W powietrzu zawrzało , pozornie można było mieć wrażenie , że wysoki bezkompromisowy chińczyk wpakuje mu kulkę w łeb. Choć bardziej prawdopodobne było użycie ostrza przy jego boku. Kot zamiauczał głośno i przyszedł się łasić do nogi Konga. Dalsza szycha grająca w bilard nieco dalej przerwała na chwilę sport, starszy gość z wąsikiem uśmiechnął się pod nosem widząc głupotę Moore`a. Zastępca był ostatnią osobą do, której wypadało powiedzieć takie słowa.Nawet polane uprzejmością głęboko drażniły jego drapieżną naturą skrytą pod maską obojętności. Moore nie miał okazji słyszeć o jego brawurowych zabójstwach, dekapitacjach z późniejszym przybiciem długim gwoździem do twardej powierzchni. Nie którzy mieli go za maszynę , piekielną maszynę do zabijania.
Ts`ai popatrzył z pogardą, marszcząc usta.
-Chyba nie znasz granic uprzejmości , chłopcze- powiedział, potem zapadło milczenie, długie i nieznośne miażdżące żołądek i stawy Andrew. Chłopak nie wiedział co zaraz się stanie. |