Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2014, 07:03   #48
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Widownia w Teatrze Miejskim Las Vegas była oczarowana. Michael Montblanc zakończył właśnie trik „wyrocznia”, który zadziwił, oszołomił i zmusił do jeszcze intensywniejszego myślenia nawet najbardziej sceptycznie nastawioną część publiczności. Z uśmiechem spojrzał na VIPów usadzonych w przednich rzędach. Po środku pierwszego siedział sam burmistrz miasta wraz z najbliższą rodziną. Ponoć jego córka była zafascynowana pokazami Montblanca i bardzo chciała dostać jego autograf.
- Teraz przyszła kolej na sztuczkę, która mrozi krew w żyłach. Tych z państwa o słabym sercu pragnę jednak uspokoić – w Republice Tadżykistanu trik uchodzi za całkowicie bezpieczny i spełniający wymogi BHP. - Michael dał znak Mii, która wjechała na scenę stalowym wózkiem, na którym spoczywała czarna skrzynia w kształcie sześcianu. Kobieta otworzyła ją, eleganckim gestem pokazała, ze jest pusta w środku, a następnie obróciła ją dookoła prezentując wszystkie ściany. Widownia zamarła. Żeńska część z zazdrości, męska z wrażenia. Sceniczna asystentka Michaela zarówno wyglądała, jak i poruszała się niczym młoda bogini. Była tancerka i fotomodelka uśmiechnęła się promiennie i oddała pole magikowi.
Będę potrzebował dwóch ochotników, najlepiej panów. Mężczyzn, którzy potrafią sami podejmować decyzje. Kawalerów, mówiąc wprost. Sara, moja druga asystentka, wybierze kogoś z publiczności. Można się śmiało zgłaszać, nie pobieramy za to ekstra opłat! – Michael żartobliwym tonem kontynuował wstęp do sztuczki. Wybrani zostali dwaj mężczyźni w średnim wieku. Ich rola ograniczała się do sprawdzenia skrzyni, wózka na której stała oraz siedmiu długich, wąskich i ostrych jak brzytwa mieczy. Po drobiazgowej kontroli poświadczyli, że wszystkie przedmioty są prawdziwe a wózek nie kryje żadnego tajnego schowka – co było nawet widoczne dla publiczności, gdyż w przestrzeni między kółkami widzieli tło sceny.
Mia weszła do środka. Scenę oświetlał pojedynczy jupiter wyławiając z mroku skrzynię i dzierżącego miecz Michaela. – A teraz, drodzy państwo, wszyscy patrzą jednym okiem na mnie, jednym na skrzynię i jednym na miecz! Rozległy się werble. Iluzjonista wprawnym, szkolonym podczas tysiąca prób ruchem przebił skrzynię, po czym wziął kolejną klingę. Przebił czarne pudło sześciokrotnie, wbijając ostrza w boki pod różnymi kątami. Następnie wszedł na wózek i przeszył mieczem skrzynię pionowo od góry. Serce Michaela zamarło, gdy poczuł opór. Natychmiast wycofał broń. Klinga wychodziła nieznośnie powoli, a gdy już się pokazała pokryta była szkarłatnymi plamami. – Mia? Mia!!! Odpowiedziała mu cisza. Iluzjonista dał znak swojemu inżynierowi, aby przerwał spektakl, ale kiedy wykonywał gest, kurtyna już opadała. Czuwający nad aspektami technicznymi John Bridges wiedział, że coś się stało. W przeciwnym razie Michael trzymałby się scenariusza.
- Wezwijcie karetkę! – krzyknął iluzjonista do nadbiegających pomocników technicznych.

* * *

Karetka na sygnale szybko przebijała się przez wieczorne korki. Czy jednak wystarczająco szybko? Michael ściskał bladą dłoń Mii. Jego garnitur i koszula pokryte były ciemnoczerwonymi plamami. Ze ściśniętym sercem obserwował słaby puls asystentki wyświetlany na elektrokardiografie.
Będziemy potrzebowali krwi – sanitariusz rozmawiał z kimś ze szpitala – jaką ma grupę? – zwrócił się do iluzjonisty.
O Rh + - odpowiedział. Znał swoich współpracowników na wylot, co często się przydawało.

W szpitalu asystentką zajęli się chirurdzy, podobno najlepsi w stanie. Przepłacanie za ubezpieczenie zdrowotne w końcu przyniosło pozytywne rezultaty, choć Michael wolałby nadal psioczyć na niebotycznie wysokie stawki i nigdy z nich nie korzystać. Jednak stało się. W głowie iluzjonisty cały czas kołatało się pytanie „jak?”. Co poszło źle? Był za szybki? Mia się źle ułożyła? Coś nie tak ze skrzynią? Analizował wszystkie możliwości i nie mógł dojść do żadnych konstruktywnych wniosków, co nie było ani trochę pocieszające. Będzie musiał porozmawiać z Bridgesem, może on się czegoś domyśla, w końcu zaprojektował i zbudował to nieszczęsne pudło. Teraz jednak inżynier najprawdopodobniej przekonywał ochronę szpitala, aby trzymała z daleka pismaków. Jeżeli te hieny zwietrzą krew, to poranne wydania popularnych dzienników pełne będą tytułów takich jak: „Zabójcza magia” czy „Rzeźnik z Silver Ring na wojennej ścieżce”. A tego Michael chciałby uniknąć przez wzgląd na rodzinę Mii.

Siedząc w przesyconej zapachem środków dezynfekujących poczekalni iluzjonista zwrócił uwagę na artykuł o pogrzebie Laury Clark. To nazwisko znał dobrze, w końcu była to jego znajoma z rodzinnego miasta. Jedna z dwóch sióstr – ładna i dobra, siostra mądrej i złośliwej Annabell . Michael podkochiwał się w Laurze w czasach szkolnych, ale bez wzajemności. Jakoś nigdy nie mógł ani zaimponować jej sztuczkami ani zainteresować osobowością.

Iluzjonista któryś raz z rzędu czytał artykuł, bezwiednie stukając w blat stołu kartą kuglarza z jakiejś talii tarota. Sztukmistrz stał za stołem, na którym między innymi miał rekwizyty do najstarszego triku na świecie - kulki i kubki. Michale uśmiechnął się zdawkowo. Sam zaczynał z podobnym repertuarem. Sama karta go intrygowała, gdyż nie pamiętał gdzie ją znalazł. Czy może dostał ją od kogoś, wraz z liścikiem o łowach maskach i podobnych bredniach? Pewne było tylko to, że nie był to rekwizyt do żadnego repertuaru close-up, gdyż w takich sytuacjach używał tradycyjnych kart pokerowych a nie rekwizytów wróżbiarskich.

Michael miał już dość siedzenia w ascetycznie urządzonej poczekalni. Przeczytał już wszystkie gazety, przejrzał magazyny o urodzie, kilka tabloidów a nawet pismo o pielęgnacji rasowych psów. Po wypiciu czterech kaw, przeczytaniu wszystkich wiszących na ścianach informacji prozdrowotnych postanowił poszukać kogoś z personelu i zapytać o wynik operacji asystentki a następnie poinformować jej rodzinę oraz Vanessę – dziewczynę Mii. Przeczuwał, że Ne będą to łatwe rozmowy, ale musiał się z tym zmierzyć. Wstał i teatralnym gestem strzepnął dłonią. Gdyby ktoś go obserwował, zauważyłby, że karta, którą trzymał rozpłynęła się w powietrzu jak kamfora. Michael ruszył całkowicie wyludnionym korytarzem do szpitalnej recepcji. Towarzyszyło mu tylko echo kroków odbijające się od pomalowanych na biało i zielono ścian, oraz dziwny chrobot i piski dobiegające z sąsiednich pomieszczeń. Iluzjonista zatrzymał się nasłuchując. Przetarł dłonią zmęczoną twarz. Zdawało mu się. Albo zdarzył mu się mikrosen na jawie, który błyskawicznie zamienił się w koszmar podobny do tych, jakie miewał ostatnio – o gigantycznych szczurach i ich przywódcy. – Weź się w garść, człowieku – powiedział sam do siebie.
 
Azrael1022 jest offline