Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2014, 22:09   #49
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Plan taktyczny Borysa okazał się - jak zawsze - świetny. Niestety - jak zawsze - nieudolność czynników zewnętrznych, w postaci kompanów Schwanza, uniemożliwiał jego pełną realizację. Ot na przykład teraz, nie chciało im się wystarczająco szybko strzelać do robactwa. Leniwe świnie! Zawsze musiał wszystko robić sam.

- Quinn, spadamy stąd! -

Warknął do kusznika, po czym wykorzystując chwilowe zamieszanie wśród stworów, zwyczajnie nadepnął na najmniejszego z nich, rozgniatając go na miazgę. Po tym manewrze, odwrócił do wyjścia z pomieszczenia i zobaczył, że stara matrona zagradza je własnym tyłkiem. Powiedziałby, że chuj jej w dupę, ale w tych okolicznościach mogłoby to zostać źle zrozumiane...

Zamiast tego wypuścił z ręki pochodnie i zaszarżował na zagradzającego wejście stwora. Nie uderzał go jednak. Zamiast tego z histerycznym śmiechem i szaleństwem w oczach, z pełnego rozbiegu wbiegł na odwłok i wskoczył na „kark” potwora.

- Wiśta! Wiśta, kurwo! Hahahahaha! -

Borys trzymał „kark” stwora w żelaznym uścisku a dłoń zacisnął u podstawy jednej z wyjących się macek i „używał” jej jak lejcy. Jednocześnie zdzielił bydlaka przez łeb tarczą. I jeszcze raz dla pewności. I jeszcze raz... Co jak, co, ale podejście do zwierząt to Borys miał znakomite. Żałował teraz, że nie wyposażył się na wyprawę w ostrogi. I kapelusz. Z jakiegoś powodu, wydał mu się w tej sytuacji właściwy.

Nie pomy na braki w wyposażeniu, „spiął” wierzchowca piętami, poganiając go do odsunięcia się od wejścia.

- Wio!!! Wio!!! -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 29-01-2014 o 22:11.
malahaj jest offline