Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-01-2014, 15:53   #41
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Spakowanie grubego płaszcza, szalu i rękawiczek było bardzo dobrym pomysłem. Dzięki nim mogła być spięta mrożącą krew sytuacją a nie dodatkowo mrożącą nocną temperaturą. Wycieczka na ślepo przed siebie stawała się coraz bardziej nie do zniesienia z każdym wyciągnięciem i odrolowaniem mapy. Nie dość, że Lyn i tak była napięta jak struna to jeszcze wieśniacy dorzucali swoje mając wszystko w dupie. Jeszcze tylko z dwa razy a dziewczyna rzuciła by się na nich gotowa do rękoczynów wydzierając się przy tym w złości, którą tutejsi bardzo skrzętnie zbierali.

Nie wiedziała, co z tym zrobić. Nie potrafiła ani na nich wpłynąć ugodowo ani i siłą. Cały czas bała się, że coś się stanie. Że dojdzie do sprzeczki, która szybko zamieni się w krwawą jatkę. W martwieniu się o innych również bała się o siebie. Normalnie w takim stanie zamknęła by drzwi i wszystkie okiennice, schowała by się w kącie, by poczuć się odrobinę bezpieczniej. Tutaj ani nie było kątów, ani nie było ścian. Na dodatek jej wydelegowany ochroniarz dosiadał konia. Cóż z niego za pożytek skoro potrzebowała kogoś na wyciągnięciu ręki? W ten sposób przez całą drogę niemalże była przyklejona do ramienia Dantego.

Mocny stres i nerwy na wysokim pułapie w końcu okazały się niczym w porównaniu do zderzenia się z rzeczywistością. Wielkie, zaskoczone i przerażone oczy wpatrywały się ślepo do przodu przez krótką chwilę. Dopiero, gdy uświadomiła sobie, że wszyscy oczekują jej reakcji odezwała się i jakby z rozpędu ściągnęła z pleców broń i ruszyła przed siebie. Nie trwało to jednak długo, ponieważ gdy przebiegła wystarczającą odległość by mogła dostrzec, czym było spowodowane całe zajście - osłupiała i stanęła w miejscu.

Całe podejście do świata, wszystkie opowiastki, bajki i wymyślane dziecku strachy z czystych nieokreślonych fantazji w jednej chwili stały się faktem. Cały strach i uprzedzenia miejscowych związane z tym miejscem, wszystkie legendy, pogłoski, również nabrały prawdy. Zastygła w miejscu i nie była w stanie się ruszyć. Nie mogła również posklejać żadnych myśli. Pojawiały się inne, których wcale nie miała ochoty analizować. Jej głowa mówiła, że jeśli się zbliży do tego skończy jak Elisa. Oczywiście dbając o to, by nie zapomniała jak dla nieboszczki się to skończyło jej rozszarpane wzroki pojawiły się w oczach wyobraźni.

Zamiast biec dalej, zająć pozycję i pociągnięciem jednego palca pomóc arabowi, zaczęła się cofać nie mając kontroli nad tym, co robi. Dłonie zacisnęły się na broni a powolne kroki spowodowały, że wpadła na Borysa. Lyn nie przejęła się tym w żadnym stopniu, w sumie po prostu nie było jej dane. Mógłby to również być podobny stwór przez którego cała zdrętwiała i nie mogła się ruszać, nie zdołała by zanotować różnicy. Nie mogąc się już cofnąć jedna jej dłoń złapała mężczyznę za ramię. Jej palce zacisnęły się z taką siłą, jakby cały strach i przerażenie miały razem z nią odpłynąć. Nawet pomimo ubrania człowiek mógł odczuć, że go to bolało.

Z Lyndis nie było sensownego kontaktu. Blada, drżąca z wielkimi oczyma, starająca się nabrać powietrza, by nie zaniedbać i nie paść nieprzytomna na glebę.
 
