- Za Adama? Szlag - pokręcił głową z uśmiechem. Najwyraźniej spodobała mu się taktyka Ester, szczególnie biorąc pod uwagę wytrzeszcz w oczach Lee. - Trzeba poważnie ryzykować swoim życiem, więc równowartość tego, plus bardzo trudna robocizna... pięćdziesiąt za martwego, dwa razy tyle za żywego.
- Och chuj z wami - machnął ręką krzywiąc się. - Niech wam będzie. Przynieście teraz kasę i mamy umowę - fuknął wściekły chyba głównie na siebie i swoje słabostki, które nim prowadziły.
Podszedł do okna i zapalił kolejnego papierosa. Drapał się nerwowo po brwi, cmokając zrezygnowany.
- Nikt wam nie będzie przeszkadzał wychodząc i wchodząc z powrotem. Pośpieszcie się z tą kasą jeśli można. No i - odwrócił się na chwilę, zobojętniały. - Jak wniesiecie tu walizkę czy w czym to trzymacie, nikt was nie zapierdoli. Zrobią tak jeśli wrócicie bez kasy - mruknął wyciągając komórkę. - No już, spadówa.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |