Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2014, 15:52   #28
Luffy
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Zawszony gnojek. Merry pomimo wzburzenia nie mógł nie uśmiechnąć się gorzko, kiedy jego ocena Locruetta okazała się trafna. Nie dość, że pomimo wcześniejszych ustaleń na do widzenia napomknął o długu, jaki złodziej rzekomo u niego zaciągnął to jeszcze całe to pierdzielenie o wyborze.
-Gdyby wybór faktycznie był tylko mój, nie próbowałby mi tak grać na emocjach!- pomyślał ponuro
Szlachcic zawsze będzie szlachcicem, nie ważne jakich ma przyjaciół, jedna cwana banda. Pies ich trącał, niczego mu nie zawdzięczam, od tej pory będę się trzymał od niego z daleka.

Szedł tak zatłoczonymi ulicami i wieszał w myślach psy na szlachcicu, na wszystkich urodzonych wyżej, na straży miejskiej, wreszcie na nieuczciwych karczmarzach i obszczymurach psujących mu dzień szpecąc przestrzeń publiczną jak i jej zapach. I pomstowałby jeszcze pół dnia gdyby coś małego nie podbiegło do niego. Na sam dźwięk słów „Jasny Panie” wypowiedzianych pod jego adresem skrzywił się z niesmakiem. Jednak grymas szybko ustąpił czemuś pomiędzy podziwem a szczerym zdumieniem. Zagwizdał dla lepszego efektu.
-No no, zuch chłopak! – Wyszczerzył zęby i pociągnął chłopca za sobą, oglądając się na wszystkie strony, patrząc czy ktoś łapie się za kieszenie i nasłuchując, czy aby nikt nie nawołuje strażników. Kluczyli między domami jakieś 10 minut w ciszy, po których Merry uznał że mogą odetchnąć i wprowadził chłopca do karczmy, co do której wiedział że nie jest zbyt droga i człowiek nie zwraca swoich wnętrzności po zjedzeniu czegoś z oferty. Nazywała się skromnie „Piwoszka” i był to jedyny kobiecy akcent w całej oberży, widocznie karczmarz żony ani córek się nie dorobił a klientela składała się głównie z kopaczy, prostych robotników i innych ludzi nie szukających guza.

Zasiedli przy najmniej lepiącym się stole i Merry zamówił dwie michy kaszy ze skwarkami, dla siebie piwo a dla chłopca bardzo rozcieńczone wino. Obaj byli wygłodniali dlatego znowu mijały minuty ciszy, kiedy rzucili się na jedzenie. Gdy pierwszy głód został zaspokojony złodziej spojrzał na małego, jak mu się wydawało, przenikliwie. Układał w głowie słowa i bardzo się starał, by nie brzmiały one jak wykłady Locruetta. Po chwili uśmiechnął się i powiedział
-Dobrze się spisałeś młody, więc mam propozycję. Mi się przyda taki spryciarz a sądzę, że Tobie też się przyda towarzystwo, mam rację? W końcu każdy potrzebuje jakiejś rodziny. Na początek się poznajmy, jestem Merry. – I uścisnął chłopcu dłoń, chcąc pokazać, że nie traktuje go jak dziecko.

Widział jednak, że ten nie kwapi się z podaniem swojego imienia, którego najwidoczniej nie miał. Złodziej nie chciał jeszcze poruszać nieprzyjemnych tematów, więc przeszedł dalej.
-Dostaniesz ode mnie jedno ostrzeżenie zanim to zacznie działać. – ściszył głos i pochylił się – Jestem złodziejem. Dziś dostałem szansę by zmienić swoje życie i odrzuciłem ją bez wahania bo to jest to co kocham robić. Jeśli Ty nie widzisz siebie jako złodzieja albo jeśli nie chcesz robić tego z pasji zamiast z konieczności to proszę, weź swoje pieniądze i odejdź, niepotrzebny mi taki Brat.
Cisza.
-M-mów mi Lemi… bracie? – chłopiec uśmiechnął się po raz pierwszy i spojrzał mu hardo w oczy. Merry uśmiechnął się szeroko.
-I tak oto Lemi zaczynamy coś wielkiego. A teraz do rzeczy, jutro czeka nas jeszcze większy przełom i musimy się przygotować, chociażby znaleźć Ci lepsze ciuchy niż te szmaty. Może powinniśmy mieć jakieś znaki? By porozumiewać się przy innych tak, by o tym nie wiedzieli? Ale wszystko po kolei.

Z samego ranka stali obaj przed karczmą Faltamd lekko zdenerwowani, dwaj bracia. Merremu dodawał otuchy fakt, że nie idzie sam na ten test, jakkolwiek będzie to wyglądało. Lemi zdawał się chłonąć wszystko co mówił, wieczorem przed zaśnięciem zaczęli nawet wymyślać swoje własne znaki ostrzegawcze, choć na razie były to tylko „kłamię” „zagrożenie” i „wszystko w porządku”.

-Pamiętasz wszystko co ustaliliśmy? Nie odzywaj się bez potrzeby, jeśli się boisz to pamiętaj że ja też ale póki będziesz udawał bezczelnego to powinni się nabrać. Mogę kłamać, więc się nie zdziw i załóż minę pokerzysty.
-Wiem, wiem. Zapomniałeś o „nie pij alkoholu, tylko udawaj”.

Złodziej dał kuksańca młodemu za wymądrzanie się i pewnym krokiem wkroczyli do karczmy. Nie rozglądając się za bardzo ruszyli do lady i powiedzieli do karczmarza „Locruett śpiewa, słowik tańczy, Alihidorokurdamlunokr”…
 

Ostatnio edytowane przez Luffy : 27-01-2014 o 13:20.
Luffy jest offline