Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2014, 23:34   #21
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- Coście w czasie mutantów najazdu robili? - zapytał bez zbędnych wstępów podchodząc do żołnierza.

- Saltzinger nazwisko. Edward. - łysy kapitan spojrzał z góry na khazada przedstawiwszy się basem. - Dowodziłem ludźmi. Wydawałem rozkazy. Zabezpieczałem prawą flankę na przedzie.

- Kogoś widzieliście, kto Herr Fromma życiu zagrozić by mógł?

- O mutanty pytasz? Baczyłem, by takowe do karet nie doszły. Prócz tych na tyłach to jednak żadnego więcej nie widziałem.

- O ludzi niż mutanty bardziej chodziło mi.

- Ze strony ludzi zagrożenia nie wypatrywałem. Patrzyłem w las, gotując się do obrony. Za to mi płacą. - odparł spokojnie. - Dziewięć lat temu jednak Sterntop z Sigmarytą się za łby wzięli w obozie przed bitwą. Mogę jeszcze coś o tym wspomnieć, ale to będzie kosztowało jak i moja fachowa ekspertyza sytuacji jeśli idzie o taktykę mutantów.

- Cóż proponujecie?

- Jak się da. - zrobił wymowną minę. - To zobaczę co się da zrobić, aby ciekawe informacje być może znalazły posłuch. Ile oferujesz? - zapytał bez ceregieli.

- Na ile informacje wyceniasz swe? - zapytał nie chcąc zdradzić się ze swoim stanem sakiewki.

- Zależy co chcesz wiedzieć. - odparł łysy kapitan.

- To, co w śledztwie przydatne być może. Więcej nic.

- Hm… No to o Adamie Sterntopie informacja kosztować będzie pięć złotych koron. O innej personie ze strony Crutzenbachów drugie tyle a o Dutchfeltach koron trzydzieści, bo to ważnym wielce być może i tam trucizna podejrzana była. - przewrócił oczyma.

- Herr Saltzinger - zaczął Arno.
- Ku zakupowi informacji waszych się skłaniam. Na mnie oko fachowe swe zawiesić raczcie. Każda z kwot przez was nadmienionych dużą dla mnie jest. Raczcie zrozumieć zatem, że i z towarzyszami mymi porozumieć w sprawie tej muszę się. Targu dobijemy zdaniem moim, ale kilka jeszcze muszę poczekać chwil - stwierdził Hammerfist.

- Cena urosnąć może. - wzruszył ramionami Saltzinger. - Widzisz, ja pewnie robotę przez śmierć Sigmaryckiego kapłana stracę. Na rokowaniach pomyślnych mi nie zależy, wręcz ich nie pragnę, ale w innych okolicznościach ich rozpad byłby mi na rękę. Co wiem, na śledztwie pewnie i powiem lub też zainteresuje to kogoś innego, kto może chciałby skorzystać na nich więcej ode mnie. Młot twój khazadzie zobaczyć mogę? - zapytał.

- Skoro wyście ze mną w karty otwarte, to i z wami ja. Po wszystkich ze szlachty przesłuchaniu Dutchfeltów ród oskarżyć możemy. Wyście na u Dutchfeltów służbie. Sigmatyta zaś trupem leży, to i Herr Keptze raport złożyć musi. Herr Fromm jednak osobą znaczącą był. Śmierć jego Czarownic Łowcę oznacza. Czarownic zaś Łowca całą pod lupę Dutchfeltów rodzinę weźmie. Ze sługami ich, pomocnikami i sojusznikami. Czarownic Łowcy świątobliwymi tacy są, że i granice ciut im przesunęły się. Chaos zobaczyć mogą, gdzie i tylko występek drobny znajduje się. Winnymi być nie musicie Herr Saltzinger. Pewnikiem nim nawet nie jesteście, ale w sytuacji obecnej zagrożeni jesteście. Powinno wam na sprawcy jednego ujęciu zależeć - rzekł khazad.

- Oj nie wiem. Już jedno śledztwo było i się umorzyło. - splunął na ziemię. - Za to, to co wiem, bardziej pogrążyć Crutzenbachów może. Więc jak?

Arno spojrzał na swój młot, po czym wyciągnął do zza pasa i obejrzał.
- Kto śledztwo to prowadził jedno?

- Kult Morra. - wyciągnął rękę po oręż. - Nie moja to ulubiona broń, ale docenić kunszt umiem. Ja w nożach się lubuję. - zaśmiał się pod nosem.

- Czarownic Łowca gorszy dużo jest. Zły to przykład być może, ale po Sigmaryty utrupieniu do wsi pewnej Czarownic Łowca przybył. Dużo temu lat. Zabójstwa sprawcy odnaleźć się nie udało mu, to i wieś całą z mieszkańcami z dymem puścił. Mało tego. Jednego na oczy własne dane widzieć mi było, gdy sprawą podobną zająć się miałem. Wierzcie mi, Herr Saltzinger, bom i uczciwie rzekę, jako i wy szczerze ze mną… I słowo me khazadzkie daję, że gdybyśmy tylko dowodów jednako winnego wskazujących nie dali, to wahania żadnego nie miałby, by jak prosiaki zarżnąć z nas każdego. Bo Sigmaryty Kapłana Imperialnego palcem tknąć nie można nawet - skrzywił się paskudnie na samo wspomnienie.

- A to czemu Adam z Frommem dziewięć lat temu po gębach się prali tarzając w błocie, hę? Jak mnie kto z kultu Sigmara zapyta a już zwłaszcza łowca Czarownic, to ja chętnie wszystko opowiem. Może jednak coś na tym skorzystam zawczasu jak ci na tym zależy. Więc jak? - ważył w ręku młot.

Hammerfist pokręcił głową.
- Nie rozumiecie, Herr Saltzinger. Zeznanie wasze Crutzenbachów ród pogrąży. Faktem jest to. Zaszczyt nam przypadnie jednak, czwórce naszej, na ryneczku zawisnąć samym, jako tego, co na Dutchfeltów ród mamy przekazać nie przekażemy. Wy Crutzenbachów ród na dno sprowadzicie, a my z Dutchfeltów rodem zrobimy to, bo i nam życie nasze miłe jeszcze. Zeznania wasze może uchylonymi nawet zostaną, bo i jako tylko to, co na Dutchfeltów ród mamy pod osąd się dostanie z Herr Keptze poświadczeniem, to i siła słów waszych mniejszą będzie. Odczytanym zapewne będzie to jako próba Dutchfeltów rodu obrony, boście z nimi związani. Wy słowa wasze jedynie macie. My Herr Keptze poświadczenie. Może jednak tak stać się, że Herr Keptze my słowa wasze podamy. Wtedy pod tym też podpisze się i czystymi w Czarownic Łowcy oczach okazać się możecie od Dutchfeltów rodu odcinając się. Herr Saltzinger. Nie mam prawa mówić tego, ale Dutchfeltowie na dno idą właśnie. Uczciwie żem do was podchodzę, byście życia własnego nie postradali. Khazadzkim słowem poświadczyć mogę to.

- Robotę stracę i tak. Na dno z nimi jednak nie pójdę. - pokręcił głową nie przekonany. - Kto zabił Sigmarytę nie wiem. Wiem, że informacje me cennymi są. Powiem Herr Keptze w takim razie. - wzruszył ramionami. - Ty łowco jednak na tym śledztwie karierę zrobić mógłbyś. Strata twoja.

- Wybaczcie, Herr Saltzinger, aleście ponownie słów mych sensu nie chwycili. Może i w sposób zły przekazuję to. Informacje kupić od was chcę, ale i czas…

- Młot na zaliczkę wystarczy. Khazadzkie słowo honoru poręczeniem na resztę być może. - wpadł w słowo Saltzinger z błyskiem w oku.

- I sczeznę przy ataku mutantów pierwszym ze młotem w dłoniach starym. Do grobu mnie, Herr Saltzinger wtrącić chcecie?

- Do czasu końca podróży chętnie wtedy młot wypożyczę za trzy… Nie, pięć srebrników dziennie. Prawie darmo. Zresztą mutanty już się nie ośmielą nas atakować zapewne. Tosz to maskarada jakaś…

- Młota mego potrzebować po sprawy rozwiązaniu będę. W podróży trakcie jeśli nie sczeznę, to o zakład idę, że po jej zakończeniu stanie się tak. W razie takim jedno w kwestii tej powiedzieć mogę. W zastaw - podkreślił to słowo.

- Młot mój dać mogę. Widzicie zapewne, żeście w dłoniach broń dobrą trzymacie więcej niźli informacje wasze wartą po cenach jakeście mi zdradzili. W zastaw do śledztwa końca, gdzie to koronami sypnąć móc będziemy. Grupą stać będzie nas na informacji zakup.

