Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2014, 17:27   #124
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Henry bez słowa posłusznie usiadł na krześle, wpatrując się w Aurorę wzrokiem kogoś kto nie wie za co go to wszystko spotyka.
- O co jestem oskarżony? - zapytał z udawanym wyrzutem.
- Zdradę stanu. - odpowiedziała niewzruszona Aurora. - Dlaczego zaatakowałeś androidy? Po co włamałeś się do pomieszczenia?
- Po pierwsze chciałbym zaznaczyć że wszystko co robiłem, robiłem dla dobra Unii - odparł bez cienia wstydu naukowiec z rękoma założonymi na piersi. - Rano poprzedniego dnia udało mi się dostrzec podejrzane zachowanie Nikity, ale nie chciałem jej o nic oskarżać bez wyraźnego dowodu. Dlatego postanowiłem złapać ją na gorącym uczynku i przekonać ją że jestem po jej stronie, by wyciągnąć od niej informacje dla kogo pracuje. Domyśliłem się że zamierza dostać się do gabinetu zmarłego prezydenta, więc postanowiłem jej to ułatwić, by uniknąć niepotrzebnych strat. Biorąc pod uwagę wybuchową naturę Nikity, doszedłem do wniosku że gdyby androidy i Jacek postanowili stawić jej opór, to z pewnością dobrze by się to dla nich nie skończyło. Potem ukryłem się w gabinecie, czekając na ruch ze strony podejrzanej. Okazało się że Niktia zamierzała zainstalować w komputerze pana Rolanda pluskwę by wykraść z niego pewne dane. Wtedy też postanowiłem się ujawnić i grając jej przyjaciela udało mi się od niej dowiedzieć że podczas ostatniej misji została zrekrutowana przez pewną organizację, a zadanie zainstalowania pluskwy zlecił jej ukrywający się w bazie szpieg z którym miała spotkać się następnego dnia. Zamierzałem przekazać pani osobiście te informacje gdy tylko uda mi się zidentyfikować tożsamość owego szpiega. Niestety wygląda jednak na to że przeszkodziliście mi w tym i teraz nie mamy już sposobu na jego odkrycie. Zanim opuściliśmy gabinet prezydenta udało mi się jednak usunąć i odzyskać zainstalowaną przez Nikitę pluskwę, którą przekazałem panu Zolfowi zaraz po moim aresztowaniu.
Mimo iż serce biło Henriemu niczym dzwon, to kamienna twarz nie dała poznać po sobie najmniejszych śladów emocji.
- Przykro mi że zdecydowałem się działać samowolnie bez autoryzacji i polecenia ze strony przełożonych, jednak w mojej ocenie był to jedyny sposób na zdemaskowanie zdrajców. Ponadto ze względu na pani personalny związek z Nikitą nie chciałem informować pani o moich podejrzeniach bez solidnych dowodów świadczących o winie Nikity. Obawiałem się że może mi pani zabronić dalszego jej śledzenia i dlatego postąpiłem w taki, a nie inny sposób. Powtarzam jednak że wszystko to robiłem w dobrej wierze i z myślą o dobrze Unii.
Aurora słuchała w milczeniu. Wyglądała na dość pochłonięta relacjami Aurory. Bangetsu wraz z Yokim trwali w milczeniu. Minęła długa chwila nim padły z jej strony jakieś słowa.
W końcu z ciężkim głosem przemówiła.
- Yoki. Przekaż Zolfowi, że ma rozmontować Nikitę. Za trzy dni chcę widzieć nowy model. - podyktowała, wywołując wylew potu na twarzy naukowca. - Bangetsu, trzymaj Henriego pod obserwacją. Jesteście wolni. Koniec przesłuchania.
Wychodząc z pomieszczenia Henry kiwnął porozumiewawczo głową Yokiemu, po czym odszedł w przeciwnym kierunku. Musiał upewnić się że Nail rzeczywiście była wtyką Moondustów i dowiedzieć się jaki jest ich plan. Nie powinno być to trudne zważywszy na sytuację w jakiej się znajdował. Błądził więc wzdłuż korytarzy bazy bez szczególnego celu, upewniając się że Bangetsu cały czas za nim podąża. Czekał na odpowiedni moment by znaleźć się z nią sam na sam w pustym korytarzu, gdzie od razu zapętlił wszystkie obserwujące go kamery, po czym bez ostrzeżenia zatrzymał się i obrócił twarzą w kierunku kobiety.
