Już nie zwracał na niej uwagi, jak na obiekt seksualnych pożądań. Lee nieco stracił na pewności siebie, a może... po prostu posmutniał. Mimo wszystko wlepiał się w Ester przez jakiś czas, wzdychając i mrugając gdy mówiła i rozważając w zasadzie dość liczne dla siebie opcje.
- Jeśli chodzi o pieniądze... - podniósł wzrok wpatrując się teraz w jej oczy. - To będziecie potrzebować ich dużo, żebym mógł odesłać moich ludzi spokojnych, a i wtedy nie mógłbym obiecać, że nie wrócą z kijami i gnatami. Ja... ja jednak potrzebuję czegoś innego niż kasy.
Po raz pierwszy zwrócił się do kogoś innego niż Ester.
- Głowę Adama Parka. Szlag, jak będzie żyw, to i do was dołączę nie tylko się usunę. Jebany Chon nie pozwala mi go ścigać, ale ja kurwa muszę! Patrzcie co mi zrobił! - wskazał na bliznę, rozkręcając się. - Dołączę do was, zapłacę, jeśli dacie mi skurwiela żywego! Martwy też dobrze, nic mnie tu nie będzie trzymać w sumie... ale kasę dla ludzi... muszę mieć. Nie chcę ich wycyckać, tylko Chona. Skurwiel jakich mało, nawet w tym mieście - powiedział już do blatu stołu.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |