielki powód do strachu. Kwadra Morrslieda to dużo, zbyt dużo jak na taką misję. Rycerz jechał pogrążony w modlitwie, ale czujny. Dziwne zachowanie wieśniaków wysoce go irytowało. Co to w ogóle za maniery? Dostali zaszczyt wspomożenia władcy tych ziem, a nie widać, aby byli skorzy do współpracy. Przecież jeśli spotkają bestie to ich też nie oszczędzą! Tymczasem wioskowa brać ani myślała wspomóc swojego barona.

~ To tylko chłopi, nie mogę wymagać od nich zbyt wiele ~ pomyślał.

Nagle usłyszeli na drodze szamotaninę. Niedźwiedź szybko podjechał, by sprawdzić co się dzieje. Ghoule zaatakowały. Już miał ruszać na pomoc biednemu towarzyszowi, gdy zauważył, że to przecież nie kto inny jak sam Albheim. Zawahał się.

~ Już na nas kłopoty sprowadził! Może wolą Sigmara jest by zginął?~

Wtedy jednak minął go Eusebio. Niedźwiedź doceniał pobożność tego człeka, nawet jeśli doprawiona była ona szaleństwem. Mimo tej przywary uważał go za zacnego męża. Gdy ruszyła reszta on nie mógł się zdecydować. Jednak kiedy ghoul został unieruchomiony, czekając na dobicie, ta sprawa przestała go frasować. Ruszył z okrzykiem

- Sigmarze, prowadź moją rękę! – i wbił miecz w serce obrzydliwego stwora.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 18-01-2014, 20:00   #38
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
To się musiało wkrótce stać. Nocne bestie zaatakowały i to szybciej niż Kmietek przypuszczał. Cóż można się było tego spodziewać, w końcu to sylvańska puszcza a nie jakiś pański zagajnik. "Powsinoga" jako jeden z nielicznych w wiosce, który widział coś więcej niż tylko targ w pobliskim miasteczku, wolał nie wtrącać się do walki. Wojownikiem nie był więc i tak gówno by zdziałał, zresztą miał inny plan. Korzystając z zamieszania oddalił się cichaczem od grupy i w te pędy zawrócił w stronę wioski. Zamierzał spędzić noc w ukryciu u Ewki i nad ranem po prostu wynieść się z tej okolicy. Plan był dobry bo życia w tej durnej wyprawie by nie stracił, a i Ewce i jej rodzinie by się nie naraził, bo przecież musi uchodzić przed gniewem barona.
 
Komtur jest offline  
Stary 18-01-2014, 20:36   #39
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Posuwając się powolnym krokiem do przodu, bacznie obserwował okolicę. W ręku ściskał łuk z założoną na cięciwę strzałą. Jej grot niemal natychmiastowo po usłyszeniu jakichkolwiek szelestów kierował się w stronę, z której dochodziły. Czy się bał? Nie uważał się za bohatera ani za skończonego idiotę – co po odjęciu kilku mało istotnych szczegółów wychodziło na to samo. Nawet zwykłe, pozbawione upiornych elementów zbiorowisko drzew mogło być po zmroku niebezpieczne. Sylvański las był zabójczy. Ralf odczuwał strach. Poza tym jeśli już miałby z czymś walczyć, czułby się pewniej, gdyby z tego czegoś wystawała już strzała albo dwie.


Pojawienie się ghuli nie zdziwiło specjalnie banity. Spodziewał się ich wcześniej niż później. Fakt, że jeden z przydupasów barona miał wycelowany łuk w mieszkańców wioski, również nie wywarły na Ralfie jakiegoś szczególnego wrażenia. Powolnym ruchem uniósł swoją broń. Lotki strzały przyłożył do policzka. Obserwował bacznie poczynania Borysa. Nie był z tych, którzy atakują kogoś od tyłu – przynajmniej przez ostatnie kilka lat – ale co innego było strzelić komuś w twarz, szczególnie że ten ktoś sam się o to prosił.
- Przekaż swojemu towarzyszowi, że celuje w złą stronę. – wycedził przez zęby do Kurta – Głupotą jest odwracać się plecami do ghula, chyba że się przed nim ucieka.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 19-01-2014, 13:56   #40
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Słowa mężczyzny trafiły do Kurta mimo iż nie były wypowiedziane w jego stronę. Bez wątpienia jednak tyczyły Borysa, a to wystarczyło, by przedrzeć się do umysłu jego brata bez znaczenia na czym skupiony był umysł topornika.

- Pilnuj duktu.
Rzucił sucho do najbliższego wieśniaka obracając się dookoła niego ze zwinnością i gracją o jaką nie szło go podejrzewać. Przeciśnięcie się pomiędzy dwoma kolejnymi, ciasno trzymającymi się mężczyznami wymagało już bardziej siły niż gracji, lecz szczęściem tej posiadał znacznie więcej.

Zatrzymał się pomiędzy dwoma łucznikami opierając topór na ramieniu i zimno patrząc w oblicze swojego brata. Mierzyli się wzrokiem nie dłużej niż trzy uderzenia serca nim jedne z nich musiał odpuścić
- Pies cię jebał i tych twoich kompanów - wycedził pod nosem Borys obracając się momentalnie w stronę walczących. Strzała spoczywająca na cięciwie zbyt długo już parzyła go w palce, strzał był trudny, ale ryzyko pozwalało rozładować napięcie. Wstrzymał oddech. Zwolnił palce. Wzrok pomknął do przodu szybciej niż strzała, której tor miał rozpocząć się tuż przy boku Lyn, minąć o kilka cali dzierżącą bicz dłoń Dantego, podzielić na pół odległość pomiędzy Ponurym i opancerzonym Niedźwiedziem i zakończyć się głośnym trzaśnięciem w czaszce ghula siłującego się z Albheimem...

Kurt odwrócił się do mężczyzny zwanego Ralfem i skinął mu porozumiewawczo. Czuł, że całość zmierza w złym kierunku, ale nie miał wpływu na żadną ze stron.

Uchodzącego Kmietka dostrzegł gdy ten zniknął właśnie między krzakami całkowicie odcinającymi go od grupy. Nie dziwiło go tchórzostwo, bo znajdowali się w sytuacji, nie zwyczajnej dla prostego wieśniaka. Strach jest jednak złym doradcą i Kurt czuł, że tym razem pchnął młodego w objęcia samotnej śmierci. Te trzy stwory, z którymi mocowała się część grupy nie mogły być jedynymi. Najbliżej jego prawej stał nieodzywający się do tej pory łucznik, a choć Kurt nie wiedział, że nie odezwie się wcale, w odpowiedzi na krótkie pytanie - Idziemy? - liczył tylko na skinienie głowy.
 

Ostatnio edytowane przez Akwus : 19-01-2014 o 13:59.
Akwus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172