Na postawione przez JP pytanie kelnerka wzruszyła tylko ramionami i powiedziała kilka słów po hiszpańsku, które automatyczny tłumacz w holofonie przetłumaczył jako:
- ...góry z jednej ...dżungla z drugiej.
JP odpuściła sobie zupę. Od samego patrzenia na tę potrawę mogłaby poczuć się najedzona. Podziwiała Sue, że zamówiła sobie taką porcję. Za to Tamales wyglądało bardzo apetycznie i dziewczyna bez wahania zagarnęła jeden ze zrolowanych kawałków. Smakowało równie dobrze jak wyglądało, podobnie jak Bunuelos o serowym posmaku i pełne różnorodnych smaków słone ciasto z mięsem i warzywami, ukryte pod skromna nazwą Pasteles.
Ogólnie po skosztowaniu kilku potraw z talerzy postawionych przed Buckiem, Judy miała całkowicie zapełniony żołądek i nie było już potrzeby zamawiania dodatkowej porcji.
- Wiesz Buck – wyszczerzyła się do zwalistego mężczyzny – to był naprawdę niezły pomysł z zamówieniem wszystkiego. Jedz sobie spokojnie, a ja poszukam jakiegoś ustronnego miejsca, by upudrować nosek.
Znalezienie toalety w tym miejscu nie było problemem, od pewnego momentu wystarczyło się po prostu kierować zapachem. Miejsce było dokładnie tak paskudne jak zapach, który je poprzedzał i dziewczyna odpuściła sobie korzystanie ze znajdujących się tu urządzeń, z prostej potrzeby zachowania zdrowia fizycznego i psychicznego. Z fizjologicznymi potrzebami wolała zdecydowanie poczekać, do powrotu na czyste łono otaczającej ich wkoło przyrody.
Wróciła do stolika na czas by zobaczyć jak marna była jej imitacja Amerykańskiej turystki.
- Cholera, że też sama nie wpadłam na te plaże przy Puerto Rico – powiedziała do towarzyszy, z wyraźna fascynacją przyglądając się różowej Barbie.
Ostatnio edytowane przez Eleanor : 20-01-2014 o 19:36.
|