Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2014, 19:12   #8
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Mężczyźni zaczęli kolejno wchodzić do środka. Wysoki i mag z przodu. Dalej jeszcze pięciu. Zapobiegliwi nieludzie jeszcze raz bardzo uważnie przyjrzeli się przybyszom. Jak dostrzegli już wcześniej ich broń była dobra, wojskowa, ale każdy nosił co innego. Wysoki miał halabardę i miecz, ktoś włócznię, inny berdysz, korbacz, kuszę. Żaden nie miał na sobie pełnej zbroi, tylko skórznie albo pikowane kaftany. Ich ubiór, z wyjątkiem czarodzieja, rzeczywiście był podobny jeśli pominąć łaty i plamy. Urszag zmrużył oczy i spróbował dojrzeć magiczną aurę. Najsilniej świecił się Durkur, ludzki mag wydzielał tylko słabą emanację, wysoki jeszcze słabszą.
Durkur zmierzył ludzi krytycznym spojrzeniem po czym w gigancim krótko zagadnął do Urszaka.
- Bijemy ich?
Orog pokręcił przecząco głową. - Zobaczymy co powiedzą.
- Siadać.- Przeszedł na wspólny, który to język sprawiał mu pewne trudności jako, że nie często mógł się nim posługiwać.
Mag wyraźnie odzyskał dobry nastrój. - Siadać, siadać. Zajmują naszą melinę, a teraz jeszcze się rządzą!
Tylko on i wysoki czuli się pewnie. Usiedli naprzeciw oroga. Po reszcie, w różnym stopniu było widać oznaki niepokoju, nadal stali przy drzwiach.
Urszag w najmniejszym stopniu nie przejął się słowami maga, może i była to ich nora ale teraz należała do jego bandy. Coś jednak zrozumiał, to mag tu rządził, czyli tylko z nim warto gadać.
- Coście za jedni? - Zwrócił się bezpośrednio do cherlaka.
- Co za gbu... - wzrok wysokiego uciszył czarodzieja. - Ludźmi - uśmiechnął się lekko szef. - Nie podobało nam się w armii. Teraz… rozglądamy się czy ktoś czegoś nie zostawił uciekając przed wami - poklepał się po sakwie. - No... Jestem Dieniev, a to - Venn - wtrącił się mag - umiem mówić za siebie. - Ale nie zawsze wychodzi Ci to na dobre - odgryzł się wysoki.
- A wy? Dokąd zmierzacie? - spytał jakby nigdy nic.
Durkur ponieważ nie znał wspólnego patrzył tylko to na Tłumacza to na człowieka. Na razie jednak był raczej spokojny. Nic w zachowaniu przybyłych nie zwiastowało ochoty do wszczęcia walki. Troll widząc to usiadł i wiedziony wyuczonym albo naturalnym popędem tłumaczył co mówią ludzie koboldowi.
- Nie wasz interes. Chcieliście gadać to gadajcie, może odejdziecie żywi. - Nie groził, nie umiał blefować ani zastraszać, kiedy myślał czy kogoś zabić po prostu to mówił czasami to działało czasami nie. Tym razem jeszcze się nie zdecydował. - W gardle mi zaschło. - Rzucił od niechcenia.
Zaś zwróciwszy się do kobolda w gigancim dodał. - Gównojady jakieś co to domu bronić nie chcieli i uciekli przed nami. Albo powiedzą coś z sensem albo przez tydzień będzie ludzina.
- Ty i to twoje ględzenie Dieniev. To nie praczki z obozu coby je gadką zauroczyć - żachnął się Venn. - To nasza melina. Zabieramy swoje rzeczy. To primo - podkreślił unosząc palec. - Wy chcecie nie dać się złapać. My nie chcemy dać się złapać. Secundo. - przerwał na chwilę. - Najważniejsze. Jeśli… Możemy pomóc sobie nawzajem. Wy mijacie strażnice, my mijamy strażnice. Wszyscy są zadowoleni. - ostatnie słowa powiedział dobitnie, wolno i wyraźnie.
Urszag nie przyzwyczaił się jeszcze do roli przywódcy, choć i ona bardziej została na nim wymuszona przez entuzjazm Morkgruba. Zastanawiał się i szukał wsparcia w spojrzeniach reszty bandy. Drakko jak i ork byli gotowi na walkę. Tłumacz? Nie był pewien co skrywa spojrzenie trolla choć wydawało mu się, że ten od walki chętnie by się wstrzymał. Pochylił się nad Durkurem, zamierzał zamienić z koboldem kilka słów. Jednak gorąca krew orków dala o sobie znać, wrzeszczały w nim instynkty przodków. “Żadnych układów z ludźmi.”
Poderwał się w gniewie porywając ze sobą stół i rzucił się razem z nim na maga i towarzyszącego mu wojownika z zamiarem wtarcia ich i stojących za nimi ludzi w ścianę. Wściekłość dodawała mu sił. Te wątłe człeczyny rzucały mu ochłapy. Zasługują na śmierć!
[To wyżej możecie już wrzucać. Podzielone na trzy]
Durkur widząc, że Urszag rzuca się do walki bez chwili wahania rzucił uśpienie na srodek pomieszczenia tak by objęło możliwie jak najwięcej ludzi.
 
Googolplex jest offline