Czyjaś ręka zacisnęła się na jej ustach, ale było to niepotrzebna ostrożność – nie zdążyła się nawet obudzić, a co dopiero krzyknąć. Nóż uderzył dwa razy, szybko i precyzyjnie, z wprawą znamionującą specjalistę. To nie był partacz, wynajęty za kilka srebrników w jakimś zaułku – to był prawdziwy profesjonalista. Rozejrzał się po pomieszczeniach, przeliczając szybko ciała – radca Dax, jego żona – uznana medyczka, dwóch synów i najmłodsza córka.
Popatrzył na rozsypane po poduszce rude włosy dziewczyny, przejechał palcem bo bladym policzku i zjechał niżej, po szyi ,do rozcięcia koszuli.
- Co za strata - mruknął sam do siebie, wyraźnie zawiedziony. Był człowiekiem praktycznym, za córkę Daxa mógłby dostać sporo srebrników – lub ich równowartość w naturze – w burdelu U Madame Ziny. Dziewczyna była młoda, czysta i zadbana, od razu widać było, ze ma – miała – dostęp do dobrego jedzenia i gorącej wody – jej włosy, nawet po śmierci, lśniły w blasku księżyca. Ale rozkazy były jasne.
Wytarł nóż o skraj pościeli i zniknął mroku nocy.
***
Caria nerwowym ruchem podrapała bliznę nad lewą piersią i rozejrzała się po pomieszczeniu. Spodziewała się, że będzie tu jakoś... przestronniej. I tak mniej.. wojskowo. Spojrzała, kątem oka, na zebranych rekrutów.
Nie przypominali ludzi, z którymi zazwyczaj miała dotychczas styczność- nudnych urzędników, donoszących raporty dla ojca, wesołych, zawsze skorych do rozrywki towarzyszy jej braci. Wszystko było inne niż wtedy.. niż za życia. Niż w tamtym życiu. Niż wtedy, jeszcze miesiąc temu.
- Szwaczka – usłyszała rozkaz żołnierza.
Pozostali wydawali się wiedzieć, co mają robić. W przeciwieństwie do niej.
Caria owinęła się szczelniej płaszczem i poszła za grupą.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |