Brak bajerów zniechęcać może osoby przyzwyczajone do elektronicznej rozrywki. Takowe mogą czuć się po prostu przytłoczone koniecznością wyobrażania sobie wszystkiego własnoręcznie. Jednak większość osób, które czyta książki i interesuje się fantastyką raczej nie ma problemu z wyobraźnią. Kwestią pozostanie więc tylko załapanie bakcyla związanego z RPG PnP.
Wiadomo, że znacznie trudniej jest się cofnąć w czasie, gdy podąża się z jego duchem. Teraz widząc gry sprzed kilku lat złapalibyśmy się za głowę, że jakie to brzydkie i pikseloza. A wtedy to nam zapierało dech w piersiach i powodowało opad szczęki. W PnP wszystko mamy w głowie. Trzeba tylko to wyeksponować.
A pedantyzmu nie lubię. Wolę prostotę. Mapka, jak każdy inny element sesji, ma być przede wszystkim efektywna. Efektowność jest na szarym końcu. Wszystko ma być czytelne i zrozumiałe. Zdecydowanie wolę sytuacyjną mapkę zrobioną w paincie czy odrysowaną od ręki w miarę równo, niż jakieś pstrokate kolorowe nie wiadomo co. To ma mi służyć tylko za plan, jeśli jest potrzebny do gry, a resztę sobie wyobrażę własnie grając. Przerost formy nad treścią nigdy nie jest wskazany.
Wolę mapkę pokazującą mi rozmieszczenie budynków i położenie konkretnych obiektów, oznacoznych kodem (A, B, C, 1, 2, 3...), niż wklejanie, rysowanie, przeklejanie wizerunków, trawy, tła i tak dalej. Nie jest
Natomiast pojęcie estetyzmu jest bardzo abstrakcyjne, przez co niemożliwymi są do sprecyzowania kryteria oceny tego, co należałoby uznać za estetyczne, a co nie. W końcu każdy ma swój gust i pomijając "badziewie", które wygląda, jak rysowane ręką trzy letniego dziecka, to cała reszta jest wyłącznie jego rzeczą. Jeden woli pełne kolory, inny czerń i biel. Jednego zachwyca pastelowa ekspresja awatara, a inny woli klarowne i kanciaste szczegóły. I tak dalej. |