Może i srebro mogło ją pokonać, problem polegał jednak na tym, ze jej srebrny miecz został przy Alezie, a wojownika nie było nigdzie widać.
Arina miała szczera nadzieję, że zauważył niebezpieczeństwo i ukrył się gdzieś zanim upiorna istota zdążyła zaatakować. Nie widziała jego ciała, więc to była spora pociecha i nadzieja.
Jedyną rzeczą, po za wykonaniem polecenia, które otrzymała było podjęcie dialogu. Nie lubiła jednak dyskutować, bez solidnego zabezpieczenia w postaci odpowiedniej broni.
Najpierw postanowiła więc rozejrzeć się w poszukiwaniu towarzysza i swojego oręża. Jakoś nie paliła się do obrony maga, który mocno jej się naraził nasyłając na nią zmontowanego z obrzydliwej magii stwora. Oczywiście chętnie, by posłuchała co ten człowiek ma do powiedzenie, tak samo jak interesowała ją Północnica, która miała w tym wszystkim jakiś cel, skoro nie zabiła go od razu.
Zaczęła się wolno poruszać w kierunku, gdzie zostawili konie z zamiarem wejścia w krzaki, nie spuszczając z oczu rozgrywającej się przed wieżą sceny. |