Stajnia -Ludzka uwaga rzecz cenna. Często można na niej skorzystać. Mój Bruno, czy czułbyś się na siłach sprawić aby z tego pięknego powozu wyszedł drugi znamienity ksiądz? Ci skromni ludzie zawsze mieli do ciebie słabość, a i znajomością środowiska przewyższasz każdego z nas- proponował- Taka osoba odwróciłaby od nas uwagę, umocniła wygodną plotkę, a może i odpłaciła się jakąś ciekawą nowiną-
Przed wyjściem Girardino upewnił się że Remiguis pamięta swoje zadanie: ma wrócić do Wenecji, zameldować księciu o ich bezpiecznej podróży i przekazać uniżoną suplikę o wsparcie finansowe. Które, o ile zostanie przyznane, miało wrócić tą samą drogą, nie prędzej niż za tydzień.
Tak jak Bruno uznał za stosowne zmienić strój; wielobarwny strój szlachetki powędrował do tobołka. Zastąpił go stonowany i znacznie mniej rzucający się w oczy uniform najemnika jednej z tutejszych kompanii. Bez większego żalu porzucił skrzynię z podróżnym strojem; bynajmniej nie wybierał się poza mury miejskie. Ulice Modeny
Girardino opuścił stajnię zaraz po Bruno i Wszegniewie, tyle że przez zajazd. Było już po zmierzchu, ale cudowną cechą miast było że nie zamierały z ostatnim promieniem słońca. Nadchodził jego czas. Wjazd w środku dnia był karkołomnym pomysłem, ale już za chwilę powinien się opłacić. Postukując w falcjon wiszący przy pasie ruszył za inkwizytorem.
Nie był zainteresowany dokąd idzie jego krewniak. Każdy miał prawo do swoich sekretów, a nawet przy całej jego przebiegłości to właśnie Bruno ufał najbardziej z całej grupy. Niemniej, znacznie prościej jest upolować czyjś ogon niż swój własny.
Wybór kogo ubezpieczać: księdza czy skalda był prosty. Jeżeli wątpisz, zaufaj krwi. A krew wspólnego przodka odpowiadała jasno.
Straże. Wszędzie te śmierdzące popychadła. Częścią jego przebrania była pogarda dla ich nędznej służby. Albo raczej wplótł ją w kamuflaż. Tak czy inaczej, okazjonalne zderzanie się z nimi nie spłacało nawet odsetek. Znając miasto z czasów swojego pobytu, Girardino łatwo nawigował w mieście. I dzięki temu mógł poświęcić cały swój spryt polowaniu na śledzących.
Oby okazało się że ich obstawa którą mieli jest należna przybocznym tajemniczego właściciela arki. Nieznanego i pewnie wpływowego. Ale wciąż człowieka. Jeżeli tak, to manewr kupił im odrobinę...oddechu.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 31-01-2014 o 00:11.
|