Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2014, 21:41   #32
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
10 Althuriak

Ansimon kochał wesela. Tym bardziej takie na których nie musiał bywać. Bankiet zorganizowany na cześć ożenku Rovana, jakoś nie interesował czarodzieja. Na szczęście będąc doradcą Liliel nie musiał się bawić wśród napuszonych magów i pozerów. Od tego byli szeryfowie. Nie musiał też się martwić o prezent dla Rovana. Same zyski…
Dlatego też czarodziej dość szybko wyrwał się z orszaku swej pani obiecując powrót na czas. I udał się do miejsc w których czuł się najlepiej. Karczm.
Tam były zabawy i uciechy do jakich przywykł i jakie lubił. Wszak także i miasto świętowało ślub swego pana. Ansimon zaś dołączył do tego świętowania, wspomagając bardów i innych grajków paroma sztuczkami. Nie byli to zazwyczaj artyści tak zdolni jak uczniowie kolegium, ich głosy nie były tak idealne, ich pieśni nie były tak dopieszczone w szczegółach, a rymy były siermiężne, ale…


Bardowie grający w karczmach miejskich śpiewali piosenki przaśne i dosadne. Pozbawione subtelności i finezji dworskich pieśni “miłosnych” i nie tylko. Ale Ansimon lubił taką dosadność i uwielbiał karczemne zabawy.

Niestety jak się okazało były i straty. Nie zdołał się spotkać z Arastianne na weselu. A to była niestety jedyna okazja. Mimo, że mag był tylko doradcą bez konkretnych stałych obowiązków i zadań. Posłańcem rzucanym przez kapłankę na obszary, wymagające bezpośredniego nadzoru… cóż… prawie bezpośredniego nadzoru Liliel. W dodatku zbliżała się wyprawa wojenna, w której poniekąd brał udział.

30 Althuriak


...Jako samodzielna jednostka.
Liliel nie przydzieliła mu konkretnych oddziałów, a i sam Ansimon nie zabiegał o to. Nie lubił bowiem odpowiadać za czyny i życie innych. Wystarczyło mu, że się musiał martwić o własne. Zresztą nie miał zielonego pojęcia o taktyce i strategii.
Zgromadzone przez Rovana oddziały były imponujące, to Ansimon musiał przyznać. Przemowa już znacznie mniej… ale cóż, jakoś trzeba inspirować oddziały do boju.
Gedreghost słuchając jej się nudził. Widać nie był stworzony do wojennego


Ruszyli. Pierwsze poleciały pociski na zamek, a wojska szykowały do boju. Ansimon też.. siedząc na widmowym wilku. Bestii której używał w boju, a która wzbudzała nienaturalny strach w zwykłych wojakach.
Osłonięty kilkoma zaklęciami Ansimon planował własną taktykę, której celem była minimalizacja strat własnych. Zostawiał szeryfom plany zdobycia zamku, jego własnym zadaniem było wspieranie magią wojsk władczyni której obecnie służył. Miał ku temu kilka czarów bojowych takich jak kula ognista, tęczowe uderzenie czy smoczy oddech. Ale jego głównym celem było rzucanie na wroga zaklęć które przede wszystkim wywołają chaos w szeregach. Pajęczyna, ściana lodu, zabójcza chmura, czy też nawet zwykła chmura mgły rzucona w odpowiednim momencie, miały służyć temu celowi.
Przyzwanie potwora miało zaś ochronić jego samego wraz z kilkoma zaklęciami, za pomocą których mógł zmienić postać na bardziej przydatną. Był gotowy do walki i miał na nią plany. Przedstawienie… czas zacząć.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline