Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2014, 18:45   #19
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Mallory znalazł sporo pluskiew "made by Cybertronic"... Ktoś w Mishimie wiedział, co dobre...

Nie dostali wiele czasu, ale wykorzystali go maksymalnie na trening i pogadankę o siłach Legionu. Marcus miał zadatki na belfra z poczuciem humoru. Na wykładzie nie zabrakło figurek legionistów i potworów z popularnej gry wojenno-strategicznej...
Adiutant Hardinga wkrótce przerwał zabawę, informując ich o briefingu...

Niebawem wszyscy siedzieli w sali o surowym, nieco tandetnym wystroju. Plastikowe krzesła, identyczne stoły, interaktywna tablica, w kącie stojak z mapą. Skojarzenia z salką szkolną były nieuchronne. Mishimczycy ubrani jednakowo z czołami przepasanymi Hachimaki, tworzyli jednolitą drużynę "prymusów"...
Czego zdecydowanie nie można było powiedzieć o Team six. Ci wyglądali bardziej na "chuliganów", no może z jednym wyjątkiem...
Pozornie grupa indywidualistów, nie pasujacych do siebie zupełnie. Prawda jednak leżała głębiej. Międzykorporacyjną hybrydę wiązało coś więcej, niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka.

Pułkownik wszedł do sali pewnym krokiem, z miejsca zrobiło się jakby ciaśniej... Za nim jak cień podążał agent Kern, trzymając w ręku teczkę z dokumentami. Miny mieli poważne. - Znów to samo... - pomyślał "Rusty" - Ciekawe czy to będzie większe bagno niż na Wenus? Znał odpowiedź.

- Konsorcjum inżynieryjne Mayama... - "Task Force" natychmiast przeszedł do sedna sprawy - prowadziło odwierty na granicach Utraconych Prowinicji. Wszystko szło gładko... do pewnego momentu... Odnaleziono jakąś szczelinę , uskok, nieznany krater, nie wiemy dokładnie co.... Może jedno z dzieł dawnych budowniczych, pierwszych kolonizatorów Merkurego? Grupa badawcza wyruszyła na rekonesans. Jak się domyślacie nikt nie powrócił... Przepadł też oddział lokalnego Daimyō, który zainteresował się pracami prowadzonymi na jego terenie. Nasuwają się uzasadnione obawy, że Legion Ciemności uaktywnił swoje siły.
- Waszym celem będzie misja ratunkowa połączona ze zwiadem. Kartel niepokoi się zaistniałą sytuacją, a przedstawiciele Świętego Bractwa z katedry w Longshore przeczuwają, że kryć się za tym mogą mroczne intrygi któregoś z Apostołów...
Brat Marcus wytrzymał dłuższe spojrzenie Hardinga.
- Dwie drużyny sprawiają, że wzrasta szansa na powodzenie tego ryzykownego zadania. - odezwał się do tej pory milczący Kern. - Zespół wyselekcjonowany z jednostek Mishimy, pod przewodnictwem Tatsu, został wybrany osobiście przez Lorda Nozakiego. On też - wskazał na zadziornego Hatamoto.



zostaje głównym dowódcą i wasza ekipa. - skinął na Sarę. - musi podporządkować się jego rozkazom.
Konsorcjum przekazało również kilka kopii map geologicznych z rejonu gdzie prowadzono prace. Mogą się przydać, chociaż wyruszacie w nieznany teren jako eksploratorzy... Zbiórka za trzy godziny. Tatsu i jego towarzyszy proszę jeszcze o pozostanie w sali.

Wychodzili w milczeniu, obserwując wyraźny tryumf na twarzy młodego wojownika.

***

O ustalonym czasie zgromadzili się na dziedzińcu. Mishimczycy patrzyli wpierw ze zdziwieniem na Cervantesa chronionego przez pancerną skorupę, po chwili komentowali to między sobą ze śmiechem. Sami osłonięci byli przez lekkie pancerze, nie krępujące ruchów. Ich broń stanowiły w większości karabiny Kensai i miecze. Tatsu miał dodatkowo na plecach tajemniczo wyglądający pojemnik.

Śmigłowiec transportowy czekał na lądowisku.

- "Giretsu" to nazwa naszej drużyny tak też będziecie wywoływać nas w komunikacji. - poinformował Sarę młodzian, nim wsiedli do maszyny. - Wykonamy tę misję dla wiecznej chwały Cesarza Tysiąca Słońc! - zawołał, a odpowiedział mu chóralny okrzyk kompanów.
- Narwańcy i idealiści... - skomentował Braxton. - Tacy żyją wyjątkowo krótko...

Warkot wirników zagłuszył dalsze słowa.

***

W Longshore przesiedli się na kolej podziemną. Podstawiono dla nich specjalny skład. Na peronie kręcili się korporacyjni technicy i wojskowy personel. Wagony były przestronne i wygodne, dostosowane do transportu żołnierzy. Cortezowi zamarzył się normalny posiłek podlany piwem. Obiecał sobie, że gdy wróci znajdzie jakąś fast-foodową knajpę...

Ruszyli w sieć tuneli na spotkanie przeznaczenia. Derren i Marcus byli zaskoczeni, że nie zatrzymywano ich na checkpointach. Misja musiała mieć nadany priotytet. Nie odczuwali zawrotnej prędkości kilkuset mil na godzinę z jaką przemieszczali się w inną część planety...

***

Wysiedli na prowizorycznej stacyjce w niewielkiej jaskini. Opleciony siecią rusztowań peron wyglądał na świeżo wybudowany. Stalaktyty niczym zaostrzone włócznie wyrastały ze sklepienia, godząc w ich kierunku. Oddychało się ciężko, wentylacja musiała szwankować. Poza tym było gorąco.

Tunel o średnicy kilku metrów wydrążony w jednej ze ścian prowadził w czeluść rozjaśnioną bladym światłem pojedynczych diodowych lamp, wśród plątaniny różnej grubości kabli...

- "Team six", idziecie pierwsi! - zarządził Tatsu. - Meldować o wszystkim, co wyda się podejrzane. Ostrożność młokosa przy wcześniej deklarowanej pewności siebie zastanawiała. Albo zmądrzał w czasie podróży albo, co bardziej prawdopodobne, dostał jakieś odgórne instrukcje.
- Zanotowaliśmy intensywne rozbłyski słoneczne... - rozległ się w eterze tubalny głos Hardinga. - Magnetyczna burza i wiatr słoneczny mogą zakłócać łączność...
- Czyli jak zwykle, zdani na siebie... - mruknął niezadowolony "Puszka". - Po co taszczę na plecach to cholerne pudło?

***

Szli bardziej zaciemnionym odcinkiem, kiedy Braxton pierwszy zwrócił im uwagę na zbliżający się chrobot... Przygotowali się do spotkania z nieznanym. Nagle z góry spadł na nich segmentowy kształt. Powalił mistyka na ziemię impetem uderzenia, błyskawicznie oplótł odwłokiem nogi Dunsirna, unieruchamiając w uścisku. Jadowe szczękonóża wbiły się w nogę Corteza. Żołnierz poczuł przejmujący ból. Sara patrzyła zdumiona na okryte twardym pancerzem cielsko, które zaatakowało ich w ciasnym tunelu...

 
Deszatie jest offline