Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2014, 08:45   #14
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
- Jaka to różnica czy wino ma być podawane w kielichach bez nóżki czy też na wysokiej nóżce. - westchnął zdziwiony łowca, tak aby tylko jego towarzysze mogli to usłyszeć. - Ważne mogło by być to że wampira tylko osikowym kołkiem najłatwiej kropnąć. - zaśmiał się, a mówiąc to patrzył na Jacoba, który także był łowcą

Dobrze zdawał sobie sprawę, że za srebrną koronę nie wie nic na temat wina i zwyczajów z nim związanych. Przysłuchiwał się płynącym rozmowom, wierząc że to pozwoli mu, ich trochę zrozumieć. Świętować z powodu jakiegoś głupiego napitku? - pomyślał śmiejąc się lekko. Świętować można jak zabije się wszystkie wampiry w okolicy, czy jak zarobi się tyle, że nie trzeba więcej do końca życia.- człowiek nie pojmował w ogóle przyczyny tego zwyczaju, wiedział tylko jedno, że z pewnością wiele wina się w tej uroczystości przeleje, a co za tym idzie wiele koron na to musiał ktoś wyłożyć.

Dagmar bacznie się przyglądał i teraz gdy w mieście zaczęła się uroczystość miał się na baczności. Takie przepełnienie ludzi może skutkować w przybytku nie tylko wina ale i złodziei. Łowca przygląda się bacznie zarówno ludziom jak i sprawdzał co chwile swoje kieszenie. Znając sekretny język złodziei starał się przyglądać czy nikt nie kontaktuje się miedzy sobą w tym skrytym w znakach języku. Sam miał już chętkę na małą pamiątkę z całej ceremonii w postaci złotego korkociągu do wina, ale niestety jego pragnienia okazało się być nie realnymi z powodu dobrej ochrony drogocennego przedmiotu. Nie starał się nazbyt robić coś w tym celu bo nie był tu bowiem w celu kradzieży ale w celu rozwiązania zagadki. W życiu zawsze kontakty ze złodziejami wychodziły mu na wielki plus, czy coś sprzedać czy nawet czego się dowiedzieć. Przeszłość gdy był hieną cmentarną nie popłacały w swoim fachu przez co musiał wiele nadrabiać w różne mniej czy więcej nielegalne sposoby. Człowiek skupiał swoją uwagę na tych bardziej zamożnych bo przecież to oni noszą swoje kieszenie wypełnione koronami. Będąc osobą dość mądrą i potrafiącą patrzyć racjonalnie wiedział też, że jeśli nie będzie miał w swojej dłoni kieliszka pełnego wina będzie się znacząco wyróżniał. Postanowił go nawet nie opróżniać, tak aby zachować pozory. Nie miał w żadnym wypadku pić wina, jego obrzydzenie do tego trunku przezwyciężyło wiele. Gdy tylko spoglądał na kieliszek, który trzymał maił zamiar go opuścić, innym zaś razem nim rzucić, ale w żadnym wypadku napić się tego świństwa, sporządzonego ze zgniłych winogron.
Uważna obserwacja tego co dzieje się na placu po pewnym czasie przyniosła rezultaty. Dagmar za obserwował dwóch uliczników na oko kilku nastoletnich. Komunikowali się ze sobą przy pomocy systemu znaków złodziejskich. Jeden z nich właśnie zakradł się od tyłu do pochłoniętego rozmową na temat wina mieszczanina. Wprawnym ruchem odciął mu sakiewkę i podał drugiemu, który oddalił się szybko w kierunku jednej z ulic wychodzących z placu. W tym czasie ten, który odcinał sakiewkę odszedł jakby nigdy nic od niczego nieświadomej ofiary.

Dagmar widząc to prędko, ale za razem nie dając po sobie poznać podszedł do jednego ze złodziei i zaczął

-Mam sprawę. - powiedział to, a zarazem ukrycie pokazywał znaki, że ma pytanie. Czy może zamienić kilka słów? Chciał być dobrze zrozumiany, a zarazem lepiej wypaść, bo wiedział doskonale, że złodzieje z byle kim nie gadają.
Chłopak z początku się przestraszył i chciał wiać, ale widząc, że pytający zna znaki złodziejskie trochę się uspokoił.

-Porozmawiać mówisz? Czemu nie, porozmawiać zawsze można. Jeszcze jakbyś poratował biedną sierotę szylingiem, lub dwoma to bardzo chętnie.
Mówiąc ostatnie zdanie łobuziak uśmiechnął się szelmowsko.
Dagmar spojrzał na złodziejaszka chowając rękę w kieszeni. Gdy zaś ją wyciągnął trzymał złożoną w pięść.

-Chodzi mi o te samo zapalenia ludzi i jak się dowiedziałem także zwierząt, pewnie coś słyszeliście o tym? - mówiąc to przesunął dłoń ku rozmówcy po czym położył mu na dłoni szylinga. - nie mam wiele, ale jeśli informacje okażą się użyteczne, może znajdę szylinga więcej. - mówiąc to uśmiechnął się

Chłopak uśmiechnął się i szybko schował szylinga do kieszeni.

-Ja wiele na ten temat nie wiem. Jeśli miejscowi złodzieje będą coś wiedzieć to najprędzej dowiecie się w karczmie “Sprośne Prosie”, to siedziba naszej gildii złodziejskiej. Tam radziłbym pytać jeśli bardzo chcecie wiedzieć.

-Wiedziałem, że można na was liczyć. Macie może jakieś hasło, czy coś jak się rozpoznajecie w karczmie tak aby wiedzieli, że mam dobre zamiary. Czy znaki wystarczą? - powiedział szeptem stojąc tuż przy nowo spotkanym towarzyszu.

Dagmar prowadząc nawet i tę rozmowę starał się być bardzo czujnym, wiedział, że rozmowa ze złodziejem to tak jak zabawa z wężem. Wszystko pięknie ładnie, ale i tak na końcu może cię ukąsić.

-Nie wiem nic o haśle. Po prostu swoich poznają. Jeśli jesteś nietutejszy to możesz mieć kłopoty. Dwa razy zastanów się zanim zdecydujesz się postawić nogę w karczmie “Sprośne Prosię”.

- Nie pochodzę stąd, ale mam nadzieję, że uda mi się z nimi rozmówić. - powiedział łowca wkładając rękę do kieszeni, gdy ją wyciągnął miał znowu złożoną w pięść. - Dzięki za pomoc, i jak by nie było zawsze jedna moneta na dziesięć należy się Ronaldowi. - mówiąc to podał kolejnego szylinga dla młodzieńca i skrzyżował dwa palce u dłoni czyniąc symbol Ronalda, a zarazem życząc mu tym samym bożego szczęścia.



Łotrzyk tylko skinął głową, uśmiechnął się i zniknął w tłumie.

Dagmar ogląda się szukając wzrokiem swoich towarzyszy. Niedaleko zaważywszy Eliasa czeka, aż ten skończy rozmowę z wielebnością Algrissonem, po czym zaczyna:

-Dowiedziałem się, że w karczmie “Sprośne Prosię” jest siedziba gildii złodziejskiej. Może oni coś będą wiedzieć. Chciałem najpierw uzgodnić co robimy, czy razem zbierając pozostałych się tam wybierzemy, czy jednak odpuścimy to miejsce. Zastanawiałem się chwile iść tam sam, ale nie wiem czy jest to najlepsze wyjście. - powiedział łowca drapiąc się po karku.

- Warto sprawdzić. - Odparł Elias. - Ale moja obecność jest niewskazana. Tylko by zaszkodziła.

-Zaiste pewnie masz rację, ale miejsce wydaje mi się jak najbardziej warte odwiedzenia. - powiedział oddalając się w poszukiwaniu reszty towarzyszy.
 
Inferian jest offline