Proxy jest offline  
Stary 20-01-2014, 16:19   #42
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
To prawda, Ponury Las był tak ponury jak się o nim opowiadało. Kto chadzał po nocy po tym lesie ten wie, wie że miał szczęście o tym komuś opowiedzieć. Za dnia do lasu wchodziło się tylko do pewnego momentu, najdalej parę kilometrów od wioski, by się nie zgubić. W nocy nikt o zdrowych zmysłach się do niego nie pchał. Konrad zastanawiał się nad tym czy nie uciec, czy nie wrócić sobie do wioski. Był na to gotowy, ale jednocześnie nie chciał wyjść na całkowitego tchórza. Poza tym nie miał odpowiedniego momentu.
Zimno jak zimno. Flus przechodził większe mrozy i to nawet bez dodatkowych ubrań. Przywdział dodatkowe ubranie na ten wieczór, fakt, ale bez nich pewnie też by żył.

Konrad przestraszył się jak zobaczył pędzącego w ich stronę konia arabskiego najemnika. Wiedział że nie wróży to nic dobrego. Bał się ale nie był zdziwiony. Wiadomym było że najemnicy, a przynajmniej część, ruszy czym prędzej towarzyszowi na pomoc, jednak nie Konrad. Podobnie jak Olaf, Konrad został na swojej pozycji, wyciągnął łuk, naciągnął strzałę na cięciwę i czekał na jakiegoś stwora w zasięgu. Nawet przez myśl mu nie przeszło by rzucić się do walki wręcz z plugastwem Ponurego Lasu.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysÅ‚annik jest offline  
Stary 21-01-2014, 13:00   #43
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Otto znał las, znał las za dnia i wiedział czego można się po nim spodziewać w nocy, dlatego też jako najlepiej obeznanego, wybrano go na przewodnika, niezbyt podobało mu się to, że reszta z jego ziomków z Volkenpatz szła oddzielona od niego, czasem tylko gdy wkraczali na teren bardziej niebezpieczny, przekazywał im gestem, żeby zachowali sczególną ostrożność. Wiedział, że niewielu wyjdzie żywych z wyprawy zorganizowanej przez wielkiego pana zasranego, wiedział też, że pierwszymi ofiarami lasu będą ludzie hrabiego, którzy nie czuli respektu przed miejscem w którym sie znaleźli. Nie można powiedzieć, że Otto się nie bał, bał się, jednak nie pierwszy raz noc zastała go w mrokach puszczy i wiedział jak się zachować i jak uniknąć niebezpieczeństwa.

Nagle posłyszał jakiś ruch w zaroślach, wstrzymał kroku i napiął łuk, usłyszał jak koń idącego za nim obcokrajowca staje w miejscu a ten próbuje popędzić go do dalszego marszu, Kastner miał świadomość że wysiłki dziwnie odzianego męża są bezcelowe, wiedział już co się zbliża, dał znak Ralfowi aby ten poinformował reszte i poczekał aż bestie zaatakują, nie było sensu szyć na oślep w zarośla, Ghul wyskoczył i z impetem zaatakował zwalił śniadego z konia i próbował rozgryźć mu gardziel, Otto napiął łuk i strzelił, jednak szamocąca się na ziemi "para" co rusz zmieniała położenie a spłoszony koń wybił Kastnera ze skupienia i strzała poszybowała w zarośla. Otto nie miał zamiaru zostawać z przodu, okrążając walczących, przeszedł w stronę swoich pobratymców.



strzał
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 21-01-2014, 21:19   #44
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Arabski wojownik toczył zacięty bój z upiorem, który był nie tylko zwinniejszy, ale też wyjątkowo silny. Z każdą upływającą sekundą Albhelm tracił siły starając się za wszelką cenę nie dopuścić zębów ghoula do swego gardła, lecz w końcu musiał dać za wygraną. Szponiaste dłonie i ostre zęby systematycznie rozrywały ciało wojownika, który podobnie jak wcześniej Elisa starał się za wszelką cenę zasłonić rękoma, ale ta instynktowna obrona nie robiła wrażenia na jego przeciwniku. Z każdym kolejnym zadawanym ciosem ból ustępował, a wojownik czuł jak powoli odpływa w ramiona Ormazda - jedynego boga akceptowanego przez społeczeństwo spalonej słońcem Arabii. Chciał już zamknąć oczy i zasnąć snem wiecznym, lecz upór i duma nie pozwalało mu zginąć z rąk upiora. Albhelm ostatnim przypływem sił pochwycił ghoula i pociągnął mu z dyńki słysząc przy tym gruchot łamiących się kości twarzy jego przeciwnika. Samotna strzała wystrzelona z łuku Borysa przeleciała ledwie kilka cali od głowy upiora wbijając się w pobliskie drzewo. Z pomocą przyszedł Dante ze swym biczem, który wykorzystując nieuwagę unieruchomił umarlaka odciągając go od leżącego w kałuży własnej krwi wojownika. Miecz Niedźwiedzia błyskawicznie dosięgnął serca umęczonego stworzenia wysyłając go z powrotem w zaświaty.

