Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2014, 15:17   #18
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Post wspólny. Udział wzieli: Asmodian, Plomiennoluski, Azrael1022, Malkawiasz i Mekow

TeamSix spotkali się we własnym gronie. Kantyna była zamknięta, więc padło na murek przy placu do ćwiczeń. Niewysoki, taki na niecałe półtora metra. Dobre miejsce aby usiąść i podziwiać ćwiczących, albo aby po prostu sobie pogadać.
- No, nie jest zbyt fajnie, ale do tego chyba jesteśmy przyzwyczajeni - Zaczęła Sara, która jakoś specjalnie nie dziwiła się postawie Hardinga. Nie ma to jak zrobić dobre pierwsze wrażenie.
- Situation normal, all fucked up - przyznał Rusty.
- Markus, niezła robota - pochwaliła Mistyka, który jak widać pasował do drużyny. - Ale co ty właściwie zrobiłeś, że całą łódź rozwaliło? - zagadała z ciekawością.
- Trafił w zbiornik z paliwem jak na mój gust, ewentualnie skrzynię z materiałem wybuchowym. - Cortez wzruszył ramionami, sztuka sztuką, ale ciągle czekał na Nefarytę, którego braciszek będzie mógł spopielić na jego oczach. Za takie przedstawienie mógłby poświęcić puszkę.
Markus potwierdził przypuszczenia Corteza skinieniem głowy.
- Szkoda tych ludzi na łodzi, ale cóż.... nie dyskutuje się z CKMem.
- Ich życia mnie akurat nie obchodzą, tylko tyle, że dobrze byłoby mieć jakiegoś do przesłuchania. Teraz nie wiadomo kto i dlaczego. Szkoda, że twój atak trafił w czuły punkt, ale rozumiem, że był to przypadek - powiedziała Sara, spoglądając na mistyka. - Wiem, że nas uratowałeś, ale na przyszłość zrób to co mówię. A jeśli nie możesz, albo masz inny pomysł, to powiedz mi zanim zaczniesz działać. Łańcuch dowodzenia, praca zespołowa i takie tam, na pewno rozumiesz. Nie czepiam się ciebie, bo to dotyczy wszystkich. Tego się trzymamy, bo tak naprawdę to mamy tylko siebie - rzekła spokojnie do Marcusa, jednocześnie omiatając wzrokiem pozostałych zgromadzonych. Drużyna musiała pozostać dobrze działającą jednością, bez względu na nową osobę, czy zmianę dowódcy i to na jej barkach spoczywała odpowiedzialność za to.
- Saro, nie chcę podważać autorytetu, ale z tego co pamiętam, krzyczałaś że liczymy na niego... wyeliminował zagrożenie całkowicie, bez narażania reszty drużyny na cokolwiek. W zasadzie to wypełnił rozkaz co do joty. - Cervates przestał na chwilę zamykać i otwierać swoją ukochana zapalniczkę.
Markus kiwnął głową w podziękowaniu za wsparcie.
- Jak już wspomniałem Saro, szkoda mi tych ludzi. Będę się za nich modlił do Kardynała. Pozostaje mieć nadzieję, że nasi ukryci wrogowie dwa razy przemyślą następną prowokację i unikniemy więcej ofiar.
Kobieta skrzywiła się lekko i westchnęła z nutą rezygnacji. Mistyk miał skłonności do samowolek i pod tym względem oczywiście znakomicie pasował do ich drużyny. To jeszcze rozumiała, ale niepokoiło ją, że Marcus żałował śmierci ich wrogów. Jak mieli powierzyć swoje życie komuś, kto obawiał się zabijać w ich obronie? Na polu bitwy, w siłach zbrojnych obowiązywały inne zasady.
- Ludzie będą ginąć. Zwykle tak jest, więc postaraj się być na to gotowym. Zawsze lepiej oni niż my - zauważyła, w odpowiedzi.

- Kill house’a pewnie tu nie uświadczymy, ale można by poćwiczyć na strzelnicy. Przy odpowiednim wsparciu od Hardinga powinniśmy dostać zgodę na pobranie ze zbrojowni karabinów szturmowych Shogun i pistoletów Ronin. To tak tymczasowo, dopóki nie dostaniemy naszego sprzętu. Od biedy dałoby się też przećwiczyć jakieś podstawowe przemieszczenia i sprawdzić, jak będziemy działali ze wsparciem Sztuki. - zaproponował Rusty.
- Dobry pomysł. To pozwoli uniknąć nieporozumień i da Sarze nieco pojęcia co możemy zrobić razem. Będzie mniejszy stres dla wszystkich. Co do sprzętu, mamy swój. Po co brać g….., wybacz Kenshiro, znaczy sprzęt Mishimy? Można od razu sprawdzić nasz. Wy macie pewnie swój od dawna, my zawsze dostajemy sprzęt z magazynu. Jedynie pancerz mam swój i jest dopasowany. Resztę wolałbym sprawdzić.
- Niby mamy, ale jeszcze trzymają go celnicy, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość i póki co zadowolić się sprzętem z Mishimy - dodał Derren.
- Jeśli trzeba, przydałoby się lepiej żeby Braxton sprawdził czy nie podłożyli nam jakichś pluskiew, do tego ogólny stan samego uzbrojenia, pancerzy amunicji. Zgodzisz się ze mną doktorku? Na dniach nas pewnie gdzieś wyślą, w kolejne miejsce o krok za daleko w stronę piekła, skoro jesteśmy wsparciem dla chłopców ze scyzorykami. Nie bierz tego osobiście Kenshiro, po prostu coś mi się zdaje że znowu zostawimy za sobą burdel i masę papierkowej roboty dla kogoś. - Postukał w zamyśleniu zapalniczką o murek.
- A propo pluskiew, zajrzysz też do mojego? Marcus popatrzył na Braxtona i uśmiechnął się. Skoro mieli coś na kształt kontrwywiadu, dlaczego nie skorzystać. - U nas też są papierki.
- Niech każdy sprawdzi swój sprzęt. Ja to na pewno zrobię. Brax też może zrobić doublecheck. A co do ćwiczeń, to zrobimy też i z bronią Mishimy. Nie jesteśmy do niej przyzwyczajeni, a możemy być zmuszeni do improwizowania. To będzie najbardziej prawdopodobna broń zdobyczna i warto umieć się nie posługiwać - poleciła Thorne.
- I jeszcze ta niestandardowa dla nas amunicja. Pociski małokalibrowe nie będą pasowały do mojego karabinu. Do waszych broni pewnie też nie, więc warto zaznajomić się z bronią sojuszników. Tak na wszelki wypadek. - Imperialczyk zgodził się z dowódcą.
Sara skinęła mu głową.
- Chciałbym też zaproponować nieco teorii i małą wymianę doświadczeń związanych z odwiecznym wrogiem ludzkości. Wiem, że zetknęliście się z Legionem ale nie wiem jak mocno doświadczeni jesteście, z kolei ja mam pewnie nieco wiedzy, którą chętnie się podzielę. Obiecuję, że nie będzie nudno. Jakiś projektor się tu znajdzie, więc może być nawet wesoło. A wróg znany, to wróg mniej groźny.
- Ćwiczeń nigdy za mało - zgodziła się Sara. W kwestiach związanych z Legionem Ciemności była szczególnie wyczulona, na co miały wpływ jej ostatnie treningi. Czuła, że będzie mogła bardziej dać im popalić niż dotychczas, a każde informacje, nowe czy powtórzone po raz setny, przyczynią się do zwiększenia skuteczności.
- A wiadomo coś o tym pilocie, którego nam postrzelili? Przeżył? - spytała, spoglądając na Malloryego. Widać jednak było, że pyta raczej z ciekawości niż troski.
- Żywy. Napchany prochami po uszy, ale żywy. Sprawdzałem dopóki mnie nie wyprosili. Pamiętasz naszych chłopaków z żandarmerii. Takich wielkości sporego orangutana? No to cię zaskoczę. Tutaj mają większych. - Wzruszył ramionami i uciął temat. - Sprzęt odszczurzę jak już wybierzecie. Jak zwykle. Bardzo bym się zdziwił jakby nie było w nim pluskiew. Właściwie to poczuł bym się lekko urażony. - Ziewnął lekko znudzony jakby akcja na łodzi przydarzyła się komuś innemu. - To co idziemy szukać żarcia?



Pogadanka, posiłek i zorganizowana przez Sarę solidna dawka ćwiczeń, gwarantująca wymianę wody w organizmie, co potocznie nazywało się wyciskaniem siódmych potów. Sara oczywiście też dawała z siebie wszystko, a nawet jeszcze więcej, jak to w wojsku.
Po godzinach osobiście rozmontowała swój sprzęt na części pierwsze, aby upewnić się co do jakości i sprawności każdego elementu. Nie bez powodu Bauhaus cieszył się renomą niezawodności i Sara nie miała zamiaru borykać się z sytuacją, w której coś będzie nie tak z jej sprzętem. Swego czasu sama o wszystko dbała, więc nie było to dla niej ani wyzwaniem, ani nieprzyjemnością.
 
Mekow jest offline