Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-01-2014, 20:02   #11
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
Baal maszerował na tyłach grupki z rękami złożonymi za plecami. Martwe, jaszczurcze oczy stygijczyka którymi omiatał otaczające go bogactwo dobrze ukrywały jego podniecenie. Czarnoksiężnik starał się przyzwyczaić do przepychu pałacu Oleksa, zapamiętać położenie poszczególnych korytarzy i twarze uzbrojonych po zęby gwardzistów gubernatora. To wszystko przyda się gdy Baal zajmie jego miejsce. Niczym chytry wezyr mężczyzna układał w głowie plany zostania sułtanem na miejsce sułtana, knuł w myślach niestworzone scenariusze, wił mentalną pajęczynę spostrzeżeń i spisków. Poruszał się po tej sieci z iście pajęczą swobodą, pozwalając by jego rozluźnione i skacowane fizys zakrywało trawiące go niczym gorączka szaleństwo. Najwspanialsi złodzieje i najsprytniejszy kupcy nie mogli marzyć o potędze i bogactwie jakie przynosi rządowa posada. Dziś Arenjun, jutro świat!

Czarownik otrząsnął się z mglistych rozmyślań dopiero gdy stanął przed opasłym obliczem samego Oleksa. 'Tęgi', to mało powiedziane. W swoich podróżach Stygijczyk miał okazję zobaczyć wyrzuconego na plażę walenia, ogromne stworzenie zdychające bezsilnie na łożu ze złotego piasku. Baal nie mógł oprzeć się porównaniu gubernatora do tego biednego zwierzęcia. Oczyma wyobraźni widział jak wielorybniczy harpun zagłębia się w masywnej grdyce Oleksego, jak tłuścioch szarpie się i dławi własną krwią, a Baal wciąga go na swą łódź by oddzielić skórę do tłuszczu, mięso od kości...

Stygijczyk zanotował w pamięci że przy takiej tłuszczy i trybie życia, Oleks długo nie pożyje nawet bez jego pomocy. Tłuste nadgarstki, opuchnięte nogi, spękane naczynka krwionośne na skórze, wodniste oczy - gubernator nie był okazem zdrowia. Czarnoksiężnik zastanawiał się na jakiej zasadzie Zamoryjczycy wybierają następców swoich władców.

-Sto tysięcy powitań, gubernatorze- Wężowaty Stygijczyk skinął głową i zdjął kapelusz. Jego pragmatyczni towarzysze wzięli sprawę dowiedzenia się o co chodzi w tej całej szopce w swoje ręce, nie czuł więc potrzeby wtrącania się. Zamiast tego odpłynął do błogiej krainy słodkich marzeń o siedzeniu na tronie Oleksa i dyrygowania jego rozbudowaną, jak miał nadzieję, siatką szpiegowską, poświecając tylko część uwagi na rozmowę jego towarzyszy z gubernatorem.
 

Ostatnio edytowane przez K.D. : 22-01-2014 o 21:05.
K.D. jest offline  
Stary 22-01-2014, 21:59   #12
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Wycieczka do siedziby gubernatora trochę otrzeźwiła Kasima, a już całkiem wytrzeźwiał gdy zobaczył te wszystkie bogactwa jego pałacu. Hebanowe meble, rzeźby z marmuru, nefrytu i lapis lazuli, ozdobne naczynia, arrasy, dywany, ozdobna i nie tylko broń, wszystko to wprawiło w zachwyt młodego człowieka pustyni i jednocześnie obudziło w nim nieprzeniknione pokłady chciwości. Posiąść takie skarby oznaczało nie tylko dostatek, ale także władzę.

Iranistańczyk ukłonił się gubernatorowi zgodnie z obyczajem i jednocześnie zachwycając się przepychem, próbował znaleźć drogi ucieczki z tej sali. W jego głowie kiełkował plan jak pozbawić tego tłustego wieprza nadmiaru złota, a był on prosty niczym nemedyjska klinga. Wystarczyło tylko dopaść Oleksę przystawić mu nóż do gardła i zmusić do oddania najcenniejszych klejnotów, a potem uciec z nim jako zakładnikiem. Chwilowo plan jednak musiał poczekać, raz że Kasim nie był dziś w formie, a dwa ten ten obrzydliwie bogaty wieprz coś od nich chciał, a więc będzie okazja do drugiego spotkania i lepszego przygotowania się do tej akcji. Na razie nomad nie mówił nic, pozwalając przemawiać towarzyszom, którzy lepiej znali się na obyczajach w tym mieście.
 
Komtur jest offline  
Stary 23-01-2014, 22:48   #13
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Gubernator zupełnie zignorował powitania, a w kierunku Medara posłał zabójcze spojrzenie, trzymając się za głowę. Natychmiast ku bossończykowi ruszyli strażnicy, ale Oleksa zatrzymał ich skinieniem dłoni. Pulchną dłonią rozmasował obandażowaną głowę. Jęknął znowu, otarł pot z czoła i pokręcił się na tronie.

- Jak z pewnością wam wiadomo – zwrócił się do swoich gości po zamoryjsku, wychodząc ze słusznego założenia, że znają jego ojczysty język skoro przebywają w Zamorze. - Nie dalej jak wczoraj poślubiłem przecudnej urody damę, Juliannę. Mógłbym godzinami rozprawiać o przymiotach jej ciała, o wąskiej talii, o pełnych piersiach i smukłych udach, ale przecież nie po to tutaj was sprowadziłem, żebyście poznawali atrybuty mojej żony.

- Jednak me małżeństwo z ową dziewicą, wybranką mego serca, nie zostało skonsumowane – oznajmił nad wyraz poważnie. - Gdy prowadziłem pokrytą rumieńcem pożądania oblubienicę do apartamentów przeznaczonych na poślubne igraszki, ktoś napadł na nas. Potężnie dostałem w głowę i leżałem nieprzytomny wiele godzin, gdyż zabroniłem komukolwiek zbliżać się do komnat. Gdy mnie znaleziono i ocucono, poinformowano mnie, że najcenniejsza rzecz jaką posiadałem, zniknęła. Julianna została porwana!

- Śmiem domniemywać w swej mądrości, że zrobiono to dla okupu. Miasto pełne jest złodziei i przestępców wszelakiej maści. – Oleksa ściszył głos i pochylił się do przodu, tak że nieomal wypadł z fotela. To co teraz mówił, słyszeli tylko stojący przy tronie awanturnicy. - Dostaniecie po sakwie srebra, jeżeli znajdziecie moją małżonkę. Oczywiście stawiam warunki. Informacja, że Julianna zaginęła nie może wydostać się poza mury pałacu. Jak by to wyglądało, gdyby tłuszcza dowiedziała się, że ich Gubernator nie potrafi upilnować swojej własności? Chcę żonę całą i zdrową! A gdybyście tak przy okazji ubili porywacza, to gotów jestem podwoić wynagrodzenie...
 
xeper jest offline  
Stary 24-01-2014, 12:34   #14
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Nie to, żeby go oblał zimny strach, ale zrobiło się Medarowi nieswojo, gdy w jego kierunku ruszyli zbrojni. Choć Oleksa ich powstrzymał bossończyk zakonotował sobie, by na przyszłość powściągnąć swój język. Człek z bolącym łbem bywa nieobliczalny.

Rzecz okazała się trudniejsza, niż przypuszczał, bo wyjaśnienia grubasa okazały się zabawne, tak że z trudem powstrzymywał śmiech i komentarze zupełnie nie na miejscu.

I tak na przykład na uwagę Oleksy, że nie wezwał ich tu by poznawali atrybuty jego żony, które dopiero co opisał nader obrazowo mruknął z rozczarowaniem w głosie:
- Jaka szkoda.
Powtórzył zaraz potem to zdanie tym razem z odcieniem złośliwości, gdy się dowiedział, że małżeństwo nie zostało skonsumowane.

Dalej Medar dowiedział się, iż zgodnie z jego przypuszczeniami, ktoś dał po łbie Oleksie po czym zbiegł z dziewczyną. Taką wersję przynajmniej przedstawił im Oleksa, ale w całym tym opowiadaniu bossończykowi coś nie grało. Nigdy nie gustował w mężczyznach, ale nawet dla kogoś któremu zupełnie obce jest spojrzenie kobiet w tych sprawach, imć Oleksa wydawał się wyjątkowo odpychający. Bliżej mu było do wieprza, niż atlety.
- Panie. – powiedział znacznie ciszej, niż poprzednio – A czy aby ta Twoja Julianna sama nie dała Ci w łeb i nie nawiała? Bo wiesz dziewice są nieobliczalne.
Spojrzał z niejaką obawą na zbrojnych i dodał na usprawiedliwienie.
- Z całym szacunkiem dla twej osoby, ale widziałeś ją jak Cię uderzono? Może stała za Tobą?

Medar zdecydował się pomóc Oleksie. Sprawa nie wyglądała na trudną, a po za tym miał kumpli do pomocy, no i niebagatelna była zapłata. Jedyna niedogodność, to ta, że w mieście nie mogli otwarcie wypytywać o dziewczynę.
Zatem należało wpierw dokładnie zbadać posiadłość Oleksy.
- Tylu masz Panie strażników. Żaden nic nie spostrzegł? Trochę dziwne. Którędyś dziewczyna musiała wyjść. Domyślam się, że wejścia, jak i wyjścia są strzeżone.
Myślał na głos. Nie był może umysłowym geniuszem, ale cechował go dobrze rozwinięty, zdrowy, chłopski rozsądek.
- Możemy się rozejrzeć? Gdzie Cię dokładnie napadnięto?
 
Tom Atos jest offline  
Stary 24-01-2014, 13:57   #15
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Julianna została porwana? A może z własnym przyzwoleniem, bo wolała zgrabnego chłopaczka niż utuczoną świnię, ze złotym jabłkiem w pysku? Zdarzały się i takie rzeczy, że panna innego wybrała, niż jej narzucano. A jeśli skarb swój najcenniejszy, dziewictwo, wcześniej straciła, to pewnie wolałaby się ulotnić, nim by się Oleksy o tym dowiedział i kazał głowy pozbawić...
Na tyle głupia, że innym zległa, i na tyle mądra, ze w czas uciekła. Kto wie.
Ale Medar winien być na tyle rozsądny, by takich rzeczy nie sugerować.

- Tak to czasem bywa - Tingis spróbował zatrzeć ewentualne złe wrażenie, jakie mogły wywrzeć słowa Bossończyka - że panna płocha i nierozsądna na jakiegoś gołodupca wzrok zwróci, miast na męża dostojnego, o pozycji znacznej, który złotem ją obsypie, który i jej samej, i jej rodowi splendoru doda. Ale sam wiesz najlepiej, panie, że jej uczucia były szczere i taki fakt nie mógł mieć miejsca.

- Jeśli dobrze zrozumiałem - Tingis przeszedł do tematu, ściszając głos tak, by tylko Oleksy mógł słyszeć, tudzież czworo kompanów - szliście akurat do komnaty. Jak daleko za wami były drzwi, przy których stali strażnicy? Ilu ich było - powtórzył pytanie Medara - i o której nastąpiła zmiana?
- Ile tam było wyjść? I czy było jakieś wyjście, o którym wiesz tylko ty, panie?

- Trzy są w zasadzie możliwości
- podsumował swoje przemyślenia. - Albo ktoś ze strażnikami wszedł w zmowę i ich przekupił, albo tajnym jakimś wyjściem ktoś wszedł i wyszedł, albo, jeśli strażnicy nie spali i nic nie widzieli, mag jakiś swe ręce w tym maczał. Masz wśród magów jakichś wrogów, panie?
 
Kerm jest offline  
Stary 24-01-2014, 22:50   #16
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Kasim przysłuchiwał się co gadają kompani. Spora część z tego co mówili była całkiem rozsądna zwłaszcza to o przyjrzeniu się miejscu porwania, gorzej gdy zaczęli bredzić o niewierności małżonki. W Iranistanie za takie insynuacje bez świadków można było stracić głowę albo co jeszcze cenniejszego.

- Moi kompani chcą powiedzieć że zgadzają się na twą propozycję łaskawy panie - Kasim choć nie był biegły w etykiecie to swoje widział i podstawy zwracania się do potężniejszych od siebie znał.
 
Komtur jest offline  
Stary 26-01-2014, 14:39   #17
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Po ostatnim zdaniu Kasima, stwierdziła, że nie ma nic do dodania - aczkolwiek cała historia Oleksy wydała jej się mało prawdopodobna. Zważywszy na to, że nieprzyjęcie oferty byłoby bardzo podejrzane, kiedy Kasim wyraził w bardziej cywilizowanej formie zdanie kompanów, również skinęła głową.
 
Cooperator jest offline  
Stary 29-01-2014, 03:42   #18
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
Nozdrza medyka zadrżały delikatnie gdy gubernator wyłuszczył im szczegóły swojego utrapienia. Sprawa byłaby pewnie komediowa gdyby ta świnia nie trzymała w swojej tłustej garści ich cennych, cennych żyć. Tym samym rozproszona została iluzja opcji odrzucenia propozycji gubernatora - obciążeni wiedzą o tak intymnych problemach ważniaka pokroju Oleksa, on i jego towarzysze nie uszliby daleko. Pozostało tylko zrobić dobrą minę do złej gry.

Niestety, jak zwykle bujający głową w chmurach Stygijczyk nie zdążył podzielić się z nikim perłami swojej mądrości, wyręczony przez swoich dzielnych, gorącogłowych współtowarzyszy. Teorie spiskowe były bliskie skarlałemu sercu czarnoksiężnika, ale te snute przez Medara stanęły mu gulą w grdyce. Uczony pochodził z krainy w której za nawet najbardziej delikatne potknięcia w obliczu kogoś lepszego od siebie można było zostać srogo pokaranym. Liczne podróże nauczyły go jednak że nie wszystkich władców można stawiać w jednej linii z tyranami Stygii - za chwilę zaś będzie mógł przekonać się jak podchodzi się do takich spraw w Zamorii.

Stygijczyk przytknął w zamyśleniu krawędź ronda swojego kapelusza do ust i wbił swoje świdrujące spojrzenie w drogocenne klejnoty zdobiące podobne kostkom masła palce Oleksa. Stygijczyk spodziewał się że dziewczyna chlipie w jakiejś zamkowej szafie, bojąc się gniewu swojego małżonka po nokaucie jaki zafundowała mu stojąc w obliczu spędzenia z nim nocy poślubnej. Albo, co gorsza, Oleks próbuje ich jakoś ugrać, a cała szopka z porwaniem to zasłona dymna dla czegoś, za przeproszeniem, grubszego. Mimo tych wątpliwości, czarownik postanowił zatańczyć tak jak mu gubernator zagra - do momentu.

-Czy wraz z dziewczyną zaginął może ktoś jeszcze? Ktoś z otoczenia waszej ekscelencji, strażnik który nie stawił się na wartę, kuchcik który nie przyszedł rano do pracy?- Odezwał się nagle.
 
K.D. jest offline  
Stary 02-02-2014, 23:02   #19
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Oleksa zignorował pytania, domniemania i insynuacje. Powiódł nieco nieprzytomnym wzrokiem po stojących przed nim awanturnikach i jęknął, osuwając się na tron. Wyglądało na to, że straci przytomność, ale pozbierał się i otarł zroszone potem czoło. Uderzył w niewielki gong stojący przy tronie, na dźwięk którego zza kotar udrapowanych za tronem wyłonił się wysoki, wąsaty, łysiejący na czole mężczyzna. Podszedł do tronu i ukłonił się gubernatorowi, po czym stanął za jego plecami, lustrując wzrokiem znajdujących się przed tronem awanturników.


- To Lubomir – wyjaśnił Oleksa słabym głosem. - Jest do waszej dyspozycji. Lubomir jest wtajemniczony w sprawę i nie mam przed nim sekretów. A on przede mną. A teraz zejdźcie mi z oczu.


