- Nie, musimy mu coś dać, by czuł się trochę pewniej. No i raczej nie rzucał gróźb na wiatr, choć go nieźle zmiękczyłaś i to serio nieźle. Poza tym kazali nam mu zapłacić, więc musimy to zrobić, odłożymy część i zaniesiemy te sześćset - powiedział Damian drapiąc się po głowie i rozglądając za samochodem. - Zaraz, zaraz... tu czy tam?
- Świetnie sobie poradziłaś - mruknął Victor. - Dość zabawnie było oglądać jak nagle próbuje być groźny, a wciąż się ślinił.
- Ta, strasznie się spiździł. Dobra robota siostra... kurwa mać! Gdzie ten cwel! Miał być w tej uliczce - warknął Damian przystając za rogiem ulicy i rozglądając się nerwowo. - Dokładnie gdzie stoimy!
Ester pochwyciła spojrzenie Victora, który pusto wpatrywał się w rozwaloną komórkę na chodniku.
- Ach tak...
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |