Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2014, 23:31   #25
Volkodav
 
Volkodav's Avatar
 
Reputacja: 1 Volkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwu
-Takich dwóch jak nas trzech... - Sam chciał zażartować, nie widział tego co zobaczył policjant, i na razie był bardziej zajęty szukaniem sensownej drogi w zagraconym przejściu -Poświeciłbyś tutaj... Nieważne.
Gdy prywatny detektyw stanął obok policjanta z początku miał problem z ostrością widzenia. Cholerny implant wariował, a awaria skucesywnie osłabiała jego wzrok do tego stopnia, że zamiast widzieć lepiej niż naturalnymi oczami, widział gorzej. Najbardziej męczące było to, że jego źrenice wolniej dostosowywały się do warunków i gdy skierował wzrok w stronę smugi światła generowanej przez latarkę Lakkai'a zobaczył jedną, wielką, białą plamę.
-No co mam zobaczyć? - spytał nadal nie wiedząc o co chodzi policjantowi - Słabo widzę...
Sam powoli przyzwyczajał się do słabego obrazu jaki implant przekazywał do mózgu, ale mimo wszystko czuł, że coś tutaj jest nie tak. Zresztą to było oczywiste. Implanty nie wariują 'ot tak'. Coś musiało to spowodować. Może to, dlatego że zeszli pod ziemię? Nie pamiętał kiedy ostatnio był tak głęboko, ale właściwie co mogło by być w tym problematycznego dla pary bioinżynieryjnie zmodyfikowanych oczu z dodatkami cybernetyki? Jakiś sygnał? Promieniowanie?
Gdy ta ostatnia myśl przemknęła mu przez głowę przypomniał sobie obcego, któremu rzucił broń. Kiedy spotkali się po raz pierwszy na drodze... Coś tam się stało. Atrianin też to odnotował. Ale to było promieniowanie radioaktywne... Albo... Sam właściwie nie sprawdził dokładnie co 'to' było. Po prostu zauważył, że czujnik w komunikatorze pokazuje podwyższone wskaźniki 'promieniowania'.
-Trzeba było czytać do końca... Idiota... - warknął pod nosem
Na domiar złego oprócz postępującej ślepoty nagle dotknął go niesamowicie intensywny ból głowy. W mgnieniu oka, nie wiadomo skąd i jak, pojawiło się przytłaczające uczucie, które prawie zwaliło go z nóg. W ciągu setnych cześci sekundy stał się zupełnie bezbronny i wprost pokonany przez niesamowitą migrenę. Powoli nie mógł już wytrzymać. Ból narastał i stawał się nieznośny do tego stopnia, że detektyw musiał ukucnąć i mocno ścisnąć głowę żeby nie zacząć krzyczeć.
Igła wbijająca się w jego czaszkę nagle zniknęła. Za jednym razem wrócił też wzrok. Wszystko wróciło do normy. W pomieszczeniu zapaliły się światła.
-Musiałam to wyłączyć! - Serbs stała na środku wielkiej sali wypełnionej czymś co wyglądało jak kisiel - Teraz powinno być wszystko dobrze. Pan Lakkai chyba dalej jest pod wpływem!
-Co!? Cholera jasna! - Sam rozglądał się zdezorientowany - Dopiero teraz ogarniam co się stało. Łoł! - potrząsnął głową - Co on robi?
Spojrzał na detektywa, który cały czas patrzył się w dal na gołą ścianę. Jego oczy były szeroko otwarte, a z nosa spływała delikatna struga krwi.
-Każdy przechodzi to na swój sposób. Ja osobiście spożywam dużo Orionu i to bardzo pomaga - Serbs stała się bardzo wylewna - Dajmy mu chwilę.
-Orion, tak? To by wiele wyjaśniało - Sobiesky rozejrzał się po pomieszczeniu - Co to jest?
-Stara hala administracyjna - omiotła wzrokiem opuszczoną przestrzeń - Jak przyjechaliśmy było tu pełno pulpitów, starego sprzętu i beczki z tym kisielem.
-Czy Pani była by w stanie w końcu rzucić trochę światła na to co się tutaj dzieje?
-Nie mam latarki - odpowiedziała opryskliwym tonem - Zresztą to co się tutaj dzieje nie jest istotne. Szukacie Kai, a ona jest tu - wskazała palcem żelatynową masę rozlewającą się po podłodze
-Gdzie?
-Tu! Dosłownie tu! - uparcie wskazywała palcem półpłynną substancję - Leży tam z innymi.
Sobiesky nie dowierzał, że kobieta może mówić całkiem na poważnie choć jej głos i gesty wskazywały jakby mówiła serio. Sam spojrzał na Lakkai'a, który powoli dochodził do siebie. Wydawało się jakby wzrokiem szukał odpowiedzi na pytanie gdzie jest i co widział. Sambor postanowił zostawić go w spokoju. Zszedł kilka schodków w dół i spojrzał na substancję,
-Cholera... - wycedził przez zęby - Czy oni żyją!?
-Tak, tak. Spokojnie - Serbs machała dłońmi jak idiotka - To stan zawieszenia kriogenicznego, a konkretnie to coś do niego podobnego.
Prywatny detektyw nie zobaczył tam Coloney, ale widział co najmniej trzy inne postaci zatopione w brei. Dwaj ludzie, mężczyźni i jakiś nieczłowiek, którego rasy nie poznał. Wyglądał trochę jak Zug lub Baultuk, ale był wyższy i bardzo szczupły. Cała budowa ciała tego obcego wyglądał tak jakby naturalnym dla jego rasy była wyciągnięta, koścista sylwetka.
Sam zauważył, że może już normalnie operować implantem wzroku. W myślach wyregulował obraz, zwiększył ostrość. Szybko dojrzał kolejne osoby leżące dalej, bliżej centrum hali. Wszystkie postaci wyglądały jakby spały, chociaż niektórym nieregularnie i spontanicznie drgały kończyny. Te drgania czasami wyglądały jak niewinne skurcze, a czasami przeradzały się w konwulsyjne spazmy trwające kilka sekund. Śpiący owinięci byli wątłymi, purpurowymi nićmi, które oplatały ich w nieregularny sposób. Wyglądało to tak jakby te z nitek, które dotykały skóry wrastały w nią tworząc jakąś symbiotyczną konstrukcję z żywym organizmem. Całość wyglądał dziwnie. Nie była to technologia jaką Sam kiedykolwiek by widział.
-To co Pan mówił o Marcusie to prawda? - pytanie Serbs wyrwało go ze zdumienia - Co?
-Tajemnica śledztwa. Nie mogę mówić wszystkiego - Sobiesky nie miał zamiaru zdradzać jej swego blefu bo o Hertz'u wiedział tyle co cyborg sam mu powiedział. Oczywiście Sam czuł, że to co usłyszał to stek bzdur, ale nie miał żadnych dowodów. Reszta jego wywodu była prawdą, częścią ustaleń jakie poczynił on i Flix w ramach prowadzonej sprawy. Wiele z tych informacji miało też swoje źródło w Chrisie Coloney, a jemu można było już wierzyć bez mrugnięcia okiem - w końcu miał dostęp do takich baz danych o jakich zwykli śmiertelnicy mogą tylko marzyć.
-Rozumiem. Zawsze był taki tajemniczy... - mówiła ze spuszczoną głową
-To on tu dowodzi? - spytał wprost
-To zależy co ma Pan na myśli...
Jej odpowiedź była wystarczająca. Cała historia tej stacji była jakąś zagmatwaną plątaniną, której Sam nie chciał nawet dotykać. Szkoda by było gdyby jakiś przebrany za najemnika morderca wpakował mu nóż w plecy, a to co się tu działo nie było chyba aż tak istotne jak ustalenie co stało się z Kai.
-Gdzie ona leży?
-Tam dalej. Obok przełącznika.
-I co właściwie daje jej ten stan?
Serbs uśmiechnęła się tajemniczo. Jej wyraz twarzy był aż głupkowaty, ale wyraźnie zdradzał, że musiała ostro ćpać już od dawna.
Sam nagle przypomniał sobie o raporcie zagrożeń komunikatora. Otworzył holograficzny pulpit i przeszedł do archiwum. Tam znalazł wpis, którego ostrzeżenia nie doczytał wcześniej.
-Promieniowanie Barnsa... - spojrzał na Serbs - Promieniowanie telepatyczne? - nie zdążył usłyszeć odpowiedzi, tylko jakiś jęk ze strony policjanta.
Facet przecierał dłonią twarz i spoglądał na Sambora z trochę nieobecnym wzrokiem.
-Słyszał Pan? - dopytał niepewny, czy Belmonto w ogóle kojarzy co się do niego mówi
 
__________________
Regulamin jest do bani.

Ostatnio edytowane przez Volkodav : 03-02-2014 o 23:41. Powód: literówki itd.
Volkodav jest offline