Lubomir bez słowa opuścił swoje miejsce przy tronie, kłaniając się nisko gubernatorowi i poprowadził bohaterów do niewielkiego pokoju sąsiadującego z salą audiencyjną. Stało tu kilka wygodnych, wyłożonych poduchami kanap i stolików, na których postawiono wino i owoce. Przez okno widać było nieodległe wzgórza, u stóp których leżało Arenjun.

- Witajcie. Jestem Lubomir, majordomus – mężczyzna w końcu odezwał się. Głos miał niski, cichy, przywodzący na myśl szept rzeki lub, co bardziej pasowało do jego aparycji, syk węża. Całą swoją sylwetką bardziej kojarzył się z złodziejem, jakiego można było spotkać w ciemnych zaułkach miasta, niż z kimś obdarzonym tak ważną funkcją w domu Oleksy. - Słyszałem co mówiliście do Gubernatora, mogę odpowiedzieć na wasze pytania w jego zastępstwie.

- Zaprowadzę was do prywatnych komnat Oleksy i wskażę miejsce, w którym doszło do porwania. Sugestie, że to małżonka uderzyła gubernatora są chybione. Gwarantuję, że tak się nie stało. Strażnicy, jak wam powiedział Gubernator strażnicy byli na swoich miejscach, ale nie w bezpośredniej bliskości. Oleksa życzył sobie prywatności w tak ważnej chwili, to jasne. I znów sugestie, stygijczyku, że to ktoś z otoczenia Gubernatora są nietrafione. Nikt nie zaginął. Gubernator otacza się wiernymi sobie ludźmi.

Chwilę potem, Lubomir, nie dając szans na wypicie wina lub skosztowanie owoców, wyprowadził bohaterów z komnaty i powiódł ku apartamentom Oleksy. Za drzwiami bezgłośnie dołączyło do nich trzech postawnych strażników, którzy bez przerwy trzymali dłonie na rękojeściach mieczy. Po przejściu kilku korytarzy i jednej klatki schodowej stanęli przed zdobionymi drzwiami.

- To tutaj – Lubomir wskazał na drzwi i otworzył je kluczem, który miał przypięty do pasa na długim, złoconym łańcuszku. Za drzwiami był korytarz, pod ścianami którego stały marmurowe posągi. Korytarz kończył się drugimi, identycznymi drzwiami.- Tu stali dwaj strażnicy, którzy zmienili się o północy. Za tamtymi drzwiami są apartamenty, gdzie doszło do porwania.

Sypialnia była ogromna. Tak duża, że można by w niej jeździć konno. Wielkie łoże z baldachimem i złoconymi kolumnami stało pośrodku. Aksamitna, bordowa pościel była nienaruszona. Znak, że nie doszło do konsumpcji związku. Okna były pootwierane, a jedwabne, zwiewne zasłony poruszał delikatny podmuch, sprawiając, że w komnacie panował przyjemny chłód. Na ścianach wisiały obrazy w złoconych ramach, a na dębowym stole stały dwa niemal metrowej wysokości srebrne świeczniki i wykonana z kości słoniowej statuetka słonia pochodząca, sądząc po wzornictwie z Vendhyi. Z pomieszczenia prowadziły jeszcze dwa wyjścia – jak wyjaśnił Lubomir do dalszej części apartamentu.
- Nie wiem nic o żadnych tajnych pasażach – dodał.

Tuż za drzwiami na podłodze leżała sporych rozmiarów męska szata, obszywana futrem oraz jedwabna, bogato inkrustowana złotem i szlachetnymi kamieniami suknia. Materiał tej ostatniej był rozerwany.

Pod ścianą za łożem stała spora, pasująca rozmiarami do pomieszczenia, skrzynia na ubrania. Była otwarta, a wokoło niej poniewierały się rozrzucone w nieładzie kobiece ciuszki.

Rozglądając się po pomieszczeniu Niva dostrzegła niewielką plamę krwi na podłodze, obok ubrań. Było to miejsce gdzie znaleziono nieprzytomnego Gubernatora, co potwierdził Lubomir. Myszkując dalej zarówno Niva, jak i Medar zauważyli też odciśnięty na parapecie ślad buta. Wyglądając przez okno znajdującego się na pierwszym piętrze apartamentu, zobaczyli poniżej wystającego parapetu okazały trawnik i rabaty z wielokolorowymi kwiatami.


