Konrad
Mężczyzna wiedział, że już wszystko jest w pożądku. Drzewa się uspokoiły a jego obawy z pewnością nie były słuszne. Konrad zbadał wszystkich wzrokiem. Towarzystwo było odpowednie, gdyż każdy w mgnieniu oka przygotował się na walkę z drzewcami. Po chwili kapłan zbliżył się do krasnoluda i położył mu rękę na ramieniu.
-Dobrze przyjacielu, jako pierwszy poprowadzisz wartę. Możesz tyle ile chcesz, tylko pamiętaj byś nie usnął... Chociaż wątpie by krasnoludzka solidnośc i dane słowo miałoby tym razem zawieśc, ale wole się upewnic. Nasze życie spoczywa w Twych masywnych dłoniach...- Rzekł po czym ułożył się do snu... |