Wykrzykujący imię Sigmara Eusebio brutalnie rozprawił się z kolejnym ghoulem, chciał zabrać się za ostatniego przeciwnika, lecz ten wykazał się instynktem drapieżnika; widząc przewagę liczebną uzbrojonych po zęby żołnierzy rzucił się w pobliskie zarośla unikając przy tym ryzykownej walki. Zniknął z pola widzenia nim wystrzelone pociski zdążyły go dosięgnąć.

···

Kmietek wykorzystując zamieszanie rzucił się do ucieczki modląc się do bogów, aby stojący za nim łucznik Borys nie posłał w jego kierunku strzały. Tak się na szczęście nie stało i kilka chwil później był już na tyle daleko, iż odgłosy walki były ledwie słyszalnym echem. Dopiero teraz kiedy adrenalina przestała pulsować w jego żyłach zrozumiał swój błąd. Dookoła panowały niemalże nieprzeniknione ciemności, a choć on miał pochodnie przy sobie to czuł, że nie łatwo będzie znaleźć drogę do domu. Cóż… o powrocie do grupy nie był już mowy, więc będzie musiał zaufać swojemu instynktowi.

···


Albhelm powoli tracił przytomność w wyniku odniesionych ran i upływu krwi. Wokół ciężko rannego wojownika zebrali się wszyscy, nawet mieszkańcy Volkenplatz nie potrafili zignorować jęków konającego mężczyzny. Nie było mowy o dalszej podróży - nie kiedy z siedzącą nieopodal Lyn nie było żadnego kontaktu, dziewczyna była sparaliżowana strachem, a widok umierającego człowieka tylko pogłębił ten stan. W pozbawionych emocji oczach wieśniaków szybko straciła wszelki szacunek, teraz była tylko zwykłą zapłakaną dziewką słabą jak reszta jej towarzyszy. Mieszkańcy Volkenplatz szybko zrozumieli, że mają znaczną przewagę nad swymi ciemiężycielami...
 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 21-01-2014 o 21:29.
Warlock jest offline  
Stary 22-01-2014, 01:26   #45
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
"Omazadzie dodaj mi sił, spraw, by ręka twego sługi dosięgła plugasto toczące tę umęczoną krainę. Spraw, by moi kompani zniszczyli zło, które czai się na niewinnych, nawet, jeśli są to tylko biedni chłopi innowiercy. W swej dobroci puść potem, Panie ducha mego w pokoju" - modlił się w myślach czując ból w poszarpanym przez potwora ciele. Czuł, że jego chwile są już policzone. Każdy oddech, każde uderzenie serca. A jednak modlił się żarliwie za swych towarzyszy i powodzenie misji. Nie zamierzał jednak się poddawać. Dłonią sięgnął po nabity garłacz, który miał za pssem; Kostnica odciągnął kurek, wymierzył w najbliższego żywego potwora i wypalił Kostnica mając nadzieję tym sposobem przysłużyć się sprawie po raz ostatni.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne

