Sagitarius uchylił lekko drzwi i zobaczył przerażający widok. Szwaczka leżała naga od pasa w górę na podłodze. Widać było, że próbowała uciekać i zasłaniała się figurką Orreishy. Na jej brzuchu widać było wypalonego kruka, a w jego oko wbity był realny sztylet, po samą rękojeść. Kusznik stwierdził, że znak wypalany był za życia szwaczki, po tym, że na jej twarzy był grymas bólu i beznadziei. Wielka plama krwi była już w większości zaschnięta.
Dookoła nie było żadnych śladów walki, włamywacz wszystko poukładał na swoje miejsce.
- A ja nie wiem, damulko! - machnęła na Carię karczmarka. - Widuję ją rzadko, jedynie coby to zszyć dziurę, albo co innego. Ale teraz tam nie idź dziecinko, bo straż zaraz rozpęta tamtym piekło.
A może panienka coś kupi? Dla dziecka, albo prezencik? - dodała uśmiechnięta. Halabardnicy podbiegli do domku szwaczki. Dwóch poszło na tyły do drzwi, a dwóch pozostałych stanęło przy głównym wejściu.
- Wychodzić stamtąd z bronią podniesioną do góry! - rzekł jeden ze strażników.
- W imieniu Straży! - dodał ten drugi.
__________________ Basition, czyli historia nieśmiertelnych! Wooo! :D
,,Wszyscy jesteśmy mądrzy, ucząc innych,
a własnych błędów jednak sami nie dostrzegamy..." - Eurypides |