Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2014, 18:37   #45
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Toeodor czuł się zagubiony i zdezorientowany.

Przez dłuższą chwilę jedynie stał i wpatrywał się w widok za oknem.
Nie był strachajłom lub psychicznym słabeuszem. Przeszedł przez piekło podczas wojny i zniósł to mężnie.

Teraz jednak wszytko to, czego doświadczył, spowodowało że po prostu stał i patrzył.

Potem dopiero, kiedy ogarnął rozdygotane nerwy podszedł do barku i wyjął oszronioną wodę z lodówki. Przekręcił nakrętkę z cichym trzaskiem i wychylił zawartość kilkoma łykami. Odetchnął ciężko. Potem poczłapał do łóżka i usiadł na brzegu. Ukrył twarz w dłoniach.

Co się z nim dzieje! Co się stało?! Co było prawdą, a co nie. Nie potrafił pojąć tego, czego doświadczył i nie sądził, by mógł to pojąć.

Wstał, przespacerował się kilka razy w tą i z powrotem po pokoju. Potem spojrzał na kartkę z maszynopisu.

On to napisał? Kiedy? W jakim momencie?

Potrząsnął głową.

Potem zaczął się śmiać.

Edgar Ricks!

To było niedorzeczne! Teraz skojarzył! Że też jego podświadomość otępiona narkotykiem spłatała mu takiego figla. Przecież znał to nazwisko. Doskonale je znał. To był jego przeklęty pseudonim artystyczny.

Śmiejąc się obłąkańczo pokusztykał do łazienki. Najpierw wziął prysznic, potem wyjął z apteczki w łazience bandaż i środki opatrunkowe i dokładnie oczyścił ranę na nodze, zakładając następnie czysty bandaż. Potem połknął dwie tabletki przeciwbólowe popijając wodą z kranu. Przez chwilę stał przed lustrem wpatrując się w swoją zmęczoną, pobladłą twarz.

Wrócił ido pokoju. Rzeczy miał spakowane, w końcu jutro wracał do Chicago, do domu. Bilet zarezerwowany na lot o 9:30. Budzenie zamówione na szóstą trzydzieści, taksówka na siódmą czterdzieści pięć. Plan ułożony, jak zawsze.

Wuoornoos podjął decyzję. Przebrał się w czyste rzeczy. Potem usiadł na łóżku i wyjął zapalniczkę. Potem w lewą dłoń ujął kartę tarota.

Przez chwilę wahał się. Potem zapalił płomień w zapalniczce.

A potem zgasił ją szybkim ruchem dłoni.

Powtórzył tą czynność jeszcze kilka razy. W końcu zgasił płomień, schował zapalniczkę do kieszeni. Przez chwilę patrzył jeszcze na kartę tarota. Ją schował do wewnętrznej kieszeni, podobnie jak wcześnie zrobił to ze stroną tytułową. maszynopisu.

Miał mętlik w głowie, ale liczył na to, że kiedy złapie odrobinę snu a potem wróci do Chicago, wszystko jakoś się ułoży.

Miał też zamiar przeprowadzić małe, prywatne śledztwo w tej sprawie.

Ale to dopiero po powrocie do Chicago.
 
Armiel jest offline