Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2014, 16:58   #6
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
Dezerterzy zerwali się na równe nogi i sięgnęli po broń. Czaromioci nakładali magiczne osłony, Tłumacz stanął ze swym łukiem przy oknie, Morkgrub szybko wspiął się na dach by zająć dobre miejsce. Z chaszczy na południowym skraju drogi wyjechało pół tuzina goblińskich jeźdźców. Szarżując zaczęli strzelać do najbardziej odsłoniętego orka. Jedyny pocisk, który w niego trafił rozbił się o mithrilową misiurkę. Obrońcy młyna nie pozostawali dłużni. Cięciwy łuków i kusz dźwięczały raz po raz. Strzały latały w powietrzu. Niecelnie. Wreszcie gobliny zbliżyły się na odległość głosu.

- Gha! Poddajcie się tchórze to może generał będzie łaskawy! – wykrzyknął największy.

Jeźdźcy strasznie się jednak przeliczyli. To nie byli zwykli dezerterzy, ale magowie i weterani. Z tak bliskiej odległości nikt już nie pudłował i strzały trolla i orka stały się śmiercionośne. Drakko i Urszak ruszyli na niedawnych towarzyszy broni zmiatając z siodeł po jednym goblinie. Durkur wyszeptał słowa czaru i wrogowie zapadli w zaklęty sen. Krótka chwila wystarczyła by dobić bezradnych. Tylko jednemu jeźdźcowi udało się uciec.

Tej nocy jedli świeże, choć chude, wilcze mięso. Przed świtem ruszyli znów na północ.

Żadna przeszkoda nie przerwała tym razem monotonii ich podróży. Kolejne dwa dni minęły spokojnie i nudnie. Zima znów o sobie przypomniała i zieleniące się ugory przykryła cienka warstwa śniegu.

[MEDIA]http://fc04.deviantart.net/fs71/i/2013/005/5/5/barren_by_yaoik-d5qj4ob.jpg[/MEDIA]

Nie zapowiadała jednak czegoś co zdarzyło się wieczorem. Przechodzili obok małego, względnie nietkniętego miasteczka. Było opuszczone, nigdzie nie paliło się światło, ani nie unosił żaden dym. Niebo było zasnute ciężkimi chmurami. Nagle zaczęła się prawdziwa śnieżyca. Wiatr łopotał płaszczami wędrowców, śnieg oblepiał ich ciała. Trzeba było się zatrzymać. Szczęśliwie znaleźli cały budynek, żeby się schronić i przeczekać żywioł.

Wicher huczał w kominie i żaden głos nie poprzedził nagle otworzonych drzwi.
Ukazał się w nich wysoki zakapturzony człowiek. Wyraźnie zbrojny, choć brakowało mu amnijskiego munduru.

[MEDIA]http://fc05.deviantart.net/fs70/f/2011/085/9/e/nightwatcher_by_odinoir-d3chdxj.jpg[/MEDIA]

Za nim majaczyły kolejne, niższe postaci.
- O kurwa, Dieniev! To zieloni! - krzyknął jeden głos.
- Jeden jest niebieski - dodał drugi.
- Cicho! - rzucił za siebie wysoki, po czym szybko powiedział w waszym kierunku: -Te, spokojnie. Nie jesteśmy żołnierzami, nie ? Tylko tak bardziej jak wy - uśmiechnął się przebiegle. - Może się dogadamy ?
 
Quelnatham jest offline