Nie wiedziała co zrobić. Przecież to oni mieli być tymi doświadczonymi zakapiorami, którzy takie sytuacje łykali na śniadanie! A przynajmniej Victor, bo że brat dopiero od niedawna robił trochę ważniejsze rzeczy, to już wiedziała.
- No to jak żeście się na to przygotowali?! Nikt nic nie wie, nie pieprzcie mi tu!
Wybuchnęła. To z nerwów, na pewno. Ręce się jej trzęsły, chociaż próbowała je ukryć pomiędzy udami. Zrobiło się zimno, także z nerwów. Teraz przeklinała się za tę sukieneczkę. Ale kto mógłby pomyśleć, że Olaf będzie tak głupi i samolubny! Mogli dorobić się wszyscy, a potem uciec. Rodzina na pierwszym miejscu. Nie, ten dupek najwyraźniej spróbował sam.
- To spróbujcie się dowiedzieć przez kogoś! Damian, może ten murzyn z wczoraj? Oddaliśmy mu przysługę, może się czegoś dowie. Bez namiaru i kasy to na pewno nas załatwią. A tak chociaż zobaczą, że próbujemy. Musimy zrobić cokolwiek!
Mówiła szybko, drżącym, trochę podniesionym głosem. Nigdy nie była w takiej sytuacji, jak miała się nie denerwować?! Nie była dzieckiem, zdawała sobie w pełni sprawę z sytuacji.
- A jak nie, to uciekajmy stąd. Jak najdalej. Bo w Detroit nas załatwią na pewno. |