Był podpięty pasami do stołu. Sprzęt piszczał i klikał. Mechaniczne łapska i igły grzebały w jego ciele. Rozbierały tkanki mięśniowe i modyfikowały ciało na poziomie genów. Głęboko. Bardzo głęboko w skomplikowanym ciele rosyjskiego agenta nadchodziły powolne zmiany, gdy on leżał uśpiony gazem wypływającym spokojnie z maski na jego twarzy, podpiętej do jakiegoś urządzenia zamontowanego w jego stół operacyjny.
Mutanci krzątali się i przebierali w danych, oglądali ampułki równych kolorów. Sprawdzali jak genotyp się przyjmuje, jakie są jego wiązania. Rozbierali tkwiącą w głębi Borysa pajęczynę aby zrozumieć jej działanie i dodać nowe nici.
On tymczasem siedział w pokoju nieskończonej bieli.
Siedział przy stole który przywołała jego dusza. Pijąc stworzoną przez jej imaginację herbatę. Nie miała smaku. Już raz tak z nią siedział. Jakby się zastanowić, od kiedy stanął tu po raz pierwszy nie miał snów. Widział albo ją, albo nic.
-
Ta kobieta. - odezwała się nagle patrząc w górę, ku nieskończonej bieli nad nimi. -
Ta kobieta która siedziała obok pokoju kozła. To był gargulec. - wyjaśniła. -
Chyba...Nikita. Eh. Tylko Nikita była kobietą. - wywnioskowała. Jej ręka przetarła powietrze nad nią, pokazując jakieś cyfry. Wyglądało to jak dane do sieci kontaktowej. -
Puściła to telepatycznie. Może zadzwoń jak się obudzisz? - zaproponowała. -
Może czegoś od nas chcieć. Tymczasem...
Tymczasem Henry siedział lekko spocony poprawiając swój płaszcz. Ładowanie rdzenia zawsze było bolesne. Yoki wyglądał na lekko spochmurniałego. Wiadomość o tym, że Henry może być zmuszony uciec z bazy nie za bardzo go rozweseliła. Krążył po pokoju w kółko zastanawiając się co może zrobić. Była już "pora nocna" nie powinni nawet siedzieć w tym pokoju. No ale kto ich sprawdzi?
-
A co gdyby... - rzucił w końcu zaprzestając swojego łażenia na moment. -
A co gdyby tak...zostawić w Nikicie jej starą pamięć. Na warunku? - zaproponował. -
Widziałem to w filmie. Byłaby jak nowy model, ale po przebudzeniu....przypomniała sobie co i jak. - wyjaśnił. -
W ten sposób nie byłoby problemu. Oddalibyśmy ją Aurorze tylko na moment. - pomysł jego miał jakieś podstawy, nie był tak szalony jak to co przychodzi do głowy Ignatiusowi. Choć ani trochę bardziej rzeczywisty. -
Co ty na to? - spytał.