- Więc... - zaczął przesadnie wręcz podejrzliwym tonem detektywa mającego kogoś w garści. - Zakładając że w trakcie przesłuchania mogłem pominąć kilka niewygodnych faktów i informacji uzyskanych od Nikity. Jak przykładowo tą na temat tożsamości szpiega w bazie... to być może miałaby mi pani coś do powiedzenia w tej sprawie?
- Niby co? - spytała Bangetsu. - Kto ci uwierzy w cokolwiek? Mnie w nic nie wrobisz. - wzruszyła ramionami. - I pod moim okiem do niczego nie dojdziesz.
- Mi może nikt, ale gdyby panu Zolfowi udało się przez przypadek odkryć związek między pluskwą, a wtyką Nikity, to wątpię czy znajduje się w bazie ktoś skłonny poddać w wątpliwość jego autorytet - stwierdził chłopak wzruszając ramionami. - Ale skoro jest pani taka pewna, to możemy dalej bawić się w ciuciubabkę. Ciekawy jestem kto kogo pierwszy złapie?
Kobieta wzruszyła ramionami. - Rób co chcesz.
Na twarzy naukowca pojawił się podły uśmieszek.
- A gdyby to nie podziałało, to sądzę że w bankach pamięci Nikity powinno znajdować się dość nagrań zarówno z jej wizyty w siedzibie owej organizacji spiskującej przeciwko Unii, jak również o osobie która zleciła jej zadanie włamania się do gabinetu Rolanda. Sądzę jednak że niepowetowaną stratą byłoby ujawniać je komuś takiemu jak Aurora. Czy zgodzi się pani ze mną?
- Ta. To by było do dupy. - przyznała chowając ręce do kieszeni jak gdyby nigdy nic. - Skąd wiesz, że u nas była? - spytała podnosząc brew. - Wyspowiadała ci się?
- Sądzę że być może zbyt pobieżnie dobieracie swoich współpracowników - stwierdził wesoło Henry. - Być może powinniście dodać umiejętność trzymania gęby na kłódkę jako podstawowe kryterium przy rekrutacji? Cóż, mieliście szczęście że padło na mnie, a nie na kogoś mniej rozgarniętego kto od razu wypaplałby wszystko pani fuhrer. Otóż tak się składa, że mam dla pani pewną propozycję która powinna być w dużej mierze korzystna dla obu stron. Chciałbym jednak wpierw zadać pani kilka pytań, by upewnić się na jakim gruncie stoimy. Czy nie ma pani nic przeciwko?
- To nie ja ją rekrutowałam. Wlazła po znajomości. - wyjaśniła nie ukrywając zażenowania na twarzy. - Pytaj.
- Po pierwsze jaki jest wasz cel? - walnął prosto z mostu chłopak. - Jak już mówiłem, mógłbym się tego dowiedzieć z dysku Nikity, ale nie ma po co tracić czasu. Im szybciej zaczniemy działać tym lepiej.
- Inny niż Aurory. Lub Arnolda. - odrzuciła nieskonkretyzowaną odpowiedź. - W sumie diabli wiedzą. Nie wiadomo co wygrzebiemy od Rolanda.
- Tyle mi wystarczy - przytaknął Henry, widocznie jak na razie usatysfakcjonowany taką odpowiedzią. - Od jak dawna pracujesz dla Moondustów i dlaczego do nich dołączyłaś?
- Od dawna. Bo chciałam. - Mimo iż kobieta obiecywała odpowiedzi, ciężko było je uznać za satysfakcjonujące od strony formalnej. Nie dziwiły one jednak Henriego.
- Kto jest waszym szefem, bądź założycielem? - chłopak zadał tym razem bardziej konkretne pytanie. - Możesz go ogólnie opisać jeśli nie chcesz podawać szczegółów. Interesują mnie jego charakter i nastawienie, a nie dane personalne.
- Stary. Spokojny. Siwy. - padło w odpowiedzi.
- Więc to nikt kogo znam - stwierdził naukowiec, gładząc się po brodzie. - No to ostatnie pytanie. Czy jesteś gotowa poświęcić dla nich życie?
- No. - przytaknęła bez wahania. - Więc możesz dać sobie spokój.
- Dokładnie takiej odpowiedzi oczekiwałem - rzekł chłopak, uśmiechając się szerzej. - Bo zamierzamy zrobić coś szalonego. Chcę żebyś pomogła mi wyrwać stąd Nikitę zanim przerobią ją na puszki do konserw. Jak ci się to podoba? Dzięki temu upewnicie się że Aurora nie położy łapy na informacjach które mogłaby z niej wyciągnąć. Prawdopodobnie jednak w trakcie stracisz swoją przykrywkę i również będziesz zmuszona się stąd ulotnić. Chcesz się może z kimś skontaktować zanim podejmiesz decyzję?
- Nie. - zaprzeczyła ruchem głowy. - Moja misja jest tutaj, chłopcze. Ale jak chcesz wyrwać stąd Nikitę...będę przymykać oko. - wzruszyła ramionami. - Możesz ją stąd wyciągać pod moją “niewiedzą”. To byłoby wygodne.
- Niewiedza może się okazać zbyt mało pomocna - stwierdził Henry niezbyt pocieszony taką odpowiedzią. - Jeśli nie chcesz, żeby coś się wydało, bedziesz musiała zrobić trochę więcej by mi pomóc. Jestem teraz na radarze Aurory, więc ciężko będzie mi wykonywać pewne niezbędne ruchy. Powiedz, masz może swobodny dostęp do zbrojowni?
- Ano mam. - przytaknęła. - Nic ci z niej nie przyniosę. Ale mogę dać kartę do drzwi.
- Tyle będzie musiało wystarczyć - pokiwał głową chłopak. - Czy komputery rejestrujące zawartość magazynu znajdują się w środku?
- Nie wiem, nie znam się na technologii. Wchodzę, biorę i wychodzę. Mam dostęp bo trenuję ludzie w broni.
- Skoro tak, to powinnaś wiedzieć coś więcej o kombinezonach kamuflujących - stwierdził Mason, przechodząc do następnego tematu. - Czy efektywne korzystanie z nich wymaga odpowiedniego przeszkolenia? Jakich danych potrzeba by skopiować głos i wygląd konkretnej osoby, i na jak długo starcza bateria nim zostanie się wykrytym?
- Masz dwie baterie. Dwie godziny jedna. Przejście z jednej do drugiej to około minuty. Minuty bez kamuflażu. - zaczęła objaśniać sięgając do swojej prawej ręki. Zaczęła skubać rękawiczkę. -Potrzebujesz próbnego nagrania głosu. Dwie, trzy minuty wystarczą. Na wygląd wystarczy kilka zdjęć, albo model trójwymiarowy. Coś co pozwoli złożyć kamuflaż z każdej strony. - kontynuowała, a gumowa powłoka z góry jej rękawicy pękała powoli. - Problem to wzrost. Kombinezon cię nie skurczy. Choć może powiększyć.
Kobieta z swojej rękawicy wyjęła mały chip. Był on stworzony z jakiegoś przeszklonego materiału. - Miej go w kieszeni to drzwi same się otworzą. Gdyby pytali, ukradłeś mi jak podałam ci dłoń. - objaśniła przekazując przedmiot.
- Bardzo dobrze - pokiwał głową Henry. - Więc teraz pójdziemy do Zolfa. Pewnie już domyśliłaś się, że wtajemniczyłem go w swoje plany.
To powiedziawszy chłopak ruszył od razu w kierunku sztabu naukowego. Zaraz jednak spojrzał za siebie na podążającą za nim nauczycielkę, by zadać jej ostatnie pytanie.
- Jeszcze jedno. Czy spacyfikowałaś i aresztowałaś Nikitę tylko dlatego że groziło to utratą twojej przykrywki gdybyś tego nie zrobiła?
- Ta. Wpadnę to jestem martwa. Po co umierać? Młoda miała być tu na próbę, że ma niezaktualizowany mózg to inna sprawa. - odpowiedziała dość szczerze.
Dwójka w milczeniu i dość szybko dostała się do sztabu, gdzie ktoś praktycznie natychmiast powiedział im, że Zolf na nich czeka w swoim pomieszczeniu.
Faktycznie doktor był na miejscu. Klął cicho po niemiecku i grzebał w jakiejś stercie papierów. Gdy spojrzał na Henriego chciał się odezwać, ale zaniemówił. O Bangetsu chyba Zolf mu nie powiedział. Wyraźnie doktór nie wiedział, czy wolno mu było mówić.
- Proszę mówić śmiało - rzekł Henry, wskazując podbródkiem na stojącą przy drzwiach kobietę. - To ona zleciła Nikicie odzyskanie czipa. Może nie do końca chętnie z nami współpracuje, ale dopóki chce pozostać in cognito nie będzie sprawiać kłopotów. Ponadto jak sądzę w obecnej chwili nasze cele są podobne?
Chłopak spojrzał wymownie na swoją byłą nauczycielkę, po czym nie czekając na odpowiedź, zwrócił się ponownie do Zolfa.
- Mam plan jak wyrwać stąd Nikitę, nie alarmując przy tym Aurory - oświadczył z uśmiechem. - Ale czy najpierw dałby pan radę uzyskać dostęp do jej banków pamięci z ostatnich kilku dni?
- Do banków pamięci tak. Ale obawiam się, że niczego więcej… - wyglądał na dość zgorączkowanego. - Aurora kazała mi przeprowadzać pracę w głównym kompleksie. To ten którym się tu wchodzi. Pół kadry tam stoi! Co byśmy nie robili ktoś będzie nas obserwował.
- To nie brzmi zbyt dobrze - stwierdził chłopak, a mina wyraźnie mu zrzedła. - Ciężko będzie cokolwiek zdziałać w takiej sytuacji. Czy już ją tam przetransportowali?
- Nie. Mamy kilka godzin.
- W takim razie wychodzi na to, że będę musiał przyspieszyć swój plan i zrezygnować przy tym z niealarmowania Aurory. Być może udałoby się opóźnić przebudowę Nikity gdyby doszło do jakiegoś wypadku. Gdzie teraz ją przetrzymują?
- W więzieniu. Pewnie piszą jakieś dokumenty o przenosinach i przygotowują stolik dostawczy. Naukowcy w pokoju obok rozstawiają aparaturę do robotyki. - wyjaśnił.
- Skoro tak, to ja zajmę się przygotowaniami Skontaktuję się z panem gdybym czegoś potrzebował - stwierdził Henry, żwawym krokiem opuszczając gabinet Zolfa, by pospiesznie udać się do zbrojowni.
- A ty co zamierzasz zrobić? - zapytał po drodze Bangetsu. - Mówiłaś, że przymkniesz oko na to co robię, ale jeśli złapią cię wraz ze mną, to ciebie również uznają za zdrajczynię. Cóż, zawsze mogłaś mnie zgubić gdzieś po drodze. Baza kosmiczna to całkiem spore miejsce, a z tego co wiem przeniesiono cię tu niedawno.
- Uspokój się młody. - Bangetsu powoli położyła mu dłoń na ramieniu. - Do późnego wieczora będę za tobą chodzić. Idziesz spać, jesteś sam. Do wieczora nie wejdziesz do żadnej zbrojowni. - skarciła go wzrokiem akcentując, że dba o swoje bezpieczeństwo.
Henry jeszcze raz przeanalizował sytuację i doszedł do wniosku, że nic się nie stanie jeśli odłoży swój plan na jutro. W końcu on też był pracownikiem naukowym, więc dostanie się do głównego kompleksu by obserwować przebieg prac na Nikicie powinno być dla niego prostsze niż włamanie się do więzienia i wyciągnięcie stamtąd androidki.
- Skoro tak wolisz - odparł chłopak, wzruszając ramionami. - Ale uprzedzam, że rano nie znajdziesz mnie w moim pokoju. Zależnie od tego w którą stronę potoczą się sprawy, być może również będę zmuszony na zawsze opuścić stację. A przynajmniej dopóki rządzi w niej Aurora.
Po tych słowach Mason zmienił kierunek w którym zmierzał i zaczął zbliżać się do gabinetu dyrektora Ao. Cóż, skoro miał jeszcze trochę czasu przed snem, to mógł zafundować sobie lekki trening. Przed powrotem do swojego pokoju miał jeszcze zamiar udać się do Yokiego, by naładować swój rdzeń.
 
Tropby jest offline