Drogi przyjacielu homeosapiensie,
Owszem. Każdy gra tak jak mu wygodnie. Ja prowadzę tak jak mi wygodnie. Corran niestety nie pasuje mi pod sesję. Mimo to, owszem.
Przepraszam, Corranie. Jestem restrykcyjna i przykra, ale to moja własna hipokryzja wobec moralności. To ja, typ niepokorny.
"Poprzeczką" nazywam odpowiednie zasady gry. Niektórzy niestety pod nią nie podchodzą. Z czystej estetyki, po prostu. Mam swoją wizję tej przygody. W końcu to ja mam sobie dobrać ludzi, a nie ludzie mają sobie dobrać mnie. A nie robię tego dla siebie -- robię to dla nich. Chcę, żeby mówili dobrze o tym, co im poprowadzę.
Po któreś tam: głupio oburzać... też mi
Robisz ze mnie jakiegoś niekompetenta. I w Warhammera grałam sporo czasu i naprawdę -- i ten system jest mi bliski. Nie lubię za to Królestwa Magii i taka jest prawda. Dla mnie magia równa się Chaosowi, w każdej formie... ach, ten Tzeentch... (miłość).
Po czwarte, piąte i szóste: Mnie zawsze uczyli, że to jest Reikspiel. Ja się może nie znam.
ps.
Dla mnie dysleksja jest lenistwem. Owszem, jest swego rodzaju chorobą, ale chorzy ludzie zazwyczaj się leczą, dla własnego dobra. Jeśli ktoś nie chce -- to przykre i muszę stwierdzić, że jest dla mnie spalony. Taka już jestem.
pps.
Liczy się fabuła, dobra gra, a nie sztywne trzymanie kanonu podręcznika. Nigdy od tego nie odbiegam, po prostu ustalam reguły zabawy w tego chowanego.