- Pony... racja, niegłupi pomysł. Wciąż jest tu w pewien sposób nowy, może nam pomoże. A ty Victor? Masz... kogoś?
- Zawsze pracowałem sam, z racji bezpieczeństwa. Innych i swojego - odparł krótko wzruszając ramionami. - Twoja siostra ma racje. Musimy chociaż spróbować odzyskać kasę. Jeśli nam się uda, może jeszcze wszystko się wyprostuje.
- Serio? Tak myślisz? - podekscytował się Damian.
Victor zacisnął wargi i spojrzał na niego przelotnie. Wyglądał przez moment bardzo ludzko.
- Nooo... nie. Raczej bez dodatkowych kłopotów się nie obejdzie. Ale ja z Detroit nie mam zamiaru spieprzać. Wszystko to wpisane jest w grę. Jeśli siedzicie w tym ze mną, to ja z wami. Tyle mogę wam obiecać...
- No nie, no nie, no nie... - Damian schował twarz w dłoniach. Po chwili spróbował się wyprostować. - Dobra... skoro masz kryjówkę, to... to przyczaimy się tam. Musimy też zabrać Angie, Richarda i naszą matkę w jakieś bezpieczne miejsce. Spróbuję się skontaktować z Ponym, ale ciężko mi powiedzieć gdzie leży jego lojalność. Jeśli dasz mi samochód, mogę sam to zrobić.
- Mi pasuje - powiedział Vic
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |