Nie podobało mu się to, że dziewczyna chodzi wokół niego, ale starał się zachować spokój. Delikatnie stukał palcami prawej ręki o blat stołu. Przez jakiś czas przypatrywał się Victorowi, zupełnie jakby rozproszony przez Ester, dostrzegł go dopiero teraz.
- Lubię, nie lubię... gdzie indziej nie ma życia. Więc w zasadzie równie dobrze mogę zginąć tutaj. Jednak... - mruknął. - Eh kurwa, bałem się tego dnia, wiedziałem, że tak w końcu będzie. Wiedziałem! - warknął zaciskając w końcu pięść i waląc w blat. Wahał się i denerwował, więc od teraz wszystko mogło pójść albo bardzo gładko, albo skończyć się tragicznie.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |