- Nie no, sześćset to i tak chciałam mu dać, przecież nie... - zamilkła nagle, widząc wreszcie to samo co faceci. Brata nie było. Ani samochodu. Ani co za tym idzie - kasy.
Zbladła, przełykając ślinę. Podbiegła do szczątek komórki, szukając tam karty. Reszta i tak się nie nadawała. Gdy znalazła, odwróciła się do nich.
- Jeśli nie zrobił nam głupiego dowcipu, a na to nie wygląda, to chyba powinniśmy stąd szybko spieprzać. I dopiero potem zastanowić się co dalej. Cholera. A miał dziś rano taki popieprzony humor.
Tupnęła wściekle. Skąd mogła wiedzieć, że zrobi coś tak głupiego.
- Ta kasa miała jakieś namierzanie? - spytala Victora. |