-Nie no! Stefek! Ostatnim razem miał taki wzrok kiedy ojciec pozwolił nam zatrzymać psa- skwitował Stanisław, gdy Samuel pochwalił się Stefanowi swoimi znajomościami w półświatku. Młodszy Nowicki zareagował uściskaniem ręki mieszańca stwierdzając, że bardzo oni Nowiccy będą bardzo wdzięczni za wszelką pomoc. Dlatego w zamian jako rodzaj równowartej wymiany może liczyć na pewien rabat na usługi naprawcze Stefana. Przynajmniej młodocianemu nie schodziła przy tym mina człowieka interesu- nie wyrażająca radości, czy smutku, tylko pewność słuszności podjętych decyzji. -Jaka szkoda, że Stasiek nie umie gotować to bym z wami poszedł chętnie. Albo zostawił Staśka do gotowania.
Gdy w końcu pół Xingijczyk raczył sobie przypomnieć o fotografii :
-No przecież pytałem!- Stasiek postarał się jednak uspokoić.:- Może jednak pojedźmy samochodem? Zdaje się, że pan… Samuel mówił, że obie wylądowały w szpitalu. Im szybciej wrócę tym szybciej moglibyśmy ze Stefkiem odwiedzić Asunę. Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać? Znalazła się, ale po czymś takim… -Jest bardzo źle? Celina dała mi pozwolenie, że za to, że dała się tak złapać… Mogę trzasnąć Aśkę po łbie
-Stefan!
-Ja się pytam, czy jest bardzo z nią źle! To… Stasiek kup… kup mieszanki Medlowskiej! Ze 3.
-3?!
-Jedna dla Asuny, jedna dla nas, a trzecia… na wszelki wypadek. I ze 2 piwa.
Młodszy Nowicki uznał, że zależnie od decyzji Ranfun może trzeba będzie Lina jakoś podnieść na duchu. -Z 5 lat nie jadłem niczego od Medla…- Staśka ogarnęła nostalgia. -Jak któreś chce wiedzieć to dlatego, że fabryka Medla trafiła do strefy Amertis… Historia ich jeszcze rozliczy.
-Za odebranie ci dostępu do ulubionych słodyczy? Co Stefek?
-W każdym razie najwyżej dorzucimy się do paliwa- zapisywał coś jeszcze na kartce.:- No i… najwyżej nic nie zarobimy.
Stefanowi na samą myśl krew odpłynęła z twarzy. Stasiek potarmosił go po włosach. -No, ale i nic nie stracimy? W sumie to niedaleko stąd… I tam masz skrytkę?
-Burżuje nie będą tam szukać…
-Aha. W każdym razie zachowuj się przyzwoicie jak mnie nie będzie. W końcu nie będzie mnie, żeby cię przytrzymać.
-Jasne, jasne…- Stefan patrzył się gdzieś na bok.
-No co? Spokojnie wrócę, no…
-Cicho!
Stasiek się rozejrzał na boki, po czym spytał: -Mam cię przytulić na drogę?
W odpowiedzi dostał po nerce. Tej drugiej. Drugiej po tej w którą go dzisiaj walnął Samuel w chłodni.
-Do cholery jasnej! Mam 15 lat i jestem facetem! I ani mi się waż gdzieś szlajać!- zawarczał Stefan. -Było powiedzieć, że nie! Jeszcze ktoś się pyta, czemu się nie chce żenić?!- mamrotał Stasiek kierując się do drzwi- Jemu tylko wałka trzeba do kompletu.
-Jeśli w któryś momencie zalegnie niezręczna cisza to Stasiek pewnie ci opowie historyjkę o jednym rowie u nas- zapowiedział Stefan Samuelowi:- Że niby tam kiedyś było jezioro, ale potem kaczki przyleciały w nocy przyszedł mróz, a one z nim odleciały. W sensie z zamarzniętym jeziorem. Stasiek, zawsze to opowiada jak czuje się niezręcznie.
-A tak, bo byłbym zapomniał-Stasiek się wrócił.- To był chyba przedostatni raz ja dałem się leczyć Danchemią. Chociaż... Wróć! A na pewno ostatni raz facetowi! A już na pewno tobie!- wskazał na mieszańca. -A coście tam... Jednak ma syfa w mózgu?!- spytał Stefan.- Prostytutki mnie uświadomiły. Że i w mózg może pójść
Ostatnio edytowane przez Guren : 06-02-2014 o 13:28.
|