Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2014, 16:22   #20
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lubomir, zaufany człowiek Oleksy, mylił się co najmniej w dwóch kwestiach. Oczywiście istnieli ludzie nieprzekupni, ale zebrać ich setkę w jednym miejscu... to by był prawdziwy cud. Wszystko jest tylko i wyłącznie kwestią ceny. No a z tego, że żaden z ludzi nie zniknął nie wynikało, że nikt ze strażników czy innych mieszkańców zamku nie maczał swych paluchów w zniknięciu Julianny. A nuż ktoś uznał, że przyda się worek złota jako mały dodatek do stałej pensji? Albo stwierdził, że życie żony czy syna jest więcej warte, niż wierność. Nie każdemu akurat zależy na nowej, młodej żonie. Niektórzy, nie wiedzieć czemu, przywiązani są do starej, a na dodatek bardziej, niż do Gubernatora..
Każdemu zwierzątku jego przyjemność, jak powiadają.



A później okazało się, że zdecydowanie nie miał najlepszego dnia. Tu przegapił plamę krwi, tam Niva i Medar wcześniej niż on zauważyli wielgachny ślad buta.
Może za dużo czasu spędził na podziwianie wyposażenia wnętrza pod względem, można by rzec, zawodowym.
Poprzedni gość zdecydowanie nie myślał o wzbogaceniu się, przynajmniej w dobra doczesne. Gdyby tak sprzedać suknię panny młodej, można by balować przez długie dni i jeszcze dłuższe noce, i to nie samotnie. A tu porywacz jak gdyby nigdy nic zostawia taki majątek i zabiera samą dziewuchę. Wszak mógł mieć i jedno, i drugie. A to by znaczyło, że na pieniądzach mu nie zależało.

- Czy ktoś wie, jakie części garderoby zniknęły wraz z panną młodą? - Tingis zwrócił się do Lubomira. W końcu warto było wiedzieć, czy porwana była goła i bosa, dzięki czemu zdecydowanie rzucałaby się w oczy, czy też miała na sobie jakąś konkretną część garderoby.

Wychylił się przez okno i przyjrzał terenowi poniżej okna.
Aż tak daleko to nie było. Gdyby tak stanąć na grzbiecie wierzchowca, a potem na gzymsie... Wejście byłoby prostsze niż zabranie dziecku cukierka. Tylko co zrobić z koniem? Dość trudno zabrać go ze sobą do komnaty.
Ale żeby zostawić ślady kopyt, nie trzeba było konia. Wystarczyło mieć odpowiednie buty. Wiedział o tym. Nie takie numery się w życiu robiło.

- Ile jest wyjść z tego ogródka? - spytał. - I dokąd prowadzą? Czy ktoś sprawdzał dach? - zadał kolejne pytanie.

Koń, jaki jest, każdy widzi. I każdy może go zobaczyć, gdy sobie stoi sobie pod oknem, na dodatek gubernatorskiej sypialni. Jak ‘zniknąć’ konia?
Chyba dużo prościej byłoby zostawić kilka mylących śladów, a do komnaty dostać się z innej strony. Na przykład z dachu. Ludzie, jakimś dziwnym trafem, częściej patrzyli pod nogi, niż do góry.
 
Kerm jest offline