Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2014, 17:30   #15
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Averheim pogrążyło się na dobre w atmosferze święta. Niziołki oddawały się jedzeniu różnych gatunków ciast, ludzie pili wina, krasnoludy natomiast piły własny wynalazek - gragrint. Trunek wynaleziony przez krasnoludzkiego browarnika Elmadora Roreksona. Jak głosi legenda podczas wizyty w ludzkiej winiarni do jego nozdrzy doleciał cudowny zapach. Pochodził on z kadzi wystawionej poza obszar winiarni. Gdy zapytał się co zawiera kadź usłyszał, że odpadki po wyciskaniu winogron: łodygi, pestki, skórki i tym podobne. Wzburzony takim marnotrawstwem natychmiast zarekwirował kadź i przewiózł do swojego browaru. Po kilku latach pracy powstał trunek, który nosił nazwę gragrint co po krasnoludzku znaczy właśnie "odpadki". Trunek nie jest winem, ale wódką i to bardzo mocną. Nikt jednak nie próbował krasnoludom wyperswadować, że nie piją wina. Averheimczycy wyszli ze słusznego założenia, że kłócenie się z krasnoludami kończy się odciętymi członkami. Zadowolili się tym, że trunek nie został nigdy zgłoszony do konkursu. Sam Elektor wychodził z założenia, że poddani w święto wina mogą pić na co mają ochotę.

Urokowi gragrintu i zabawy w północnej, krasnoludzkiej dzielnicy uległ Dorrin. Krasnolud zabrał swoje rzeczy z zajazdu "U Richterów" i powiedział, że ma jakieś własne sprawy do załatwienia po czym zniknął w tłumie. W ten sposób stał się drugim po niziołku Liebniku Garssenerze utraconym członkiem ekipy śledczej.


Jednak nawet z tych co pozostali nie wszyscy byli zaangażowani w śledzctwo. Jacob Miller i rycerz Ulfred von Warrenburg byli pogrążeni w atmosferze święta. Przebalowali cały dzień. Ulfred spotkał jakichś szlachciców z rodzinnych stron. Od słowa do słowa zadzierzgnęła się znajomość czemu sprzyjały opróżniane kielichy wina. Czas płynął i jeśli nawet rycerz miał w głowie jakieś śledztwo to skutecznie wywietrzały mu z głowy zamiary wypytywania ludzi.

Jacob Miller natomiast został przy jakimś straganie poczęstowany winem do którego było chyba dosypane coś na poprawę apetytu, bowiem po wypiciu kielicha ogarnął go wilczy głód który zaspokoił przy straganie naprzeciw, na którym jakiś niziołek serwował placki z mięsem. Z mięsem musiało być jednak coś nie tak gdyś po zjedzeniu placka w brzuchu poczuł kłucie i wiercenie. Nawet wizyta w latrynie niewiele pomogła i Jacob zaczął puszczać raz za razem smrodliwe wiatry. Z wypytywania ludzi w takim stanie były nici. Całą swą uwagę łowca wampirów poświęcał na to żeby trzymać się bardziej ustronnych miejsc i puszczać wiatry możliwe najciszej.

Pozostali członkowie wyprawy poczynili mniejsze lub większe postępy. Szczególnie popisali się Dagmar i Elias. Temu drugiemu z pewnością pomogło przeszkolenie na śledczego Vereny. Dagmar dzięki swemu obyciu w światku przestępczym dowiedział się o podejrzanej karczmie. William zaś usłyszał kilka trudnych do zweryfikowania plotek. Wszystkimi tymi informacjami wymienili się gdy spotkali się pod wieczór w zajeździe, gdzie pomieszkiwali. Pozostało im ustalić kto się czym zajmie i czy będą działać jeszcze dzisiaj, czy już może jutro.
 
Ulli jest offline