Niva - spostrzegawczość 37, sukces!
Medar – spostrzegawczość [+10] 66, porażka
Kasim - spostrzegawczość 69, porażka
Tingis – spostrzegawczość [1/2 perc+10] 46, porażka
Baalkhuset – spostrzegawczość [1/2 cechy] 44, porażka

Niva - spostrzegawczość 25, sukces!
Medar – spostrzegawczość [+10] 10, sukces!
Kasim - spostrzegawczość 60, porażka
Tingis – spostrzegawczość [1/2 perc+10] 63, porażka
Baalkhuset – spostrzegawczość [1/2 cechy] 34, porażka

 
xeper jest offline  
Stary 04-02-2014, 16:22   #20
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lubomir, zaufany człowiek Oleksy, mylił się co najmniej w dwóch kwestiach. Oczywiście istnieli ludzie nieprzekupni, ale zebrać ich setkę w jednym miejscu... to by był prawdziwy cud. Wszystko jest tylko i wyłącznie kwestią ceny. No a z tego, że żaden z ludzi nie zniknął nie wynikało, że nikt ze strażników czy innych mieszkańców zamku nie maczał swych paluchów w zniknięciu Julianny. A nuż ktoś uznał, że przyda się worek złota jako mały dodatek do stałej pensji? Albo stwierdził, że życie żony czy syna jest więcej warte, niż wierność. Nie każdemu akurat zależy na nowej, młodej żonie. Niektórzy, nie wiedzieć czemu, przywiązani są do starej, a na dodatek bardziej, niż do Gubernatora..
Każdemu zwierzątku jego przyjemność, jak powiadają.



A później okazało się, że zdecydowanie nie miał najlepszego dnia. Tu przegapił plamę krwi, tam Niva i Medar wcześniej niż on zauważyli wielgachny ślad buta.
Może za dużo czasu spędził na podziwianie wyposażenia wnętrza pod względem, można by rzec, zawodowym.
Poprzedni gość zdecydowanie nie myślał o wzbogaceniu się, przynajmniej w dobra doczesne. Gdyby tak sprzedać suknię panny młodej, można by balować przez długie dni i jeszcze dłuższe noce, i to nie samotnie. A tu porywacz jak gdyby nigdy nic zostawia taki majątek i zabiera samą dziewuchę. Wszak mógł mieć i jedno, i drugie. A to by znaczyło, że na pieniądzach mu nie zależało.

- Czy ktoś wie, jakie części garderoby zniknęły wraz z panną młodą? - Tingis zwrócił się do Lubomira. W końcu warto było wiedzieć, czy porwana była goła i bosa, dzięki czemu zdecydowanie rzucałaby się w oczy, czy też miała na sobie jakąś konkretną część garderoby.

Wychylił się przez okno i przyjrzał terenowi poniżej okna.
Aż tak daleko to nie było. Gdyby tak stanąć na grzbiecie wierzchowca, a potem na gzymsie... Wejście byłoby prostsze niż zabranie dziecku cukierka. Tylko co zrobić z koniem? Dość trudno zabrać go ze sobą do komnaty.
Ale żeby zostawić ślady kopyt, nie trzeba było konia. Wystarczyło mieć odpowiednie buty. Wiedział o tym. Nie takie numery się w życiu robiło.

- Ile jest wyjść z tego ogródka? - spytał. - I dokąd prowadzą? Czy ktoś sprawdzał dach? - zadał kolejne pytanie.

Koń, jaki jest, każdy widzi. I każdy może go zobaczyć, gdy sobie stoi sobie pod oknem, na dodatek gubernatorskiej sypialni. Jak ‘zniknąć’ konia?
Chyba dużo prościej byłoby zostawić kilka mylących śladów, a do komnaty dostać się z innej strony. Na przykład z dachu. Ludzie, jakimś dziwnym trafem, częściej patrzyli pod nogi, niż do góry.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172