"Omazadzie dodaj mi sił, spraw, by ręka twego sługi dosięgła plugasto toczące tę umęczoną krainę. Spraw, by moi kompani zniszczyli zło, które czai się na niewinnych, nawet, jeśli są to tylko biedni chłopi innowiercy. W swej dobroci puść potem, Panie ducha mego w pokoju" - modlił się w myślach czując ból w poszarpanym przez potwora ciele. Czuł, że jego chwile są już policzone. Każdy oddech, każde uderzenie serca. A jednak modlił się żarliwie za swych towarzyszy i powodzenie misji. Nie zamierzał jednak się poddawać. Dłonią sięgnął po nabity garłacz, który miał za pssem;
Kostnica odciągnął kurek, wymierzył w najbliższego żywego potwora i wypalił
Kostnica mając nadzieję tym sposobem przysłużyć się sprawie po raz ostatni.