Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2014, 20:02   #11
K.D.
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
Baal maszerował na tyłach grupki z rękami złożonymi za plecami. Martwe, jaszczurcze oczy stygijczyka którymi omiatał otaczające go bogactwo dobrze ukrywały jego podniecenie. Czarnoksiężnik starał się przyzwyczaić do przepychu pałacu Oleksa, zapamiętać położenie poszczególnych korytarzy i twarze uzbrojonych po zęby gwardzistów gubernatora. To wszystko przyda się gdy Baal zajmie jego miejsce. Niczym chytry wezyr mężczyzna układał w głowie plany zostania sułtanem na miejsce sułtana, knuł w myślach niestworzone scenariusze, wił mentalną pajęczynę spostrzeżeń i spisków. Poruszał się po tej sieci z iście pajęczą swobodą, pozwalając by jego rozluźnione i skacowane fizys zakrywało trawiące go niczym gorączka szaleństwo. Najwspanialsi złodzieje i najsprytniejszy kupcy nie mogli marzyć o potędze i bogactwie jakie przynosi rządowa posada. Dziś Arenjun, jutro świat!

Czarownik otrząsnął się z mglistych rozmyślań dopiero gdy stanął przed opasłym obliczem samego Oleksa. 'Tęgi', to mało powiedziane. W swoich podróżach Stygijczyk miał okazję zobaczyć wyrzuconego na plażę walenia, ogromne stworzenie zdychające bezsilnie na łożu ze złotego piasku. Baal nie mógł oprzeć się porównaniu gubernatora do tego biednego zwierzęcia. Oczyma wyobraźni widział jak wielorybniczy harpun zagłębia się w masywnej grdyce Oleksego, jak tłuścioch szarpie się i dławi własną krwią, a Baal wciąga go na swą łódź by oddzielić skórę do tłuszczu, mięso od kości...

Stygijczyk zanotował w pamięci że przy takiej tłuszczy i trybie życia, Oleks długo nie pożyje nawet bez jego pomocy. Tłuste nadgarstki, opuchnięte nogi, spękane naczynka krwionośne na skórze, wodniste oczy - gubernator nie był okazem zdrowia. Czarnoksiężnik zastanawiał się na jakiej zasadzie Zamoryjczycy wybierają następców swoich władców.

-Sto tysięcy powitań, gubernatorze- Wężowaty Stygijczyk skinął głową i zdjął kapelusz. Jego pragmatyczni towarzysze wzięli sprawę dowiedzenia się o co chodzi w tej całej szopce w swoje ręce, nie czuł więc potrzeby wtrącania się. Zamiast tego odpłynął do błogiej krainy słodkich marzeń o siedzeniu na tronie Oleksa i dyrygowania jego rozbudowaną, jak miał nadzieję, siatką szpiegowską, poświecając tylko część uwagi na rozmowę jego towarzyszy z gubernatorem.
 

Ostatnio edytowane przez K.D. : 22-01-2014 o 21:05.
K.D. jest offline