Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2014, 03:12   #22
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację






- Brygido Dutchfelt jesteś aresztowana! - zawołał Keptze przekrzykując protesty szlachcianki.

Duchowny rozkazał żołnierzom obu rodów zająć się pilnowaniem oskarżonej a nikt ani myślał sie przeciwstawiać.

- Służba Bogom Chaosu doprawdy wystarczającym jest motywem do zabicia sługi Sigmara! – nowicjusz był śmiertelnie rozgniewany wznosząc oczu ku niebu zaciskał pięści i modlił się takimi aktami strzelistymi świętego oburzenia.

- Herr Keptze! To jest prowokacja Crutzenbachów! Niechże pan na oczy przejrzy! – zawodziła oglądając się do tyłu odprowadzana przez dwój zbrojnych do sigmaryckiej karety. – Informacje mam o mutantach z ziem Crutzenbachów, które to chciałam zawieźć prosto do zamku Reikgaurd rezerwując treść jedynie Cesarzowi lub jego najbliższym doradcom!

Keptze drgnął i ruszył ku dziedziczce Dutcheltówego rodu.

- Zaczekajcie. – rozkazał żołdakom. – O czym pani mówi?

- Od wielu miesięcy prowadzę dochodzenie szpiegując poczynania Crutenbachów. – mówiła z przejęciem. – Moi szpiedzy od dawna donoszą mi o wzmożonym ruchu mutantów w tamtych lasach. Nawet zwykli podróżnicy ich ziem o tym mi mówili, więc zjawisko to jest wielce powszechne. Mam poważne podejrzenia, że Jakub gromadzi armię mutantów, niechybnie w celu poszczucia nimi mego rodu i obrócenia go w ruinę. – zerkała nerowo na stojącego w oddali lorda. – Widziano nawet Jakuba Crutzenbacha jakoby rannego mutanta wspartego na jego ramieniu prowadził z lasu wprost do swej rezydencji!

Nowicjuszowi szczęka gdyby mogła z pewnością spadłaby na czubki butów.

- Dobrze. Sprawdzimy te oskarżenia. Tymczasem jest pani oskarżona o knowania z zakazanymi kultami i winną śmierci Herr Baltazara Fromma. – rzekł surowo i wzrokiem odprowadził znikająca w karecie Dutchelftównę.

Potem, jakby dopiero przyponiawszy sobie o trzymanej pod pachą szkatułce, dyskretnie odszedł na ubocze i otworzył czarne wieczko. Mrugnął z niedowierzaniem kilkakrotnie wzrokiem szukając wszystkich Crutzenbachów i z niedowierzaniem obracając głowę na karetę z uwięzioną Brygidą. Po jego minie widać było, że zaczynał stąpać po cienkim lodzie. Winnym musiał być ktoś, ale wszak co będzie jeśli obie rodziny oskarży a jedna niewinna się okaże? Wzniósł oczy ku niebu i przymknął powieki. Z wyraźnie uspokojoną twarzą i odnowioną pewnością siebie podszedł do kręcącego głową lorda Jakuba.

- Mam nadzieję, że Herr Keptze nie wierzy tym bredniom kultystki Chaosu? – upewnił sie arystokrata nie znoszącym sprzeciwu głosem.

- To się jeszcze okaże – odparł buńczucznie akolita. – Lordzie Crutzenbach, jak wytłumaczysz obecność tego narzędzia zbrodni w twej karecie? – otworzył przed szlachcicem szkatułkę i trzymał przed nosem Jakuba jakoby świętą księgę przed samym lektorem podczas nabożeństwa.

Szlachcic spuścił wzrok i westchnął z rezygnacją.

- Dobrze. Wszystko wyjaśnię. – zaczął spokojnie. – Ojciec kazał Franciszkowi wynająć zabójcę, który w dogodnym momencie podróży życia pozbawić miał jednego z Dutchfeltów. Jednak! – tu Jakub wzniósł arystokratyczny palec do góry. – Zakazałem tego dowiedziawszy się o tym spisku! - Zezwoliłem zabójczyni podróżować jako dama do towarzystwa brata. Ojca woli otwarcie przekreślić nie mogłem, więc aby zachować pozory Gerti Romanov jechać z nami musiała, lecz już w charakterze tajnego ochroniarza. A ta szkatułka... – przeniósł wzrok na trzymane przez duchownego pudełko. - na wszelki wypadek miała być wzięta, jako działanie prewencyjnej obrony koniecznej. Gdyby okazać się miało, że Dutchelftowie mają w orszaku zabójców. – szlachcic dokończył spokojnie.

W tym czasie Gerti nawet nie próbowała się opierać, gdy żołnierze sprawnie pochwycili ją trzymając pod ostrzem sztychów wspartych o piękną, młodą bródkę.

- Owszem. Działam na zlecenie, lecz nie było nim zabicie Sigmaryckiego kapłana. – powiedziała zmienionym stalowym głosem, w którym próżno byłoby szukać cienia strachu czy wahania. - Zresztą preferuję bardziej skuteczne środki niż truciznę. To broń słabeuszy i tchórzy. Własnoręcznie z bliska upewniam się sztyletem czy cel jest wyeliminowany. Zresztą to co jest w tym flakonie to nie jest nawet trucizna tylko środek odurzający. Chroniąc Crutznebachów przed Dutchfeltami Lord Jakub zabronił mi odbierania życia. Jak nie wierzycie, to mogę zademonstrować na sobie skutki tego preparatu! – powiedziała stanowczo.

Jost podrapał się za uchem. Mógł wszak sprawdzić czym jest płyn we flakonie kiedy miał na to okazję. Wyglądało na to, że jeszcze nie jest na to za późno.

- Wygląda na to, że kolejna tura przesłuchań czeka na nas. – powiedział ponuro Keptze do Chłopców z Biberhof. – Ja zajmę się kultystką Brygidą, bo to teraz juz sprawa nie tylko kryminalna, ale i kultu Sigmara przede wszystkim natury religijnej zarazem... Wam zostawiam resztę podejrzanych.

- Lordzie Jakubie chyba nie muszę panu przypominać, że nikt nie może opuścić obozu. Przejmuję komendę nad pańskimi ludźmi. – odwrócił się do Ruperta. – Tak samo z żołnierzami Dutchleftów. – tamten skinął głową patrząc na Crutzenbacha, który tez w końcu przystał na taki obrót spraw. – Herr Bauer. – Keptze rozkazał Erykowi. – Proszę zakuć Gerti Romanov w kajdany!

I odszedł rozmówić się z oblubienicą Slaanesha.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline