Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2014, 17:55   #109
Reinhard
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Oględziny Lucasa pokazały, że chłopak jest bardzo ciężko ranny i niewiele życia w nim zostało. Stracił przytomność, jest szary i prawie nie oddycha. Bez pomocy, i to bardzo dobrej pomocy, zemrze niebawem. Krew wciąż wypływała, choć dzięki temu, że leżał bezwładnie, robiła to wolno.
-Ja mu nic nie powiedział... - zacukał się Olaf, żywa ilustracja tego, że na nudną służbę na bramie kieruje się tych, którzy dość rozumu nie mają, by się od niej wywinąć. - Ot, zażartowalim, że pewno go sołtys w dyby zakuli, to i u nas trochę posiedzi. Skąd mogliśmy wiedzieć, że się tak spłoszy?

Na dłoni Magnusa pozostała drobna ranka, jak po ukłuciu igłą. Osocze szybko ją pokryło, a że była już skauteryzowana, teraz potrzebny był tylko strzępek czystej szmatki, by choroby od ran nie dopuścić. Sądząc po bólu, który odczuł, powinien to być raczej ślad po ciesielskim gwoździu.

Jak Lucas się domyślił, znaki te były formą oznajmienia o duchu opiekuńczym. Legendy mówiły, że każdy druid miał swojego ducha opiekuńczego, zwykle w postaci zwierzęcia lub rośliny. Podobnie było z większością wyznawców Dawnej Wiary. Duchy opiekuńcze ujawniały się ponoć w kluczowych momentach życia, kiedy uznały, iż człowiek jest tego godzien. Ludzie zwykle nosili przy sobie talizmany je symbolizujące. Rzadko był to tatuaż w Świętej Mowie, chociaż ponoć przed wiekami tatuaże wcześniejsze były. Legendy te i znaczenia były powszechne w Ostlandzie, chociaż dla większości drużyny był to pierwszy raz, gdy widziała w zapisie Świętą Mowę.

Pieter uważnie obserwował las, jednak nie było żadnych znaków zagrożenia. WYdawąło się natomiast, że las, ptaki, nawet świst wiatru trochę przycichły i z uwagą obserwują rozgrywające się wydarzenia.

Strażnicy, nieczuli na podobnie delikatne emanacje, wrócili z kilkoma brzozowymi drągami, z których ścinali właśnie drobne gałązki. Jeden z nich zaoferował płaszcz do konstrukcji noszy. Niestety, czystego płótna żaden nie posiadał.
 

Ostatnio edytowane przez Reinhard : 01-02-2014 o 18:00.
Reinhard jest offline