Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2014, 18:18   #33
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
-Czy ja wiem? Od czasu gdy ci przeklęci d'hoine odstraszyli nam klientów, coraz trudniej jest związać koniec z końcem. Ale jakoś damy sobie radę. Musimy. Inaczej czeka nas ukrywanie się po lesie razem ze Scoia'tael- odparła ze smutkiem. Szybko jednak wzięła się w garść, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. -No, ale to nasz problem i my sobie z nim poradzimy. Ty już dość nam pomogłaś i jesteśmy ci za to dozgonnie wdzięczni. Co byś powiedziała na trochę elfiego wina?
Szczerze mówiąc nie skończyło się tylko na trochę. We trójkę, ze Srebrnym Księżycem, opróżnili całą butelkę przy rozmowach i kilku elfich pieśniach. Wymiana zdań i opinii pozwoliła Francescy zrozumieć, że elfy wcale nie zazdrościły swym wolnym kuzynom chłodu, głodu i niepewności jutra. Ich gospoda wymagała wysiłku, a klientela nie zawsze była wdzięczna, ale przynajmniej zarabiali dość, by mieć co wrzucić do garnka i nie klepać biedy. Wampirzyca coraz silniej dostrzegała, że cały ten Novigrad wcale do niej nie pasuje. Wszyscy tutaj byli tacy... miejscy. Zasiedziali, bez chęci na podróż i przygodę. Równie dobrze, w opinii Liska, mogli się zakuć w łańcuchy i poszukać jakiegoś pana, by orać mu pole. De Riue jeśli coś chciała, to po prostu to brała. Niemniej skorzystała z gościny, którą zaoferowały jej elfy, wszak po to właśnie przyszła do „Domowego Ogniska”. Tyle tylko, że czuła coraz większą chęć, by się gdzieś wyrwać.


Po dwóch dniach spotkała się ze swym kochankiem i pionkiem w jednej osobie. Tym razem posiadał sporo informacji o swym mistrzu, niektóre z nich były nawet interesujące.
-Ansbach zawsze był towarzyski, jak to niziołek, ale na swoich zasadach. Zaprasza swych gości do siebie na biesiady, kolacje, albo inne podwieczorki, ale sam bardzo rzadko gdzieś wychodzi. Chyba tylko Pod Lipę, by wrzucić na ząb coś upichconego przez tamtejszych kucharzy – krawiec wspomniał o karczmie, którą Francesca miała już okazję odwiedzić z Damazą. -No i oczywiście na zebrania w budynku cechowym, co to się odbywają w każdą sobotę. Ale łazi tam zawsze ze swymi ochroniarzami – zawiesił na chwilę głos. -Ale Diana wspomniała, że ostatnio zdarza mu się niedzielami wyjść wieczorem z domu na godzinę, czy dwie. Nie wiem jednak dokąd – rozłożył bezradnie ręce.
 
Zapatashura jest offline