Kong popatrzył na Moore`a a potem ruszył głową przecząco. Napięcie nieco zelżało, Kong był mistrzem przechodzenia od stanów bezkompromisowych przymusów do gładkiej uprzejmej gadki. Mogło budzić to prawdziwy dyskomfort.
-Nie to wszystko.
Szychy wróciły do gry w bilarda, dało się słyszeć mocne uderzenie a kotek poszedł z tylko sobie wiadomym zamysłem gdzie indziej korzystając z przestrzeni penthouse`u. Zapewne wszystko już by się skończyło, ku uciesze Moore`a , ale zastępca czekał na potwierdzenie fixera.
-Kurwa, biała bila niech to szlak- dało się słyszeć zdenerwowanie jednego graczy, niskiego wystylizowanego młodzieńca , dalekiego kuzyna Konga. |