Ostatnio edytowane przez Gargamel : 22-01-2014 o 01:30.
Gargamel jest offline  
Stary 22-01-2014, 15:19   #46
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Olaf widząc i słysząc, że zawierucha się skończyła, ruszył powoli i ostrożnie na powrót do przodu. Upiory zdawało się, że trzy były. Jedno z obcych dorwały. Musiało się tak skończyć. Dobrze, że tylko jednego. Pochodnie oświetliły ciemne, zalane krwią lico. Chłop strzyknął śliną przez zęby.
- Duhi, nie nam w las. On ugristi. Mrtavy već.
Dla Żyły sprawa była oczywista i jasna. Charczał coś jeszcze, ale ugryzieni byli jeszcze bardziej niebezpieczni od martwych. Każdy sylvańczyk to wiedział. Odszedł kawałek, opierając kosę o drzewo. Odpiął od pasa siekierę, napluł w dłonie, żeby poślizgu nie było. Wrócił do umierającego.
- Bolje takoj.
Szybkim ruchem uniósł siekierę, z zamiarem opuszczenia jej z całej siły na szyję leżącego.
 
Sekal jest offline  
Stary 22-01-2014, 16:30   #47
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Konradowi nie zależało na rannym najemniku. Taka była praca najemnika - trudna i bolesna często.
- Wzywał niepotrzebnie imienia jakiegoś heretyckiego boga i ma za to - powiedział nagłos do zgromadzonych przy arabie.
Gdy zobaczył co ma zamiar zrobić Olaf, Konrad nie chciał go zatrzymywać. Olaf zdawał się często podejmować konkretne decyzje, które może nie zawsze były mądre i słuszne, ale przynajmniej były. W takim miejscu jak Ponury Las ten arabski najmita i tak nie przeżyłby nocy. Miał szczęście, że ktoś odważył się skrócić mu męki.
Konrad zaczął odchodzić powoli na bok od zgromadzonych.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysÅ‚annik jest offline  
Stary 22-01-2014, 20:17   #48
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Widząc jak jakiś wieśniak zamierza się na niego siekierą oczy mu się zwęziły w gniewie. Nie, żaden cham nie będzie pozbawiał go życia. Tak, kurwa być nie może. Owszem, jest ciężko ranny, owszem nie nada się do walki, tak trzeba będzie na wozie nieco miejsca zrobić. Ale rany można wyleczyć. Są potężne leki i jeszcze potężniejsza magia. Zdażało mu się wirzieć efekty magii dwa razy toteż teraz jeśli Bóg pozwoli nie skapceje od ran i dotrwa do końca, do uzdrowienia. Choć nawet przed sobą nie chciał przyznać, że przez myśl przeszła mu jeszcze jedna ewentalność. Ewentualność, którą pobożny Arab odrazu odrzucił. Ale teraz? Terz był czas czynów. Skoro wypalił z garłacza a wciąż go trzymał w ręku, które słaba była i poraniona, ale zawsze to tym garłaczem, niby mieczem sparował cios spadającego topora tak, by ostrze zsunęło się po lufie i uderzyło w ziemię obok jego głowy.

Kostnica

Kostnica
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 23-01-2014, 11:23   #49
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Rozgorączkowany walką oddychał ciężko. Kłęby pary buchały z jego ust. Miał ochotę rzucić się w pościg za uciekającym pomiotem, lecz powstrzymał się wysiłkiem woli i rozsądku. Wbrew pozorom fanatyk potrafił ocenić ryzyko. Nie miał na tyle rozwiniętych zmysłów, by nie zgubić się w leśnych ostępach. Mimo że księżyce jaśniały na niebie, ten mniejszy zielonkawą poświatą, mrok gąszczu boru pozostawał nieprzenikniony. - To długa noc... - pomyślał Eusebio, czując, że ma za sobą dopiero początek wyzwań. Uspokoił się nieco, gotów podjąć wędrówkę po zbawienie. Płomień jego wiary palił się mocno, rozgrzewając ciało. - Dzięki Ci Sigmarze, uradowałeś duszę wojownika! - dotknął sakwy, gdzie ukryta była święta księga ze słowem Boga. Traktował ją jak najcenniejszą relikwię. - Stawiaj potwory na drodze swego wiernego sługi, by na chwałę twego imienia wypleniał zło z tej krainy...
Z religijnego uniesienia wyrwało go zamieszanie nad ciałem rannego cudzoziemca. Jeden z wioskowych trzymał w rękach siekierę w czytelnym zamiarze... To było jawne złamanie przykazań.
- Nie ty jesteś sędzią, ani katem! - zachrypiał Eusebio w amoku. - Nie tobie decydować o losie tego nieszczęśnika! Nie bezcześć ziemi w której mieszkacie! Nie oczyścisz jej wtedy inaczej jak przelaną krwią własną i swoich pobratymców! Broń ze śladami walki z ghoulem, spoczywała spokojnie w jego ręku, choć silnie zacisnął dłoń na rękojeści. Nieobliczalność biczownika kazała dobrze zastanowić się nad kolejnym ruchem...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 23-01-2014 o 11:34.
Deszatie jest offline  
Stary 23-01-2014, 13:19   #50
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Sytuacja nie wyglądała dobrze, a w umyśle kłusownika walczyły z sobą tezy czy więcej problemu będą mieli z umierającym arabem czy z Lyn. Miał wrażenie, że gdyby nie podpierające ją drzewo zwinęłaby się w kłębek starając odciąć od całego świata. Takie zachowanie u kogoś, kto miał im przewodzić, nie mogło zwiastować nic dobrego.
- Trzymasz się jakoś? - zapytał kucając przy dziewczynie, choć pytanie winno być raczej retoryczne, a nawet gdyby nie, to chyba nie chciał usłyszeć w odpowiedzi smutnej prawdy.

