Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2014, 16:50   #92
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Kłusownik jeszcze przed chwilą próbował jedynie opanować drgawki, teraz te powodowane zimnem samoistnie ustępowały przed skurczami ciała, które rozpaczliwie próbowało złapać powietrze. Choć Borys nie należał do słabeuszy, to jego przeciwnik trzymał go w tak stalowym uścisku, że próby rozwarcia jego dłoni, okazywały się równie nieefektywne co kopnięcia w tułów jakie starał się wyprowadzić.
Wydawało się, że Niedźwiedź niczym wściekły doberman jest tak silnie napompowany adrenaliną, że nie odczuwa najmniejszego choć bólu. Mroczki jakie pojawiały się Borysowi przed oczami świadczyły o tym, że jeszcze kilka chwil i on również nie będzie już odczuwał bólu, zimna, niczego...
___

-Nie będziemy… ich szukać. Poczekamy tu na nich i… odpoczniemy.
Słowa mężczyzny, który zaraz po nich padł ciężko dysząc pod drzewem pozornie tylko nie wywarły na Kurcie wrażenia - Borys sam był sobie winien, głupiec. Chciał bratać się z wieśniakami, niech więc oni go teraz szukają - chciał myśleć.
Gdy wydychana para na jego oczach cięta była niczym sztyletami zimnymi kroplami, tymi samymi, które siekły jego gołą czaszkę, a z całej grupy prócz ich nowego przewodnika był chyba jedynym, który stał jeszcze o własnych siłach, wzrok odruchowo skierował się w stronę z której przybyli i gdzie został jego brat.
___

Niedźwiedź wydawał się jednocześnie niewzruszony niczym skała i napięty do granic w wyczekiwaniu gdy ofiara osłabnie na tyle, by włączyć do walki drugą dłoń i rozszarpać ciało nieszczęśnika na strzępy. Kłusownik był od rycerza niższy, miał też krótsze ręce, prze co jakakolwiek próba sięgnięcia przeciwnika, który trzymał go na dystans przynosiła znikome rezultaty. Kolejne uderzenia serca mijały, a pompowana nimi krew dostarczała coraz mniej tlenu. - Puszczaj do cholery, bo, bo, bo...
Myśli niknęły w głowie szybciej niż Borysowi udawał się zbijać je w całość. Czuł, że za chwile przeciwnik wydusi z niego wszystko.

Grom trzasnął równocześnie z błyskawicą, która przeszyła niebo tuż nad nimi trafiając w korony drzew kilkadziesiąt metrów dalej. W jednej chwili rozbłysk trupiego blasku rozjaśnił demoniczne oblicze jego nobliwego towarzysza. W tym samym jednak momencie uścisk dłoni wrzynającej się w gardło minimalnie zelżał, jak gdyby mężczyzna skurczył się na dźwięk gromu.
Borys zrozumiał, że to może być jedyną szansą, że gdy tylko Niedźwiedź otrząśnie się z tego wrażenia, wykończy go znudzony zabawą ze szmacianą lalką.
Złączył obie dłonie w uścisku ponad prawicą rycerza i całym ciężarem ciała naparł od góry na łokieć ręki, która trzymała go niczym imadło.

Opór był znaczniejszy niż mógł przypuszczać. Docisnął tracąc już jednak nadzieję.

Chwyt zelżał i żelazne palce rozchyliły się wypuszczając zdobycz. Borys runął na kolana łapiąc się za poranioną szyję. Wiedział, że nie jego cios uwolnił go z uścisku - po prostu stojący nad nim oprawca postanowił zmienić zabawę.
___

Deszcz atakował ich na zmianę potężną taflą przywalając do ziemi niczym źdźbła trawy, lub potęgowany wiatrem uderzał raz za razem niczym wodnymi biczami atakując ze strony, z której się akurat nie zabezpieczali. Kurt spędził w dziczy ćwierć życia i nie potrzebował zgadywać jak bardzo niebezpieczne jest połączenie takiej pogody i skrajnego wycieńczenia osłabiającego czujność w ciemnościach zamieszkałych przez potwory.

Blask wyprzedzał grom tylko o sekundy lecz wystarczało by sprawić wrażenie, że czas się zatrzymuje, a wszystko na co padło światło błyskawicy nieruchomieje w oczekiwaniu na przeszywający dźwięk. W makabrycznym widoku kompanii jaki ukazało światło wydawał się ona czekać jednak tylko na koniec.
- Zginiemy tu bez schronienia - warknął do Ralfa - Potrzebujemy czegokolwiek nad głową. Jaskini, skalnego nawisu, nory, czegokolwiek! Jesteś kurwa przewodnikiem, znasz ten lad to znajdź coś!
Topornik choć najtwardszy z nich czuł zbyt blisko granice swojej wytrzymałości, a to pozwalało jego nerwom na stopniowe opanowanie reszty ciała i umysłu. Jeśli ich przewodnik nie potrafiłby znaleźć im schronienia był w jego odczuciu zbędnym osobnikiem, na którym można wyładować frustrację.

Dwójka pozostawiona gdzieś na ścieżce mogła znaleźć schronienie wcześniej niż oni, mogła jednak też nie mieć szczęścia. Kurt co chwila oglądał się w stronę z której przyszli w nadziei, że ujrzy choć pojedynczą sylwetkę. Gdzieś w środku pojawiała się chęć powrotu.
___

Był za słaby by zwrócić wszystko co się w nim właśnie przewracało, przełknął tylko pozostałości śliny cofając zawartość przełyku do żołądka. Musiał szybko przewidzieć następny ruch przeciwnika, by dostosować do niego taktykę, błąd musiałby być ostatnim.
Sylwetka Niedźwiedzia górował nad klęczącym kłusownikiem spłukiwana słabnącym nieco deszczem. Delikatny wykrok zdradził zamiar rycerza i gdy jego ciężki but pomknął w stronę Borysa ten był gotowy, by zamortyzować kopnięcie wykorzystując jego siłę by odskoczyć od przeciwnika.
Zmęczenie po raz kolejny musiało jednak udowodnić, że musi się mierzyć nie tylko z jednym zagrożeniem. Udało mu się co prawda zyskać dystans, lecz utrzymać równowagi już nie zdołał, wylądował na plecach boleśnie trafiając w stary korzeń.

Niedźwiedź nie zamierzał pozwolić ofierze ujść po raz kolejny, powalony i wykończony Borys wydawał się być łatwym celem.

Kłusownik czekał jednak na atak - jedyne co mógł wykorzystać przeciw Niedźwiedziowi nie chcąc go pokaleczyć, to własna zwinność przeciwko ograniczającym rycerza blachom.

Zimno tłumiło ból, lub bardziej odwlekało o kilka sekund moment, w którym nadchodził. Nie poczuł więc nic gdy szarpnął w bok ciałem na mrugnięcie okiem przed tym jak rycerz padłby na niego. Nie poczuł nic gdy odbił się po raz drugi wracając i dążąc do zwarcia w parterze. Spotęgowana fala bólu uderzyła dopiero gdy oplótł stopy na pancernym napierśniku a dłonie zamknął na stalowym karku krępując wijące się metalowe ręce. W tym samym momencie każdy mięsień poczuł palący ból powodowany szybkim ruchem obolałego ciała i ten wywołany przez zwierza szarpiącego się z zastawionym przez kłusownika potrzasku.
 
Akwus jest offline