Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2014, 20:29   #10
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Durkur chcąc nie chcąc był skazany na obserwowanie co się dzieje i czekanie moment w którym byłby potrzebny. Nie pasowało to koboldowi. Czuł się stworzonym do większych celów, ale cóż było poradzić jeśli się było taką drobiną w otoczeniu orkoidów i trolla. Rola pomagiera była i tak o wiele lepsza od roli przekąski. Rozmyślając nad swym nienajlepszym położeniem siedział sobie właśnie obok Urszaka, gdy do budynku w którym przebywali weszli ludzie. Durkur był właśnie po krótkiej rozmowie ze swoim chowańcem-Ropukiem, więc był raczej dobrotliwie nastawiony do świata. Gdy usłyszał przetłumaczoną przez Urszaka sprawę jaką mieli do ich szefa, na chwilę rozpłynął się w marzeniach o wspólnej ludzko-orczej bandzie pod jego przywództwem oczywiście, która pustoszy krainę wszerz i wzdłuż.

Z błogich rozmyślań wyrwała go znowu brutalna akcja jednego z towarzyszy niedoli. Urszak zdecydował się na rozwałkę i przewrócił stół na dwóch liderów ludzkiej grupy. Durkur odruchowo rzucił uśpienie na ludzi skupionych przy drzwiach, co podziałało na dwie osoby a następnie przemieścił się szybko w kąt by chronić swą kruchą egzystencję. W swej naiwności był przekonany, że nic złego go nie spotka, był wszak jedynym pacyfistycznie nastawionym osobnikiem tego zgromadzenia. Bardzo przykro się rozczarował gdy wystrzelona przez jednego z ludzi strzała z kuszy utkwiła mu w ramieniu. Na szczęście utkwiła niezbyt głęboko i wprawnym ruchem wyrwał ją z rany i rzucił na ziemię, nawet za bardzo nie krwawił. Nie było zresztą czasu na przejmowanie się sobą, trwała walka. Kobold był zbyt zaaferowany żeby zwracać uwagę na poczynania kolegów, postanowił skupić się na sobie i zabezpieczyć własną dupę. Błyskawicznie, wyćwiczonym ruchem rzucił zbroje maga na swoje wątłe ciałko. Nieco uspokojony zapragnął się zemścić na podłych ludziach. Zdjął z pleców swą małą kuszę i załadował. Chwila pełnego napięcia celowania i strzał. Ku rozpaczy Durkura niecelny. Przynajmniej w tym wszystkim nikt już bezpośrednio nie zagrażał mu osobiście. W ogólnym chaosie stał więc sobie spokojnie w kątku i ponownie zaczął ładować kuszę. Chwila celowania i znowu pudło. W dodatku obu ludzi których udało mu się uśpić zostało obudzonych już przez swoich kamratów. Mimo tego i złej passy Durkura szala zwycięstwa przechylała się wyraźnie na stronę nieludzi. Jeszcze chwila a wrogi mag czmychnął przez drzwi a w ślad za nim wysoki mężczyzna, który wydawał się być jednym z przywódców. Durkur w międzyczasie zdążył załadować trzeci raz i również niecelnie strzelić.

- Do stu tysięcy jaszczurek!- wrzasnął w smoczym rozeźlony kobold.

Zaraz potem dodał w gigancim.
- Łapaj, tsymaj, ludziki ucikajom. Ściągną nam na głowę kłopoty.

Nawet bez słów kobolda kamraci doszli do tych samych wniosków i rzucili się w pogoń za uciekinierami, przynajmniej niektórzy z nich. Pogoń w nocy i w narastającej śnieżycy nie wróżyła dobrze. Durkur dobrze o tym wiedział i postanowił, gdy walka już na dobre się skończy przekonać towarzyszy do szybkiej zmiany miejsca pobytu, nawet jeśli to oznacza całonocny marsz w zacinającym śniegu. Jedyne co osładzało koboldowi tą perspektywę to możliwość splądrowania ciał zabitych. Oby mieli przy sobie coś cennego.
 
Ulli jest offline