Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2014, 15:11   #39
Poker123
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
MG : Aktualna mapa


Ale nie tylko Tienszan tej nocy miał zły sen, Nemet też miała koszmar, choć nie mogła go zrozumieć, pamiętała tylko jakieś strzępki obrazów, krew, piasek i czyjś strach.
Rankiem wszyscy byli już gotowi do drogi.
- Poczekajcie chwilę. - Tuż przed wyruszeniem Nemet zatrzymała swoją grupę.
- Co się stało? - Zapytał bard.
- Coś jest nie tak. Coś się zbliża.
- Uuu. - Odgłos wydobył się z ust Gareta. Wprawiając w zaskoczenie wszystkich. - Też to poczułaś.
- W końcu jestem łowczynią.
- Łowczynią. Hym. - Odparł pod nosem w zastanowieniu.
- Co się zbliża? - Zapytała zniecierpliwiona elfka.
- Jakiś pajac biega po lesie. - Stwierdził obojętnie Garet. - Ściąga na siebie kłopoty.
- I na nas - podkreśliła Nemet. - w końcu to do nas się zbliża.
Grupa dość sprawnie przygotowała się do starcia z nadciągającym osobnikiem.
Nemet zdjęła z pleców swój łuk i naciągnęła cięciwę starając się stanąć lekko obok grupy, tak aby mieć za plecami drzewo,a przed sobą widok na to co się do nich zbliża.
***
Asghar słyszał już jakieś głosy. Co prawda słabo ale słyszał. Wbiegł na drogę. Nagle zza jego pleców wyłoniła się mała grupka. Nie zdążył się obrócić. Dostał czymś ciężkim w głowę.
Upadł na ziemie. Kiedy wstawał podniósł ręce do góry.
- Spokojnie. Jesteście tą grupą, która rozbiła zgraje rozbójników niedaleko Przystani? Jeżeli tak szukam was od paru dni. Jestem Asghar. Przybywam z dalekiej północy, kraju Nordów. Może moglibyśmy porozmawiać przy jakimś ognisku? Mam dla was propozycję. - powiedział i opuścił ręce.
Garet rozejrzał się po grupie. Podniósł dłoń na znak wycofania się oparł się o drzewo. Pozostawił decyzję pozostałym.
- Zamierzamy zagłębić się w tym lesie. - Stwierdziła jako pierwsza Lawia. - Mój towarzysz jest już zniecierpliwiony tą podróżą, więc...
- ...więc jeżeli masz do Nas jakąś sprawę, to nie masz innego wyjścia jak za nami podążyć. Ewentualnie podążyć do czasu uzyskania na nią odpowiedzi.
Nord po chwili zastanowienia zgodził się na warunki postawione przez elfa.
- Mamy najwyraźniej ten sam cel. Na razie będę z wami podróżował. Moim celem jest również ten las. Cholerny las.
Tienszan pod czas tego zdarzenia był skierowany twarzą w stronę lasu. Gdyby ktoś go obserwował zauważył by spokój na jego twarzy i zamknięte powieki. Uszy Gareta wychwyciły głos wyjmowanego miecza z pochwy. To Tienszan powoli go wyciągnął, nikt by się temu nie dziwił jeśli by to widział, nikt prócz Gareta. Zdziwiło go to biorąc pod uwagę, że podczas wczorajszego incydentu zapomniał go zabrać ze sobą.
W takim razie skąd wojownik go wziął? To był pierwszy raz kiedy przy nich go dobył.
<img src="http://www.amaterasu-store.com.ar/picture_library/productos/medieval/dark_sword_04.jpg" height=800px width=175px />
“Czujesz ich, prawda? Zbliżają się” - odezwał się byt w głowie Tienszana.
“Co to?”
“Nie poznajesz? Wczuj się dobrze”
“Demony?”
“Haha. Ooo tak.”
- Cieszę się że wszyscy już się zaprzyjaźnili, ale miło by było gdybyście o czymś nie zapomnieli. - po tych słowach otworzył oczy - On był śledzony.
Kiedy wszyscy odwrócili się w stronę Tienszana z lasu wyskoczyła mała grupka stworów. Nie były to zwierzęta choć niektóre w jakimś stopniu mogły je przypominać.
<img src="http://fc04.deviantart.net/fs12/i/2006/284/1/d/Imp_by_Beloved_Creature.jpg" height=250px width=250px /> <img src="http://fc08.deviantart.net/fs70/f/2011/027/5/b/5bbdc620c35804dc04f14c1bd4ad975a-d2m6bum.jpg" height=250px width=250px /> <img src="http://digital-art-gallery.com/oid/88/640x746_15438_Fire_Imp_2d_fantasy_imp_demon_fire_p icture_image_digital_art.jpg" height=250px width=250px />

Nemet nie czekała na zaproszenie ze strony potworów. Łuk był już napięty, a strzały jedna za drugą mknęły w ich kierunku.
- Nie dajcie im się otoczyć! Te stwory nie pochodzą z naszego świata.
Nord chwycił swój dwuręczny topór i przyjął postawę do walki.
Nie miał zamiaru pierwszy atakować. Uważnie obserwował potwory które wyglądały na jakiś rodzaj demonów, diabłów.
- One nie mogły poruszać się po ziemi. Usłyszałbym je. - ze stoickim spokojem powiedział Asgar.
Wtedy potwory rozprostowały małe skrzydła na plecach.
- Myślę, ze to są impy, ale mogę się mylić. Sam Bóg nie wie co mieszka w tym lesie. - rzekł nord.
Elf ujął w dłoń swój ozdobny sztylet, a jego ciało pokrył czerwoną łuską.
- Sęk w tym że nic takiego nie żyje w tym lesie. - Odparł Elf anihilując jednego natręta.
- Skąd wiec się wzięły! - Zapytała Lawia zgrabnie przeskakując z nogi na nogę i posyłając w stronę stworów serię strzał.
- Licho wie! Ale wiem gdzie zmierzają. - Odparł z zadowoleniem bard operując swoją szablą w zgrabnych obrotach.
Kolejny ze stworów padł martwy przed Tienszanem. Wojownik był zajęty walką, chociaż stwory nie były trudnymi przeciwnikami to miały przewagę liczebną. Nie potrafił powiedzieć ile już zabił, może 10 może 15. Kiedy żaden ze stworów nie chciał już się zbliżyć do niego, znów poczuł to znajome uczucie. Jego lewa ręka przestawała być jego ręką. Każdy poczuł coś dziwnego w powietrzy. Pewne napięcie?
Oczy Lawi która była szkolona w sztukach magicznych zauważyły jakby zamazane, nie wyraźne, ledwo dostrzegalne kule krążące wokół pola walki.
- Je też? - powiedział szeptem ze zdziwieniem Tienszan do siebie.
“Hahahahaha. A co ty myślałeś? Że tylko was śmiertelników można wchłonąć? Hahaha”
- Nie. Nie znowu.
I znów to się stało. Dusze poległych demonów zaczęły być wchłaniane przez lewe ramię pustynnika. I znów zaczął się staczać w otchłań mroku.
Wszyscy którzy by widzieli teraz młodego wojownika zauważyli by w nim zmianę, jego oczy zaczęły znów emanować lekkim wewnętrznym światłem. Jego aura znów się nasiliła, lecz po mimo tego nie wzbudzała takiego strachu jak przedtem, raczej było czuć w niej zło. Stworzenia zatrzymały się przerażone.
Tienszan z uśmiechem zadowolenia na ustach wbił miecz w ziemię. Wyciągnął lewą rękę w górę.
To co się potem działo zaskoczyło każdego. Nad wyciągniętą ręką Tienszana zmaterializował się magiczny krąg, krąg magii znanej tylko z opowieści, z legend.
Była to magia demonów, ale o tym mógł wiedzieć tylko ktoś szkolony w sztukach magicznych lub ktoś kto się tym interesował.
- Katz. - po tych słowach wypowiedzianych przez “Tienszana-nie-Tienszana”, krąg rozpadł się, a w stronę małych demonów poleciały czarne ogniste kule.
Wszyscy stali jak zamurowani, w jednej chwili wszyscy przeciwnicy zostali spopieleni, wszyscy poza jednym. Tienszan skierował lewą rękę w stronę ocalałego.
- Ketak.
Stwór przeleciał w stronę wojownika który chwycił go za szyję.
- Ash ungel, koten ulak. - powiedział w nieznanym nikomu języku.
- Shakah…. terniak. - odpowiedział stwór piskliwym głosem.
- Ash trukul. Woltur!
- Olekh ruvin beuan, kek.
Po ostatnim zdaniu, pustynnik jednym ruchem ręki złamał kark stworzeniu. Wypuścił truchło z ręki które upadło na ziemie.
- Eee... Garet? - rzekł w lekkim szoku bard - Czy to "To" o czym myślę?
- Nie wiem o czym myślisz. - Odparł dość ponuro. - Mnie się jednak to nie podoba. - Elf ustawił się w pozycji bojowej.
- To czarna magia. - Rzekła elfka delikatnym krokiem zbliżając się do towarzyszy. - Z tego co słyszałam to zawsze zwiastuje coś złego.
- Lawio stań za mną i bądź gotowa do ucieczki. Nie strugaj bohaterki. Jeżeli coś się stanie masz natychmiast uciekać. Gilbert...
- ...choćbym chciał wiele nie zdziałam przeciw magii. Mam ją na oku. - Elf przytaknął głową na znak zrozumienia. Jeszcze przez chwilę zwrócił swoją uwagę na osłupiałego Asgara. Ostatecznie spiął całe swoje ciało w kierunku Tienszana. Druga dłoń bardzo powolnym ruchem dobyła senbon.
- Tienszan? - Zapytał głośno przeciągając ostatnia zgłoskę.
Nemet chwilę stała osłupiała po czym usłyszała cichy, spokojny głos.
- Nie bój się. Jestem zawsze z tobą i będę Cię chronić. Zawsze.
Dziewczyna ruszyła w kierunku chłopaka opętanego przez demona. Nikt jej nie zatrzymał. Jej oczy, jeszcze niedawno zielone przybrały biały kolor. Silny powiew wiatru zawirował dookoła niej podrywając do góry liście i mniejsze patyki, oraz rozwiewając jej rude włosy. Lawia stała osłupiała. Wszyscy wstrzymali oddech nie rozumiejąc co się dzieje.
Tienszan spojrzał się na nich przez ramię.
- A, jeszcze wy... śmiertelni - ostatnie słowo wypowiedział z drwiną. - Cieszcie się z łaski jaką wam okaże, i zostawię was przy życiu. W tej chwili są ciekawsze sprawy w tym lesie niż Wy.
Wojownik ruszył w stronę lasu. - Elfie! Nawet nie próbuj znów ukłuć mię tą igłą, tym razem ci się nie uda. - powiedział zanim zagłębił się w lesie.
- Czyżbyś stracił wzrok Demonie? Xellothimesh’sie zatrzymaj się. Nie masz prawa wchodzić na te święte ziemie. Zrobiłeś się naprawdę nieznośny przez te lata kiedy byłeś uwięziony. Nienasycony jak zawsze. Zawłaszczyłeś to ciało, które nie jest twoje, to chociaż pozostań w nim cicho i spokojnie.
Dziewczyna napięła łuk na którym pojawiły się świecące na biało nordyckie runy.
- Jeg Eir. Jeg inviterer dere ånder av skogen. Kom på mitt kall.
Pustynnik odwrócił się do nich.
- Tyy. Jak śmiesz mówić mi co mogę a co nie? To ciało jest MOJE! Będę nim chodził gdzie JA będę chciał, i robił co JA będę chciał. Keruk mu’ekt thu? De’mu shelak Eir. Ruen thu xue zelinh’ekt. (Czy nie czujesz tego? Wczuj się dokładnie. Ten las nie jest już taki święty/biały/jasny. [słowa zrozumiałe tylko dla Nemet])
Aura wokół Tienszana gwałtownie wzrosła. Pomiędzy tymi dwojgiem dało się wyczuć rosnące napięcie.
- Din makt er ikke i stand til å påvirke denne helligste. (Twoja moc nie jest wstanie wpłynąć na to Święte Miejsce.)
Strzała wystrzelona przez dziewczynę zamieniła się w promień światła, który ugodził Tienszana w bark przyszpilając go do potężnego buka. Jednocześnie na wezwanie odpowiedziały prastare moce Świętego Lasu Kitsune. Korzenie buka poruszyły się i oplotły nogi wojownika unieruchamiając go.
- Jeszcze nie, ale to się zmieni. Na ten las już ktoś inny rzucił cień.
Przed Tienszanem znów pojawił się ten magiczny krąg co przedtem, który na polecenie rozpadł się i czarne kule ognia pomknęły w stronę Nemet. Gdy trafiły wzniosły tuman kurzu zasłaniający jej widok na pustynnika. Ten korzystając z okazji wyrwał sobie strzałę sycząc przy tym z bólu, strzała poparzyła mu skórę w miejscach które dotykała.
- Ketak (przybądź/chodź) - powiedział kierując rękę w stronę miecza wbitego w ziemię, ten natychmiast przyleciał do niego.
Z miecza wojownika zaczęła wydobywać się czarna aura/poświata (? tu chyba “wydobywać” nei pasuje).
Silny powiew wiatru rozwiał dym spowijający chłopaka i kolejny promień światła ugodził go w ramię trzymające miecz, który upadł na ziemię.
- Ikke så fort. Jeg vil ikke la deg på den. (Nie tak prędko. Nie pozwolę Ci na to.)
Cała sylwetka pustynnika rozbłysłą białym światłem. Strzała zamieniła się w świetlistego węża, który oplótł ramię pokryte bandażem.
- Tror ikke du bryte forseglingen, og vil du være å gjøre skade på andre skapninger. Erin, jeg garanterer at det er eget blod barnet. (Nie zerwiesz tej pieczęci i nie będziesz czynił krzywdy innym stworzeniom. Ja Erin gwarantuję to krwią własnego dziecka.)
Wąż zalśnił i zamienił się w biały tatuaż.
Korzenie drzewa puściły Tienszana i wojownik upadł na kolana. Sięgnął po miecz starając się podnieść.
- To jeszcze za mało, potrzebuję więcej sił. - powiedział cicho do siebie oddychając ciężko.
- Też osłabłaś Eir?! Czy może to naczynie jest takie słabe? Póki co odejdę. Póki co. Ale wrócę prędzej czy później. - po tych słowach upadł na ziemię.
Nemet też opierała się o łuk, też zdawała się być wyczerpana. Jej oczy znów były normalne. Upadła nie przytomna.
Nastała długa chwila ciszy. Ci którzy się przyglądali całemu zajściu byli oniemiali. Ciszę przerwał dopiero bard.
- Gareeeet?
- Gilbercie, zdaje ci się że jestem wszystko wiedzący? - Zapytał ponuro nie tracąc “awanturników” z pola widzenia.
- Miałem taką cichą nadzieję.
- To się mylisz! Prędzej to ja, zapytał bym się o to ciebie.
- Zdaje mi się że byliśmy właśnie świadkami jakiegoś konfliktu... bóstw, bytów. - Stwierdziła elfka starając się otrząsnąć po całym spektaklu.
Bard oraz czarnowłosy nie skomentowali jej wypowiedzi. Było to dla nich jasne choć nie do końca pojmowalne.
- I co teraz?
- Możemy ich dobić. - Stwierdził Garet, ku oburzeniu towarzyszki. - Tylko żartowałem. - Uniósł dłoń w geście obronnym. - Choć nie do końca. - Burknął pod nosem.
- Śmiem twierdzić, że zdarzenie to może wpłynąć na wasze zadanie. - rzekł Gilbert
- Ja bym twierdziła że to raczej odbije się na spokoju tutejszej natury. - odparła
- A może na jedno i drugie. - dołączył się do nieznanej mu rozmowy Asgar.
- Obyś się mylił nordzie. Obyś się mylił. - Elf spojrzał w głębię lasu. - Ruszajmy. Stanie w miejscu nie przyniesie nam nic dobrego. Lawio, ty zajmij się Nemet. Jeżeli zajdzie potrzeba Gilbercie, wspomóż ją. W głównym jednak celu ty oraz wasz nowy druh - tu skierował swój wzrok na norda - zajmiecie się Tienszanem. Macie...
-...go pilnować. - Odpowiedzieli zaskakująco synchronicznie.
- Tak. Ja będę robił za przewodnika, a raczej za “vierf’ilf ndhen”. Na wspólny będzie to...
- Nieważne. - Przerwał mu bard - Będziesz z przodu nadzorował naszą drogę.
- Tak. - Przytaknął elf i ruszył jako pierwszy znikając w lesie.
- Viel... Co? - zapytał zaciekawiony Asgar
- Na wspólny nie posiada to dokładnego przekładu. Coś jak zwiadowca i czujka w jednym. Pozostając jednak wciąż w ukryciu. W żargonie wojskowym nosiło to chyba miano “cichego wsparcia”. Pomijając zajmijmy się tą dwójką.
Gdy Asgar z Gilbertem już zaczęli zbliżać się do Tienszana, on zaczął powoli się podnosić. Najpierw na czworaka, potem zauważając swój miecz podparł się na nim pomagając sobie wstać. Rozejrzał się półprzytomnym wzrokiem po okolicy. Wyglądał już normalnie, jego aura też wróciła do “normalnego” stanu.
- Hej Ty! Co to miało być? – spytał z pretensjami Asghar wstającego Tienszana – Demony jeszcze rozumiem, ale tego, że sam nim jesteś tego pojąć nie mogę. Czy ktoś z was może mi wytłumaczyć co tu przed chwilą zaszło? Wygląda na to, ze na razie jesteśmy bezpieczni. – podjął nord. – Myślę, że to dobry czas, aby opowiedzieć o swoich zamiarach.
- Jak mogliście już zauważyć pochodzę z północy, konkretnie z kraju nordów. Właśnie w mojej ojczyźnie tkwi problem. Chodzi o to, że zaatakowały ją dziwne stworzenia. Demony oraz zbuntowane pół smoki prawdopodobnie opętane. Nasz miejski mag, powiedział nam, że te straszne demoniczne stworzenia wywodzą się z Kitsune. Powiedział nam również to jak mamy je zniszczyć. Musimy dostać się do lasu i zaatakować ich podziemną świątynie. Nic więcej nie wiedzieliśmy. Ja wspólnie z moim bratem Junem wyruszyliśmy do Kitsune. Niestety… – zatrzymał się na chwilę i odsapnął. – Niestety z lasu wyszedłem tylko ja. Potwory zabrały mego brata w głąb lasu. Nie sądziliśmy, że będzie ich tak wiele. Wyruszyłem, więc sam do Vivek w celu znalezienia jakichś rebeliantów. Pieniędzy mam pod dostatkiem. I wtedy usłyszałem o was. Z nieba mi spadliście! – zawołał. – Moim celem jest ten las. Muszę uratować mój kraj i mego brata, o ile jeszcze żyje. Mam nadzieję, że mi w tym pomożecie. Jak już mówiłem pieniędzy mam pod dostatkiem.
Pustynnik popatrzył się na Norda. Jego spojrzenie od razu oprzytomniało.
- Nie ma sensu już dłużej to przed wami ukrywać, ale to jest na prawdę dłuższa historia i wolałbym ją opowiedzieć jak wszyscy już będziemy razem. Poczekajmy aż rozbijemy znów obóz. Ale teraz mogę wam powiedzieć że nie mam złych zamiarów. Tymczasem możecie powiedzieć mi co się z Nemet działo? - mówiąc to schował miecz z powrotem do pochwy.
Zrobił krok w stronę towarzyszy.
- Mam nadzieję że nie uznajecie mię za wroga? Chciałbym wam teraz pomóc.
- Kto jest szefem tej grupy? Może niech przywódca podejmie decyzję? - spytał nord.
- Problem z tym że formalnie ta grupa nie ma przywódcy. - powiedział Gilbert. - Każdy dołączył do tej “drużyny” z własnych powodów i jakoś tak się złożyło, że wszyscy razem podróżujemy w jednym kierunku. Panienka Lawia i Garet mają jakieś zadanie w tym lesie. Sami widocznie nie wiedzą jakie. Nemet.... . A ja jestem tu tylko dla towarzystwa i przygody. - Stwierdził z uśmiechem. - Właśnie! Co z Nemet?
- Jeszcze nieprzytomna - stwierdziła elfka - Będzie trzeba ją nieść.
- Wracając do decyzji. Zapewne mi jak i Duchowi nie będzie przeszkadzała twoja obecność. Nemet pewnie będzie innego zdania. Zakładając że była świadoma tego co się działo. - Powiedział pod nosem do samego siebie. - Lawio?
- Nie wiem. - Odparła pewnie - Mój towarzysz nie ma ku temu zastrzeżeń, a ja chcę tylko zrobić to co mi powierzono. Nie chciała bym też sprawiać problemów naszym “gospodarzom”.
- Więc pozostaje twoja decyzja Asghar.
- Jestem za. Przynajmniej na razie. Mam nadzieję, że nie poderżniesz nam gardeł którejś nocy. Zresztą, przyda się każdy wojownik. Tam w lesie jest wiele niebezpieczeństw.
- O to nie musicie się bać. Jak już mówiłem nie mam złych zamiarów. A to co się stało, jak i kilka innych rzeczy wyjaśnię wieczorem, na postoju. Może wtedy zrozumiecie.
Elf dosłownie rozpłynął się w lesie. Poruszał się jak duch (zapewne w koronach drzew), do tego przestał być wyczuwalny. Hmm jak więc też grupa była przez niego prowadzona? Tutaj przydały się umiejętności Lawi oraz Gilbert. Bard jako pierwszy wskazał co takiego czarnowłosy miał na myśli przez “przewodnika”. Znaczył on ścieżkę spadającymi z drzew gałązkami i szyszkami. Był to nie lada wyczyn podążać po takich śladach, a tym bardziej odróżniać je od zwykłych elementów otoczenia. Elfka z początku nie wiedziała o takiej metodzie przewodzenia i ponownie była zaskoczona jak tych dwoje rozumie się bez słów. Ścieżka którą byli prowadzeni była niezwykle kręta, za to mogli dzięki temu zobaczyć niektóre zwierzęta z bezpiecznej odległości. Chociażby dumne dolmy z rodziny jeleniowatych czy też barwne ptaki. Duch dziwnym trafem obierał taką drogę by omijać prawie wszystkie zwierzęta.
 
__________________
Kanbaru Suruga: Skoro nie cieszy cię zbereźna rozmowa z młodszą dziewczyną, jak masz zamiar przetrwać w społeczeństwie?
Poker123 jest offline