Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2014, 23:32   #19
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Stajnia
-Ludzka uwaga rzecz cenna. Często można na niej skorzystać. Mój Bruno, czy czułbyś się na siłach sprawić aby z tego pięknego powozu wyszedł drugi znamienity ksiądz? Ci skromni ludzie zawsze mieli do ciebie słabość, a i znajomością środowiska przewyższasz każdego z nas- proponował- Taka osoba odwróciłaby od nas uwagę, umocniła wygodną plotkę, a może i odpłaciła się jakąś ciekawą nowiną-

Przed wyjściem Girardino upewnił się że Remiguis pamięta swoje zadanie: ma wrócić do Wenecji, zameldować księciu o ich bezpiecznej podróży i przekazać uniżoną suplikę o wsparcie finansowe. Które, o ile zostanie przyznane, miało wrócić tą samą drogą, nie prędzej niż za tydzień.

Tak jak Bruno uznał za stosowne zmienić strój; wielobarwny strój szlachetki powędrował do tobołka. Zastąpił go stonowany i znacznie mniej rzucający się w oczy uniform najemnika jednej z tutejszych kompanii. Bez większego żalu porzucił skrzynię z podróżnym strojem; bynajmniej nie wybierał się poza mury miejskie.
Ulice Modeny
Girardino opuścił stajnię zaraz po Bruno i Wszegniewie, tyle że przez zajazd. Było już po zmierzchu, ale cudowną cechą miast było że nie zamierały z ostatnim promieniem słońca. Nadchodził jego czas. Wjazd w środku dnia był karkołomnym pomysłem, ale już za chwilę powinien się opłacić. Postukując w falcjon wiszący przy pasie ruszył za inkwizytorem.

Nie był zainteresowany dokąd idzie jego krewniak. Każdy miał prawo do swoich sekretów, a nawet przy całej jego przebiegłości to właśnie Bruno ufał najbardziej z całej grupy. Niemniej, znacznie prościej jest upolować czyjś ogon niż swój własny.
Wybór kogo ubezpieczać: księdza czy skalda był prosty. Jeżeli wątpisz, zaufaj krwi. A krew wspólnego przodka odpowiadała jasno.
Straże. Wszędzie te śmierdzące popychadła. Częścią jego przebrania była pogarda dla ich nędznej służby. Albo raczej wplótł ją w kamuflaż. Tak czy inaczej, okazjonalne zderzanie się z nimi nie spłacało nawet odsetek. Znając miasto z czasów swojego pobytu, Girardino łatwo nawigował w mieście. I dzięki temu mógł poświęcić cały swój spryt polowaniu na śledzących.


Oby okazało się że ich obstawa którą mieli jest należna przybocznym tajemniczego właściciela arki. Nieznanego i pewnie wpływowego. Ale wciąż człowieka. Jeżeli tak, to manewr kupił im odrobinę...oddechu.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 31-01-2014 o 00:11.
TomBurgle jest offline