Gdy stwory uciekły opadła na kolana tuż obok. W takim ubraniu i zmroku nie było widać ani jej bladego lica ani jej drżących dłoni. Wielkie oczy i rozwarte usta powoli zmieniały wyraz twarzy, który mógł wskazywać na to, że jej głowa wróciła do pracy, a nawet pracowała ciężko. Choć pomimo odzyskania kontroli nad okolicą w dalszym ciągu siedziała nie ruszając się zbytnio. Również nie ruszyła się na zadane jej pytanie, przynajmniej z początku.

Kolejne uderzenia serca mijały jedno za drugim i choć tętno dziewczyny zauważalnie zwalniało, to nadal upływ czasu działał na ich niekorzyść. - Potrzebujemy cię dzierlatko - szepnął z lekkim uśmiechem, starając się jakkolwiek dotrzeć do nieobecnej Lyn. - Potrzebujemy by grupa nie rozpadała się dalej w takim tempie jak dopiero co straciliśmy dwóch z czternastu.
Spojrzał przez ramię na wianuszek gapiów wokół wykrwawiającego się wojownika, którego spisał już na straty. Młodzika, który pobiegł na oślep w las również nie spodziewał się już więcej ujrzeć, choć tu akurat strata wydawała się niewielka.
- Wiem, że nie jest łatwo, ale nie pojechaliśmy na piknik i chyba można było się tego domyślać. Nie wiem czym kierował się ten gnojek stawiając cię na czele, ale może właśnie tego co się dzieje. Może chciał zdezorientować, spowolnić o osłabić grupę. Może liczył na to, że się skłucimy i przyciągniemy uwagę wampira wybijając się wzajemnie.
Zrobił dłuższa przerwę zastanawiając się nad przypadkową mądrością wywodu, który właśnie wyszedł z jego własnych ust.
- Nie wiem jak ty, ale ja bardzo cenie sobie własną skórę i jeśli mam nią ryzykować to na własnych zasadach. Zrobię co mogę by ci pomóc, ale jesteś mi potrzebna tu i teraz by zebrać do kupy tę bandę, z której żaden nie ufa drugiemu. Nie zaufają mi, nie zaufają temu wioskowemu traperowi, w pojedynkę z lasu nie wyjdze nikt.
Przerwał po raz kolejny szukając argumentu czemu niby mieliby zaufać jej. Za jego plecami stał niespełna tuzin mężczyzn, z których żaden nie miał specjalnie dobrego powodu by uznać kobietę za swojego wodza, by iść za jaj słowem, za którym nie stało w ich oczach nic, ani doświadczenie, ani siła, tylko sztucznie nadana władza.
- Jesteś dla każdego z nich równie neutralna Lyn, możesz zaproponować w swojej osobie wyjście w którym nie muszą słuchać się wzajemnie.
Teoria była naciągana, ale Borys nie zostałby kłusownikiem, gdyby nadawał się bardziej na dyplomatę. Sytuacja była tak samo mało wygodna dla reszty jak dla niego samego. Bardziej od owej reszty pragnął jednak własnego życia i na jakieś rozwiązanie musiał postawić zdecydowanie. Padło na nią…

Od strony kobiety w dalszym ciągu nie było reakcji. Ciężko było stwierdzić, czy w ogóle słuchała kłusownika. Jej wzrok przeskakiwał ciągle z miejsca na miejsce z pewnością analizując kłębiące się w jej głowie myśli.

- Hej, księżniczko - potrząsnął nią lekko nie doczekawszy się żadnej reakcji - mrugnij choć, cmoknij w powietrze, albo złap mnie za tyłek. Cokolwiek, ale daj mi choć znak, że nadal mówimy w tym samym języku.
Bez jakiejkolwiek reakcji ze strony dziewczyny czuł, że za chwilę popadnie w taką samą ciemność jaką las spowił ich kwatermistrzynię. Wypatrywał choć złudnej nadziei, że dziewczyna jest gdzieś blisko...

Lyn lekko się ocknęła poruszając głową. W końcu po chwili odwróciła ją do swojego rozmówcy.

- Hmm? - odezwała się niemrawo wreszcie odpowiadając cokolwiek.

Od razu po tym jej wzrok wrócił do dość pustego stanu, ale coś poruszyło się. Ruszyła ręką, która wspierała drzewo, rękawiczka złapała za korę i podsniosła resztę ciała.
- Nie możemy tu zostać - wypaliła bez żadnego zastanowienia a nastepnie na ślepo skierowala się nie w tą stronę, co powinna. W tym wszystkim mogła by zabrać przynajmniej ze sobą pochodnię... najwidoczniej w tym przypadku nie była jej potrzebna.

W jednej chwili rozpalona radość z faktu iż okazała oznaki przytomności musiała ustąpić miejsca wszechogarniającemu zdziwieniu będącemu reakcją na jej słowa, a co gorsza czyny. Przez ułamki sekund nie wierzył w to co się dzieje, lecz wystarczyła migawka z wspomnień zachowań ich matki, by zaakceptował kobiece decyzje nie starając się analizować ich zasadności.
Doskoczył do niej szybciej niż głodny wilk dochodzi otępiałej łani. - Na wszystkich znanych bogów, gdzie leziesz idiotko!
Nie czuł jak mocno chwycił ją oburącz za ramiona starając się dotrzeć do jej świadomości wszelkimi możliwymi bodźcami. Krzyknęła. Ból choć nie zamierzony był prawdziwy, a jej reakcja pierwszą adekwatną od dłuższej chwili.

Grupka stojąca nad ciałem zareagowała. Borys miał świadomość, że najszybciej doczekają się reakcji jej zaprzysiężonego obrońcy, a tłumaczyć obydwojgu swoich racji nie zamierzał. Czas kurczył się więc niczym ogarek lichej świecy.

Silne uderzenie na odlew sprawiło, że aż przymknęła oczy. Czuł jak w jednej chwili wiotczej, by za moment ponownie nabrać sił i próbować się szarpnąć uwalniając z uścisku w jakim wciąż trzymał jej prawe ramię. Opór był dobrym znakiem. Wracała jej siła, a może i świadomość
- Na chuja pana, jeśli masz dość życia, to po prostu powiedz. Poświęcimy cię tak jak założył wicehrabia i wszyscy będą zadowoleni. Jeśli jednak miałaś dość jaj by dołączyć do orszaku tego knura, to miej je i teraz, kiedy są faktycznie potrzebne!
Uderzył ją po raz drugi. Nie musiał, ale sytuacja udzielała się i jemu. Satysfakcja jaką odczuł niebezpiecznie nasunęła mu skojarzenia z zachowaniami Kurta. Zwolnił uścisk pozwalają jej opaść z palcy na które wspinała się próbując zmniejszyć ból.

Dante i Niedźwiedź sunęli już w ich stronę…
 

Ostatnio edytowane przez Akwus : 26-01-2014 o 11:56.
Akwus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172