- Zgoda. - splunął w dłoń i wystawił prawicę.

Khazad splunął w swoją i uścisnął dłoń Edwarda.
- Teraz poczekać musimy na towarzyszy moich zwolnienie i może od razu nawet zapłacić uda nam się? - uśmiechnął się Arno.

- Mnie wszystko jedno. Byle w kiesie się zgadzało. No to o kim najpiew wiedzieć chcesz Herr Hammerfist?

- Co oni wiedzieć też chcą muszę. Moim złotem jak chcę dysponować mogę, ale ich prawa żadnego nie mam. O Dutchfeltach posłuchać bym chciał, ale i stan kiesy mej za mały. W ich złocie wsparcia potrzeba mi. To i zaczekać na obecność ich muszę. Nie obawiaj jednak się. Od opinii ich jaką informację kupię zależy. Nie CZY kupię. Na targ jużeśmy się umówili.

Saltzinger zamyślił się nieco skołowany.

- Logiki twej nie pojmuje mój żołnierski rozum. Targu żeś dobił a teraz pewien nie jesteś czy masz na to pokrycie do końca?

- Co uchu waszemu milsze? Trzech informacji czy jednej kupienie? Na jedną stać mnie. Wszystkich nas na trzy może. Jednej kupno zagwarantowane macie już. A możecie i za trzy dostać. Logiczniej brzmi to - zapytał z szerokim uśmiechem.

- Tak. Tak. Za trzy chciałbym dostać. A twoją, to o Crutzenbachach będzie informacja, że rzekoma dama do towarzystwa Fryderyka...

- Ciiii! - przerwał krasnolud.
- Wiedzieć nic teraz nie chcę. Zapłacić za towar najpierw muszę.

- Jużes zapłacił! - wzniósł do góry młot khazada. - W zastaw dałeś! - olbrzym zmarszczył brwi.

- Tak, ale płacę ja. Ale chcę towarzyszy mych przy tym, bo i informacja ważna to być może.

- Dobrze. Sprzedane, a jak teraz czy później słyszeć chcieć nie będziesz czy słyszeć zechcesz to już sprawa twoja, bo zwrotów u mnie nie ma. - wzruszył ramionami.

- Właśnie tak. Jednej informacji kupienie przeze mnie pewnym jest już. O Crutzenbachach posłuchać bym chciał, ale okiem rzucić w kierunku tamtym zechciejcie - wskazał Berta i Adama.

- Od rozmowy tamtej którą informację zakupić zechcę zależy. Na Sterntopa Adama podejrzenie paść może, to i tą zakupić informację będę chciał. Jeśli nic jednak przesłuchanie nie da tamto, to o Crutzenbachach. Rozumiecie. Dublowania informacji uniknąć chcę. Pókiście mi nie zdradzili niczego jeszcze, wybrać mogę - rzekł khazad.

- Tak, tak, tak. - zacmokał Saltzinger. - Pod włos mnie bierzecie. - podrapał się po łysej głowie. - Zupełnie nie jak khazad… Jużeś do połowy usłyszał com chciał powiedzieć, więc i dokończenie usłyszysz potem.

- Herr Saltzinger, oszukać mnie nie próbujcie. Fakt damy do towarzystwa przez Fryderyka wynajęcie informacją żadną jest. Szlachta, nie szlachta, stan każdy do towarzystwa damy bierze. Dziwnego nic w tym nie ma. Chłop sam, nie przysięgnięty zupełnie nikomu.

- Kiedy żadna z niej kurwa! - krzyknął zniecierpliwiony.

- Może i nie jest tak! Ja wiedzieć nic o tym teraz nie chcę. Takem zrozumiał i nie dodawajcie więcej nic, Herr Saltzinger. Nie teraz jeszcze. Jeśli wiedzieć o tym będę co chciał, to znać dam wam. Teraz przy wyboru możliwości informacji do zakupu zostać chcę - powiedział Arno.

- Słowo macie khazadzkie, że informację kupię jakąś. Zastaw mój większy niźli każdego pytania pojedynczego macie. A teraz na towarzyszy mych poczekajmy w spokoju. Jeśli darmową jaką informację macie, to czas zabić przy tym możemy. Albo historyję z życia waszego opowiedzieć możecie ciekawą jaką. Ja później moją opowiedzieć mogę. Historia za historię. Interes? - zapytał krasnolud.

- Historia za historię? Ja nie plotkara jak ten trubadur co jęzorem głupoty miele jak stirlandzka krowa… - wydął wargi z pogardą, zaś khazad wzruszył obojętnie ramionami.

- W milczeniu zatem czekać będziem.

Gdy tylko Bert skończył rozmawiać z ludem krasnolud wstał i pospieszył do niego.

- Z Saltzingera to skurwiela kawał. Pięć koron za informację o tym jak Sterntop z Frommem po pyskach się prali chce, tyle drugie za o Crutzenbachach informację. Coś z Fryderykiem i jakąś do towarzystwa dziewką, ale nie dziwką ponoć. Trzydzieści za o Dutchfeltach informacji. U nich trucizna podejrzana była, jako Saltzinger powiedział. Potrzebnyś teraz niemożebnie i gadane twoje, bo mnie i tylko podwyżki brak za czekanie wynegocjować udało się. W zastaw młot dostał mój, więc na niego uważaj. Na młot oczywista - wypluł z siebie khazad spoglądając czy Edward nie ulatnia się z jego bronią.

- O Dutchfeltach posłuchać przydałoby się, skoro i trucizna była tam, alem na więcej niźli koron czternaście pozwolić nie mogę sobie. Ile dać możemy?

- Widzę, że nie próżnujesz, Arno. - powiedział Winkel z lekkim uśmiechem. - Jak dla mnie te informacje są ważne, ale nie wszystkie. Nie zapominaj, że ten człowiek za odpowiednią ilość złota zaprzedałby duszę nawet wyznawcom kału nabitego na dwumetrową dzidę. Ostatnio sam się wykosztowałem, ale myślę, że spokojnie zejdę z ceny o kilka Koron. A może jak odpowiednio to rozegram to powie co wie za darmo? Nie tacy wojacy robili pod siebie, gdy czuli zbliżające się baczne oko łowcy czarownic. Czy jest jeszcze coś o czym muszę wiedzieć?

- Taaa, na kasę cisnął jak w kroku gacie. Albo teraz zapłaty żądał, albo stawki podwyższeniem za czas jakiś groził, albo wogóle rozmów zerwaniem. No i obiecać żem musiał mu, że jedną przynajmniej wiadomość od niego kupimy. Jaką? Wybór mój to jest. O Czarownic Łowcy wspomniałem mu już. Strachu okazać nie raczył. Że przeciw Dutchfeltom i Sterntopowi dowody przedstawi w zagrożeniu rzyci swej sytuacji. Gadane ty lepsze ode mnie masz, to i wyrwać najwięcej jak od niego spróbuj. Z Keptze Herr pogadać muszę, coby Sigmarytów koronami, nie naszymi Sterntopowi szafować i o zakupie kontrolowanym powiadomić go - poinformował Berta.

- Ja już obmyślę jak z nim pogadać. Myślę, że powinno mi się udać cokolwiek wytargować. - powiedział Bert i odszedł, zaś Hammerfist szybkim krokiem podszedł do karety, przy której znajdował się Jost.

- Wybaczyć raczcie Herr Jakubie. Jost, na słóweczko jedno - powiedział khazad, po czym nakreślił mu sytuację podobnie, jak zrobił to Bertowi.

- Arno, zgłupiałżeś chyba. Wszak złoto weźmie i głupot naopowiada. A potem, przed sądem każdym, zezna, żeś mu korony wciskał za to, by przeciw temu czy owemu zeznawał. I żeś sam sobie owe zeznania powymyślał. Na piśmie to masz chociaż? Z podpisem jego?

- Sigmarytę uprzedzić musimy o akcji tej kontrolowanej jedynie. Głupot może, albo i nie nawciska. Równie głupota darmo trafić się może od z przesłuchiwania każdego. Herr Keptze do zapłacenia namówić chcieć będę - dodał ostatnie nieco ciszej.

- A, to ostatnie z chęcią poprę - równie cicho odpowiedział Jost. - Ciekaw jestem, jak na to zareaguje. A ty, bogowie cię chrońcie, z własnej kiesy na coś takiego nie wykładaj. Nawet miedziaka marnego z tego złota byś nie zobaczył.

- Ale sprawę mam, poza tym, co bystrego oka wymaga, tudzież, być może, zgrabnych palców. No i na ciebie liczę - dodał Jost. Stale tak cicho mówił, by tylko Arno go słyszał. - Jak już z kapitanem sprawę zakończysz.

- Informacje ważne po mojemu ma, bo i na obecną chwilę dużo całkiem rzekł i pogląd jaki rozjaśnił na całą sprawę mi. Po mojemu Dutchfeltowie to poszlakę jedynie dając mi i do o przeszukaniu rzeczy ich Herr Keptze proszenie podstawę - powiedział krasnolud, po czym spojrzał do wnętrza karety Crutzenbacha. Na tyle na ile mógł, czyli prawie wogóle.

- Co stało się? - zapytał drapiąc się po prawej dłoni.

- Ano skrytkę znalazłem - powiedział cicho Jost, rozglądając się dokoła i sprawdzając, czy nikt nie podsłuchuje. - Pod jednym z siedzeń. No i o sprawdzenie chodzi, czy tylko od środka jest do niej dostęp, czy też może i od zewnątrz. Od tyłu czy z któregoś z boków. Żeby można, bez wiedzy pasażerów, coś tam wsunąć albo i wyjąć.

- Ważnego tam wnioskuję było co. Crutzenbachów to na dno ściąga. Dobrze nie jest to. Sprawdzić trzeba, bo i z tego, co wszystkich słuchałem, to Dutchfeltowie za wszystkim stoją tym. Wyjaśnić zdarzenie trzeba to - stwierdził khazad oglądając się w kierunku swojego młota.

- Chyba, żeby w sprawę tą Fryderyk był zamieszany, ale i do tego przekonania nie żywię - pokręcił brodatą głową.

- Ech, wielcy państwo - mruknął pod nosem Jost. Tak cicho, że nawet Arno go nie usłyszał. - No dobra. Może co się jeszcze wykluje z przesłuchań. A ty, przy okazji, rzuć okiem na tył tej landary.

Co prawda w tymże momencie inny mu pomysł przyszedł do głowy, na rzucenie podejrzeń na Crutzenbachów, ale o tym jeszcze nie chciał wspominać.

- Spojrzeć w razie takim idę - skinął khazad po czym przed rozmową z Erykiem na szybko chciał spojrzeć czy od tyłu nie ma jakiegoś innego wlotu dla skrytki. Skoro jednak pod siedzeniem było, to od dołu później zobaczyć też musiał.

Ostatnim na drodze jego do poinformowania wszystkich członków ich małej grupki był Eryk.

- Wybaczcie pani Brygido, Herr Keptze. Naradzić pilnie z towarzyszem moim w sprawie pilnej muszę się. Eryk momencik krótki tylko - wtrącił się Hammerfist, a następnie przedstawił sytuację identycznie, jak zrobił to Bertowi i Jostowi.

- Ano, jako rzekłeś, niech Keptze decyduje, co chce zrobić, i płaci sam,z cesarskiej kiesy - powiedział Eryk, wysłuchawszy do końca krasnoluda. - Ale zaraz będziem przeszukiwać toboły Dutchfeltów. Brygida, wyszło na to, do wyznawców Slaanesha należy! - wyjawił nieświadomemu najnowszych sensacji towarzyszowi.

- Brygida? - zapytał spoglądając na szlachciankę.

- Pogadać z nią muszę. Nie ona to po mojemu jest. Co stało się tu? - zapytał oglądając się w kierunku Saltzingera.

- Ano liścik miała, i to w takim miejscu, że ciężko podłożyć by komu było. - To mówiąc udał, że łapie się za swoje dorodne i wyimaginowane piersi. - I tam stało, że jaką inicjację ma mieć… Może to i o to chodziło, by sigmarytę utrupić i swoje oddanie chaosytom udowodnić? - Zastanawiał się półgłosem.

- Od Maxymillianaśmy się dowiedzieli, że Rupert zadowolonym z Brygidy nad rodem głowowanie szczęśliwym nie jest bardzo. Jak tegoż przesłuchiwać zacząłem zrazu siostrę w gówno swą władować pospieszył o z kultem związku jej donosząc. Zanadto spieszył z informacji tej ujawnieniem się. Po mojemu Rupert udupić siostrę zamierza swą, by rodem dyrygować móc zacząć - powiedział Arno.

-Z Herr Keptze teraz jednak porozmawiać trzeba - rzekł Arno.

Miał zamiar poczekać aż Sigmaryta zaaresztuje Brygidę, po czym podejdzie do niego.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline