Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2014, 23:27   #9
Demoon
 
Demoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodze

Walka wisiała w powietrzu od samego początku i wiedzieli to zarówno ludzie, jak i nieludzie. Jednak teraz, w samym środku rozmowy - wydawałoby się - prowadzącej do czegoś, ci pierwsi nie spodziewali się ataku. A szczególnie takiego ataku. Niczym w typowej karczmianej burdzie, sygnałem do pojedynku był wywrócony stół, którym to Urszak z ogromną siłą miotnął w ich kierunku. Zszokowani ludzie nie zdążyli się obronić przed atakiem, toteż ich pierwsza linia - w postaci obu przywódców - została powalona na ziemię. Nie minęła sekunda gdy obok nich, za sprawą Durkura, znalazła się następna dwójka, a ich chrapanie było niczym podpis małego kobolda pod swoim dziełem. Reszta przygotowała się w zwyczajowy dla siebie sposób - ryk Morkgruba i jego wirujący korbacz zwiastował nadchodzącą masakrę, tak samo jak puchnące w charakterystyczny sposób łapy Drakko, których siłę zresztą ork wypróbował na swojej własnej skórze.

Trwający rozgardiasz nie wszystkich wybił z rytmu - jeden człowiek zareagował nadspodziewanie szybko, co Durkur wyraźnie odczuł w formie bełta rozcinającego mu ramię. Z drugiej strony izby Morkgrub, dobiegłszy do przeciwnika, z oszałamiającym wrzaskiem na ustach rozharatał mu całe plecy swoim korbaczem. Poświęciwszy się jednak w całości zadaniu mu ran, nie miał już czasu na obronę przed uderzeniem berdysza, jakie w odpowiedzi sprezentował mu wróg. W tym czasie obu ludzkich przywódców zdążyło dojść do siebie i wstając, zaprezentowali wojownikom swoje warunki. Wyższy z nich wyciągnął miecz, choć wyglądało na to, że zamierza go używać raczej w obronie, niż ataku. Drugi zaś potwierdził domysły na temat swojego fachu i rzuciwszy parę słów w niezrozumiałym języku, sprowadził na pomieszczenie dziwną, gęstą mgłę, przesłaniającą wszystko, co znajdywało się dalej niż pięć stóp.

Niespeszony jednak drobnymi przeszkodami orog zdecydował się w końcu z powodzeniem użyć najmniejszej ze swych broni, zostawiając Wysokiemu paskudne rozcięcie w okolicach lewego ramienia, jednocześnie unikając włóczni, którą to jeden z ludzi podstępnie próbował mu wbić w plecy. Wysoki zaś wyprowadził pchnięcie mieczem, które niewiadomo jakim sposobem dotarło do piersi Urszaka. Najwyraźniej jego defensywna taktyka przynosiła profity. Jednak nie na długo - z rogu izby dotarł walczących ryk, o tyle straszniejszy, że poprzedzony kolejnymi formułkami w nieznanych językach. To Drakko skończył swoje przeciągające się przygotowania do walki i wyciągając miecz, oznajmił swoją gotowość bojową.
Niestety odwrócił tym samym uwagę swoich pobratymców, w efekcie czego Urszak znalazł się w nieciekawym położeniu. Ledwo uniknął ciosu czyimś korbaczem (miał tylko nadzieję, że nie Morkgruba) lecz nawet nie zdążył podziękować za swoje szczęście - okrutny ból przeszył jego ciało, gdy jeden z ludzi paskudnie trafił go włócznią.
Sam Morkgrub zaś też zapłacił za nieuwagę - nie dość, że samemu nie dosięgnął swojego wroga, to jeszcze ponownie nie udało mu się uniknąć straszliwego berdysza. Nawet Tłumacz, który wreszcie trafił w bojowy wir, nie mógł trafić swoimi ogromnymi pazurami żadnego z ludzi. Szalę przechylił jednak sprawca zamieszania - wojownikom błysnął przed oczami żywy, niebieski kolor, gdy po obwodzie pola bitwy przetoczył się Drakko. Nawet defensywna taktyka Wysokiego nie była w stanie mu się przeciwstawić, a sam przywódca ludzi zachwiał się po ciosie jednoręcznym mieczem.

