Cała banda powoli zaczęła dostrzegać komizm sytuacyjny, kiedy gnom zjawił się bezszelestnie za plecami niziołka. Trójka kurdupli, właściwie - wszelkiej maści kurdupli, otoczeni wszelkiej maści zabijakami z toporami i mieczami w rękach. I to trójka kurdupli właśnie próbuje mówić, co mają robić. No cóż.
Danny wychylił się zza ramienia Eldona, naśladując duchy które robiły mu to co chwilę, po czym - wystraszywszy go tym samym - wyszeptał mu do ucha kilka słów: - Skoro zna parę słów i mówi je sam do siebie, to zna nasz język. Mimo to posłuchaj swojego brodatego przyjaciela. Gdzieś tu jest ich więcej, a my nie musimy przeciągać tej struny. A tym bardziej nie musimy zdradzać mu naszego celu. - Dodał głośniej, nawiązując z niziołkiem kontakt wzrokowy.
Przestąpił kilka kroków tak, aby stanąć obok niego, po czym schyliwszy się lekko zwrócił się do tej pokracznej jaszczurki, wyciągając doń w opiekuńczym geście dłoń: - Jesteś z nami bezpieczny, smoku. Mój mały przyjaciel mówi o zabójcach, którzy przyszli do tej kopalni by wybić was wszystkich. Jesteśmy im przeciwni. Pójdź z nami, pokażemy ci gdzie ich spotkać, aby twój lud z naszą pomocą mógł stawić im czoła.
Uśmiech który posłał koboldowi wyglądał tak prawdziwie i tak naturalnie, że niektórzy członkowie kompaniji zaczęli się zastanawiać, czy przypadkiem gnom rzeczywiście nie jest koboldzim przyjacielem. Jednak każdy w mig złapał, że to ściema i to grubymi nićmi szyta. Wszak jedyni zabójcy, którzy przyszli tu kogoś wytłuc to oni. Używam Blefu i Dyplomacji, próbując nastawić kobolda do siebie przyjaźnie.
Ostatnio edytowane przez Demoon : 08-02-2014 o 23:27.
|