Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2014, 16:23   #89
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
~ Co za tupet! ~

Rycerz z niesmakiem obserwował odchodzących chłopów. Może sam powinien wymierzyć im sprawiedliwość za dezercję? Nie, nie był samobójcą. Co innego, gdyby był jeden. Niedźwiedź nie bał się o swoje życie, nie bał się też wieśniaków, ale rozumiał, że większych szans nie miałby w starciu z nimi, a dodatkowe osłabienie grupy byłoby strzałem w stopę. Pokręcił tylko głową z dezaprobatą i spojrzał na Eusebia jak gdyby chciał powiedzieć „to było do przewidzenia”. Cóż mieli teraz robić? Trzeba ruszyć naprzód. Przemowa pani Lyndis nie wywołała w nim żadnych emocji. Widział w niej już tylko tą biedną, płaczącą dziewczynę, której trzeba pomóc przeżyć wyprawę.

***

Niedźwiedź dzielnie stawiał opór deszczowi, wiatrowi i całemu lichu tej krainy. Zbroja ciążyła mu niesamowicie, tak samo miecz. Z każdym krokiem oddychał coraz ciężej. Szeptał ostatkiem sił modlitwy. Lyndis co chwila upadała, a idący obok niej rycerz pomagał jej wstać zmuszając się do sporego wysiłku. Przed jego oczami pojawiły się mroczki. Wśród całego tego zmęczenia sygnały, które do niego dochodziły zaczęły powoli gasnąć. Coraz mniej słyszał wiatr, coraz mniej czuł smaganie deszczu po twarzy. Zamiast tego słyszał – śmiech. Dobrze znał ten śmiech i wiedział, że jego pojawienie się oznacza kłopoty. Po chwili ze śmiechu wyłoniły się słowa.

- Już czas!

Rycerz padł na ziemię.

***

Otworzył oczy. Gdzie był? Nie wiedział. Zobaczył twarz Borysa. Podniósł się. Nic nie odczuwał. Ani zimna, ani bólu, ani zmęczenia. Wtem, ku swemu zdziwieniu, ujrzał jak jego własna ręka chwyciła za szyję niczego nie spodziewającego się kompana. Ciało rycerza rzuciło się drapieżnie na zdumionego towarzysza. Niedźwiedź nie wiedział co się dzieje, żadnego z ataków nie przeżywał w taki sposób. Plugawy demon wewnątrz niego wiedział, kiedy zaatakować, kiedy zabrać mu władzę nad ciałem. Jego twarz śmiała się, a tęczówki przybrały krwistoczerwoną barwę.

~ Panie, wspomóż Borysa! ~ pomyślał prawdziwy Niedźwiedź.
 
MrKroffin jest offline