Oblicze walki zmieniło się wreszcie i bardziej zaczęło przypominać to, co zielona część wojowników wyobrażała sobie przed spotkaniem. Morkgrub wreszcie uderzył tak, jak zamierzał od samego początku - i widać było, że zamiar ów był dobry, wnioskując po przeciwniku, który wraz ze swoim nieszczęsnym berdyszem potoczył się aż pod ścianę.
Urszak wykazał się typową dla gladiatora błyskotliwością, gdy wykorzystał taktykę wroga przeciwko niemu samemu. Przeskakując pomiędzy walczącymi, w pięknym piruecie dosięgnął maga, na którego miał ochotę od momentu, gdy go tylko ujrzał. Jego atak nie tylko otworzył ranę na plecach czarodzieja, ale także przeszkodził mu w poprawnym rzuceniu czaru, którego skutki miały być opłakane. Jednak kontemplowanie swojego sukcesu nie jest dobrym posunięciem w trwającej bitwie dwunastu istot - następne sekundy rozbrzmiały przeraźliwym rykiem bólu, gdy jeden z ludzi wbił orogowi miecz w plecy, wykorzystując jego nieuwagę. Widząc to, Troll szlachetnie rzucił się kompanowi na ratunek i zasłaniając go własnym, wielkim i zielonym cielskiem, zabrał się za rozbrojenie wroga. Ten jednak z niebywałą łatwością wyrwał swoją broń z chwytu Tłumacza. To nie mogło być nic innego jak niesamowite szczęście, bowiem nawet w jego człowieczych oczach widać było zaskoczenie.

Następne sekundy to kolejna partia nieudanych popisów Sythylijczyków: Drakko nie dość, że nie dosięgnął swojego wysokiego celu, to jeszcze nie trafił innego człowieka, który - wybudzony przez kolegę ze słodkiej drzemki - podnosił się z desek zaraz przed jego niebieskim nosem. Dopełnieniem tego obrazku było absolutne pudło w odwecie, zapewne spowodowane niewyspaniem owego człeka. O strzale z kuszy Durkura warto wspomnieć tylko ze względu na fakt, w jak malowniczy sposób rozwalił zamek w drzwiach.
Morkgrub wciąż walczył ze swoim przeciwnikiem. Właściwie dopiero po chwili do niego dotarło, że ten pierwszy już leży, jednak następny już próbuje go dosięgnąć krótkim mieczem, przestąpiwszy wcześniej zwłoki poprzednika. Wspaniałym zwodem ork uniknął ciosu, jednocześnie ustawiając sobie wroga tak, aby przyfasolić mu od serca. Właściwie to się nawet zdziwił, że ów wojak nie padł po tym ciosie, a zdziwienie to nie przyniosło mu nic poza ukłuciem miecza zaraz pod mostkiem. Teraz dopiero Morkgrub był zirytowany nie na żarty. Kolejny ryk poprzedził odgłos zwalanego gruzu, gdy jego korbacz z pełnym impetem uderzył w ścianę, dobry metr od człowieczego łba.
W następnej chwili na tą samą ścianę trafił mózg, na szczęście ludzki. Do krótkiego lotu sprowokował go Urszak, który to zmieniwszy broń na łancuch i w tajemniczy sposób czyniąc go elektrycznym, trafił nim w nieatakowanego dotąd człowieka po drugiej stronie placu bitwy, powodując jego.. Wybuch. To sprawiło, że terytorialna agresja ludzi ustąpiła przypływom zdrowego rozsądku, czego ujściem był krzyk maga "Kurwa i tak się stąd wyniosą!" na krótko przed tym, jak otworzył drzwi i się za nie wyniósł.

Przez pole bitwy, zaraz po huku wybuchu, przetoczył się Tłumacz. Dokładniej z jednym z ludzi w objęciach, bynajmniej nie miłosnych. Bycza szarża Trolla doprowadziła człowieka do ściany, a samego agresora do otrzymania dwóch ciosów od przeciwników.
W tym samym czasie Wysoki doprowadzał wrogów do szału swoją defensywną postawą, zadziwiając tą taktyką nawet kogoś tak militarnego z natury jak Drakko, który dzięki swojej wzmocnionej magicznie sile utrzymał miecz w rękach w trakcie próby rozbrojenia. Skupiwszy się tylko i wyłącznie na następnym ciosie wyprowadził zabójcze pchnięcie, którym odrzucił ludzkiego przywódcę na koniec pomieszczenia, ledwo dychającego, zataczającego się, lecz wciąż stojącego na nogach. Wysoki, odbijając się od ściany, szybko ocenił sytuację i podjął jedyną słuszną decyzję - popędził w długą tak jak jego poprzednik.
 

Ostatnio edytowane przez Demoon : 06-02-2014 o 04:29.
Demoon jest offline