Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2014, 14:08   #21
Volkodav
 
Volkodav's Avatar
 
Reputacja: 1 Volkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwu
-Niech Ci będzie - Sam podszedł do drabinki i zaczął schodzić ku czerni, która zakrywała dno.
Drabinka była śliska, jakby pokryta resztkami smaru, czy czegoś w tym rodzaju. Dodatkowo była dość ciepła co detektyw od razu odnotował jako coś zupełnie niecodziennego.
Po chwili stanął na ziemi. Piach był też ciepły, a właściwie to chyba gorący bo przez buty czuł jego temperaturę.
-Robi się gorąco! - krzyknął widząc nad sobą całkiem zgrabny tyłek Pani archeolog.
-A zamknij się! - odpowiedziała w swoim stylu - I tak wiem, że gapisz się na mój tyłek!
Sam wzruszył ramionami. W końcu co miał robić skoro na dole wiało nudą.
-Nie rozumiem czegoś... - zaczął rozmowę nim ich przewodniczka zdążyła zeskoczyć z kilku ostatnich szczebli - Przecież te ruiny zostały odkryte przez poszukiwaczy wraków. Dlaczego więc kopiecie w kopalni?
-Bo wrak był na jej dnie i oni tutaj zeszli - odpowiedziała beznamiętnie - Ktokolwiek inwestował w wydobycie nie lubił szastać forsą. Towary z dna kopalni wyciągały małe wahadłowce typu "Raptor", a wrak jednego z nich jest tu do dzisiaj - pokazała palcem w stronę dalszej części tej pieczary, tam gdzie mrok zasłaniał wszystko - O tam jest.
-Aha... - Sobiesky odpowiedział głupkowato kwitując wszystko trzema literami, jego doszukiwaniu nieścisłości poszło na marne... Chyba że kłamała.
Serbs nie traciła czasu. Szarpnęła go za ramię i wskazała miejsce gdzie idą. Na koniec ordynarnie pchnęła go choć jej wątła figura nie była w stanie przesunąć żołnierskiego ramienia nawet o centymetr.
-Tam! - pokazała ostentacyjnie
Sambor odchylił płaszcz, teraz to on robił to samo co przed chwilą zrobił policjant. Chciał mieć swoje blastery pod ręką bo w końcu nigdy nie wiadomo kiedy w ciemnej i opuszczonej kopalni mogą się przydać.
Poruszali się do przodu w milczeniu. Słychać było tylko oddechy i wiatr wyjący gdzieś w górnych partiach tej jamy. Mrok systematycznie gęstniał co powodowało, iż Sobiesky co raz gorzej widział choć dostosował implanty do warunków nocnych. Niewielki mechanizm w jego źrenicy obracał się kilka razy, aż w końcu wyświetlił mu komunikat o awarii. Pierwszy raz od dziesięciu lat się zepsuł.
Nie widząc nic na dalej niż pół metra, zatrzymał się i otworzył komunikator. Światło hologramu rozmyło mrok, a policjantowi i pani archeolog ukazał się pusty pulpit przyozdobiony tapetą najnowszego modelu Ferrari Gallactic.
-Będziesz teraz wiadomości pisał!? - Jennifer wyryczała oburzona
-Coś muszę widzieć... - Sam odpowiedział spokojnie, choć nerwy powoli mu puszczały
Odwracając się do swoich kompanów zobaczył, że Serbs była co raz bardziej poirytowana zupełnie jakby chciała by to wszystko się już skończyło i by mogła wrócić do bazy zająć się resztą zamieszania. Niestety na jej drodze stał upierdliwy prywatny detektyw, który na domiar złego teraz dosłownie stał w miejscu i nie ruszał się.
-No dalej! Idziemy! - popchnęła go znowu
-Zaraz tylko zobaczę gdzie... - światło hologramu nie było silne, ale wystarczyło by dostrzec kontury prymitywnych, chyba glinianych zabudowań znajdujących się w pieczarze - To te znalezione budynki?
-Tak - odpowiedziała zmęczona - Konstrukcja z tutejszej, glinopodobnej substancji. Dość prymitywne. Cywilizacja prawdopodobnie lokalna.
Sam nie podejmował rozmowy po prostu ruszył dalej przypatrując się przez chwilę niewielkiemu otworowi w ścianie jednego z budynków. Pomyślał, że to musiały być drzwi co oznaczałoby, że mieszkańcy tych niskich domków byli wyjątkowo małymi istotami.
Nie zastanawiał się jednak nad tym. Po prostu ruszył dalej oświetlając sobie drogę światłem hologramu.
Po kilku minutach milczenia doszli do jaskini, którą za cel wyznaczyła Serbs. Wejście do groty zastawione było zakurzonymi gratami, które ciężko było rozpoznać w mroku. Gdy podeszli bliżej Sam dojrzał minikoparkę, przenośne wiertło na platformie gąsienicowej, dwa może trzy dezaktywowane boty robocze - identyczne jak te, które widział w bazie. Do tego było jeszcze kilkanaście skrzyń, jakieś płyty, wyłączone oświetlenie. Wszystko pokryte kurzem, nieruszane od miesięcy albo nawet dłużej.
Detektyw nie mógł oprzeć się ciekawości i podszedł do jednego z botów. Przyłożył palec do jego płyty piersiowej i przeciągnął go po niej zostawiając białą smugę.
-Długo nieruszane? - sam nie wiedział jak zagadać o ten temat, więc po prostu spytał
-Prace przeniosły się głębiej. Większość tych rzeczy nie było nam już potrzebnych - krótka odpowiedź wydawała się wręcz zbyt zdawkową
-Od dłuższego czasu ciekawi mnie kilka spraw. Czy będziemy mogli porozmawiać z resztą archeologów?
-Wchodzimy do jaskini. Tam - Jennifer nawet nie udawała, że chce odpowiadać na to pytanie. Może już czuła, że dawno przestała być wiarygodną.
Sam spojrzał na Belmonto, który wyglądał jakby brał wszystko na zimno. Może to wyćwiczona poza, którą nabył jako śledczy, a może rzeczywiście był takim twardzielem, że to go nie ruszało? Sambor nie wierzył, że policjant nie uznał za dziwne widoku jaki ukazał się ich oczom. Nie wierzył też, że nie zauważył lepkiej substancji na szczeblach drabinki - drobnego, ale wyraźnego śladu, że ktoś tędy się przemieszczał. Pytanie po co skoro wejście do jaskini wyglądało na zupełnie opuszczone.
-Pani Serbs... Gdzie spotkaliście tego łowcę nagród? - Sam spytał jakby było to zupełnie naturalne pytanie
-Na górze. Po wyjściu - znowu wskazała ręką nieprzenikniony mrok przed nimi - Musimy tam iść.
-Po co?
-Bo tam macie swoje cholerne odpowiedzi!
-W jaskini, w której nikogo nigdy nie było! - Sam przestał bawić się w kurtuazję
-Tutaj ostatni raz widziałam Kai i jeśli chcecie ją znaleźć to musicie...
-Musimy wejść do stacji, w której autoryzujecie nielegalnych?
Jennifer Serbs pierwszy raz od kiedy ją poznał zrzuciła z twarzy maskę. Teraz była autentycznie zaskoczona.
-Mamy tam zajrzeć i zobaczyć, że najemnicy, którzy Was ochraniają to szumowiny z PT 37, które ściągacie do tej bazy, ubieracie w mundury najemników wynajętych w celu ochrony załogi naukowej, a później tylko czekacie aż wasi hakerzy na Marsie stworzą im idealne podróbki awatarów wirtuanetowych? Co? To mamy zobaczyć pani Serbs!? - kobieta widocznie już zrozumiała, że Sam wie więcej niż by chciała, ale postanowiła grać dalej
- Panie Lakkai! Ten człowiek to jakiś wariat! - rzuciła się z płaczem na szyję policjanta - On mnie oskarża o jakieś chore rzeczy!
-Uważaj na gnata - rzucił od niechcenia w stronę policjanta - Wracając do tematu Pani Serbs. Nie chcę być gołosłownym. Na komunikatorze mam informacje o Marcusie Hertz, czy właściwie Roy'u Rolls, poszukiwanemu w całym Związku Ziemskim renegatowi, który dopuszczał się takich rzeczy jak ludobójstwo, udział w nielegalnych akcjach zbrojnych, handel bronią, zamachy polityczne, podżeganie do buntów, szpiegostwo na rzecz obcych agencji wywiadowczych. Lista jest długa.
Sobiesky skończył swój wywód. Chciał usłyszeć co do powiedzenia ma pani Serbs jednak ona nie wydawała się poddawać.
-Jesteś walnięty! Wy cholerni kontraktorzy publiczni! Macie jakieś tam uprawnienia, ale działacie na własną rękę! Tylko biegacie i szukacie podstaw żeby oskarżać innych ludzi i dostawać za to pieniądze! Prywatni detektywi, łowcy nagród, korporacyjni śledczy! Tfu! - podczas całej tyrady nawet nie oderwała się od Belmonto, jedyne co się zmieniło to jej ton kiedy zwracała się do Sambora - Panie Lakkai, pan jest uczciwym policjantem! Proszę mi pomóc!
-Kim są ludzie w bazie i gdzie są osoby, które powinny się tam znajdować? Chciałbym o tym porozmawiać z innymi archeologami. - Sam drążył dalej - I skoro już szczerze rozmawiamy, to jak można wyjaśnić, że firma Inter Security Ltd. od ponad roku zgłasza śmierć praktycznie każdego najemnika, który tutaj przylatuje? I dlaczego podwykonawcą do spraw rekrutacji w Inter Security Ltd. jest firma zarejestrowana na nazwisko Joe Losh? Przecież Joe Losh to pani fałszywy awatar w wirtuanecie, prawda? Połączenia mówią same za siebie. A no i jeszcze jedno. Skąd zbiry, które przywiozły tutaj Pani ulubionego policjanta - nie darowałby sobie gdyby nie mógł wtrącić odrobiny sarkazmu - wiedziały gdzie znajduje się stacja? Przecież jej status mówi wyraźnie, że jest to poufna lokalizacja. Nikt bez rządowej licencji nie może poznać położenia obiektu, a tutaj widać, że bez problemu można sobie po prostu podjechać, postrzelać - Sobiesky przerwał na chwilę - Czy to Pani pomogła Kai rozpłynąć się w powietrzu?
 
__________________
Regulamin jest do bani.

Ostatnio edytowane przez Volkodav : 27-01-2014 o 14:53. Powód: stylistyczne poprawki
Volkodav jest offline